Sprzyjający sentyment rynkowy był efektem nowej ustawy ws. kredytów frankowych. Ta okazała się znacznie bardziej łaskawa dla banków. W rezultacie, ryzyko poniesienia przez banki wysokich kosztów przewalutowania kredytów zdecydowanie spadło, co jest dobrą wiadomością dla całego sektora, gospodarki oraz waluty. Niemniej jednak, kiedy opadły pierwsze emocje na rynku pojawiły się opinie, że zwrot niesłusznie naliczonych spreadów będzie kosztował nie 4 mld zł, a być może nawet 8 mld zł. Doliczając do tego wydatki związane z dobrowolnym przewalutowaniem kredytów szacowane na poziomie 30 mld zł otrzymujemy całkiem sporą kwotę. Mimo wszystko, ta jest znacznie niższa od kosztów pierwotnej ustawy, które zostały oszacowane na poziomie 70 mld zł. Dlatego też nie wydaje się, aby reakcja rynku była nader optymistyczna.
Inwestorzy poznali także przemysłowy wskaźnik PMI za lipiec. Odczyt na poziomie 50,3 pkt był sporym rozczarowaniem. W czerwcu indeks wyniósł 51,8 pkt. Cieszyć może natomiast sytuacja na rynku pracy. Stopa bezrobocia na koniec lipca wyniosła 8,6%. To najniższy odczyt od 1991 roku.
Pierwsza część tygodnia przyniosła deprecjację dolara względem euro. Niemniej jednak, w środę i w czwartek dolar mocno zyskiwał, tym samym odrabiając znaczącą część wcześniejszych strat. Na uwagę zasługują odczyty indeksów PMI dla krajów Eurolandu, które ogólnie rzecz biorąc okazały się nieco wyższe od oczekiwań. W efekcie przemysłowy indeks PMI dla całej strefy euro osiągnął wartość 52 pkt wobec konsensusu na poziomie 51,9 pkt. Natomiast usługowy indeks PMI wyniósł 52,9 pkt wobec oczekiwań na poziomie 52,7 pkt. Inwestorzy poznali również dynamikę sprzedaży detalicznej – 1,6% rdr względem prognoz na poziomie 1,7%.
W Stanach kolejna porcja danych nie spełniła oczekiwań rynku. Zawiodły odczyty indeksów ISM dla przemysłu oraz branż pozaprzemysłowych – 52,6 pkt oraz 55,5 pkt wobec konsensusu na poziomie 53 pkt oraz 56 pkt. Rozczarowująca okazała się także dynamika zamówień w przemyśle, która wyniosła -1,5% wobec prognozy na poziomie -1,2%.
Mimo wszystko, na wydarzenie tygodnia zasłużyło posiedzenie Rady Dyrektorów Banku Anglii, na którym została podjęta decyzja o obniżeniu stóp procentowych, po raz pierwszy od siedmiu lat. Ponadto, Bank Anglii zwiększył skalę luzowania ilościowego o 60 mld funtów. W efekcie funt szterling znacząco deprecjonował względem pozostałych walut.
Eurodolar na początku dzisiejszego dnia systematycznie rośnie. Tymczasem układ techniczny wskazuje na kierunek południowy. W środę długa czarna świeca okazała się formacją zatrzymania, po której obecnie mamy korektę. Ta może zatrzymać się w okolicach 1,115, tym samym rozpoczynając spadki w kierunku wsparcia 1,105. Niemniej jednak, warto pamiętać, że wydarzeniem dzisiejszego dnia będzie publikacja danych z amerykańskiego rynku pracy. Niniejsze odczyty mogą istotnie wpłynąć na kwotowania głównej pary walutowej i zdecydowanie zmienić sytuacje techniczną.
Spadki na USD/PLN zatrzymały się w okolicach 3,83 . Kurs aktualnie oscyluje w rejonach 3,85. Obecnie na wykresie pojawiła się świeca doji, która sygnalizuje sporą niepewność. Zejście poniżej wsparcia 3,83 otworzyłoby drogę w kierunku poziomu 3,80. W przeciwnym razie, kurs może powrócić do wzrostów. Najbliższym oporem jest poziom 3,90. Na EUR/PLN po okresie konsolidacji, złoty znacząco zyskał. Niemniej jednak, kurs odbija się od poziomu 4,27 i zmierza w kierunku północnym. Najbliższym oporem jest psychologiczna granica 4,30.