WIG 20 na otwarciu sesji wzrósł o 0,45 proc., do 1.697,51 pkt. Na koniec sesji indeks zyskał 1,4 proc., do 1.713,51 pkt.
Z kolei indeks WIG wzrósł na początku notowań o 0,55 proc., do 43.790,36 pkt., a na koniec dnia zyskał 1,21 proc., do 44.077,16 pkt.
"Rzadko mamy ostatnio okazję oglądać tego typu sesje. Na razie jednak za wcześnie na wyciąganie optymistycznych wniosków. Cieszy to, że po kilku fatalnych sesjach wreszcie na naszym rynku dominuje zielony kolor. Ale to bardzo krótkoterminowe ujęcie. Spoglądając nieco dalej w przyszłość, widać, że na rynku nic się nie zmieniło" - powiedział PAP Sławomir Koźlarek, DM BZ WBK.
"Przekroczyliśmy psychologiczną granicę 1.700 pkt., ale z technicznego punktu widzenia jest to bez znaczenia. Po czterech sesjach spadkowych to dość naturalne, że rynek próbuje odbicia, nic to nie musi oznaczać" - dodał.
Analityk wskazał, że w przyszłym tygodniu czeka nas jeszcze jeden czynnik ryzyka, który może przekreślić próby wzrostu. 15 lipca Fitch ma wydać komunikat w sprawie ratingu dla Polski.
"Może to być kolejny problem dla naszego rynku. Mam nadzieję, że to będzie tylko obniżenie perspektywy, a nie obniżenie ratingu. Niemniej jednak może wywoływać napięcia i utrudniać generowanie próby wzrostu w przyszłym tygodniu" - powiedział Koźlarek.
Analityk uważa jednak, że w dłuższym ujęciu GPW należy się jednak przynajmniej kilka tygodni poprawy.
"Kumulacja negatywnych czynników w ostatnim czasie była niespotykana. One są już zdyskontowane. Miejmy nadzieję, że nie pojawią się kolejne negatywy" - powiedział.
Dodał jednak, że mimo wszystko nie można wykluczyć powrotu do dołków, które pojawiły się po ogłoszeniu Brexitu, czyli strefy 1.660-1.640 pkt.
Górne ograniczenie dla indeksu WIG 20 znajduje się z kolei w przedziale 1.762-1.770 pkt.
Z wyliczeń Koźlarka wynika, że na czternaście ostatnich miesięcy mieliśmy tylko dwa miesiące bezdyskusyjnie wzrostowe, jeśli chodzi o WIG 20.
"Obawiam się, że to, co obserwujemy na rynku, to jeszcze nie dołek. W średnim terminie, w perspektywie roku, na horyzoncie czai się szereg niebezpieczeństw" - powiedział analityk.
"Pytanie, jak zostanie w praktyce rozwiązany problem OFE, bo na razie znamy tylko szkicowe projekty. To jest duże ryzyko dla rynku. Poza tym część inwestorów o nastawieniu długoterminowym obawia się o dyscyplinę budżetową i ewentualne problemy ze spinaniem się budżetu w przyszłości" - dodał.
Liderem jeśli chodzi o wielkość obrotu, był w czwartek PZU. Kurs akcji spółki wzrósł o 1,32 proc., do 27,65 zł.
"Jesteśmy na poziomach technicznie istotnych, bliskich dołkowi z sesji +brexitowej+, ok. 27 zł. Przełamanie dołka byłoby negatywnym sygnałem. Na szczęście widać, że strona popytowa sygnalizuje gotowość do odbierania coraz większych ilości akcji. To pocieszające" - powiedział Koźlarek.
"Na razie papier się broni, bliskość dołka powoduje wzmożony handel" - dodał.
Wyraźnie wzrósł też kurs KGHM (trzeci najchętniej handlowany papier podczas czwartkowych notowań na GPW). Akcje miedziowego koncernu podrożały o 2,14 proc., do 67,87 zł.
Rano PGNiG poinformował o przeprowadzeniu testów na utratę wartości środków trwałych. W efekcie spółka dokona w wynikach za II kwartał odpisu, który zmniejszy wynik operacyjny o ok. 624 mln zł. Odpisy dotyczą głównie segmentu wydobywczego.
Mimo to kurs PGNiG wzrósł o 2,06 proc., do 5,46 zł.
Analitycy, podobnie jak inwestorzy, ze spokojem podeszli do napływających z PGNiG informacji. Ich zdaniem, pomijając odpis, wyniki II kw. mogą być porównywalne z tymi za II kw. 2015 r. Oceniają, że perspektywy firmy są niezłe.
"Spółka najwyraźniej zbyt optymistycznie podchodziła do założeń odnośnie przyszłych cen węglowodorów. Nie wydaje się, by rynek miał bardzo nerwowo na to reagować. Każdy widzi, jakie są ceny surowca. Bardziej chodzi o urealnienie obecnych zasobów (...)" - powiedział PAP Łukasz Jańczak, analityk Haitong Banku, zaznaczając, że to odpis niegotówkowy.
Wśród papierów, które traciły, znalazł się m.in. PKP Cargo. Akcje przewoźnika potaniały o 0,6 proc., do 31,35 zł.
Perspektywa finansowa firmy na najbliższe miesiące jest stabilna - napisało, w odpowiedzi na interpelację poselską, Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa, powołując się na zarząd spółki. Dodało, że na chwilę obecną nie jest możliwe określenie czy i w jakiej wysokości można spodziewać się strat grupy PKP Cargo w związku z inwestycją w AWT.