Zapowiadane na 2027 rok wejście w życie nowego unijnego systemu uprawnień do emisji gazów cieplarnianych według obecnych szacunków podbiłoby inflację w Polsce o 2 pkt proc. – powiedział Adam Glapiński, prezes Narodowego Banku Polskiego. – W dalszym okresie czynnikiem ryzyka jest wejście w życie systemu ETS2. To by doprowadziło do silnego wzrostu cen paliw i ogrzewania – stwierdził w trakcie konferencji po październikowym posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej.
ETS2 czynnikiem ryzyka dla inflacji
Pierwszy system ETS obejmuje przede wszystkim energochłonne branże przemysłowe. ETS2 ma objąć również inne gałęzie przemysłu, ale też budynki i transport. – Modlimy się, by rozum wrócił do Komisji Europejskiej, by zaniechała działań, które w Polskę szczególnie mocno uderzają – podkreślił szef NBP.
Przyśpieszenie inflacji, o jakim mówił Glapiński, oznaczałoby ponowne wykroczenie poza cel inflacyjny NBP. Wynosi on 2,5 proc. z możliwością odchyleń o 1 pkt proc. w górę i w dół. Według najnowszych danych GUS, we wrześniu 12-miesięczna inflacja wyniosła 2,9 proc.
Ceny energii są istotnym czynnikiem ryzyka dla banku centralnego również w krótkim okresie. Prezes Glapiński powtarzał w poprzednich miesiącach, że niepewność co do przedłużenia obowiązywania przepisów mrożących ceny prądu to argument przeciwko szybkiemu łagodzeniu polityki pieniężnej. – Prezydent podpisał wreszcie ustawę przedłużającą zamrożenie cen energii. Oznacza to, że inflacja w IV kwartale pozostanie na poziomie zbliżonym do 3 proc. – stwierdził szef NBP.
Zaznaczył jednak, że mrożenie cen energii obowiązuje tylko do końca 2025 r. – Według naszych szacunków odmrożenie cen energii elektrycznej podwyższy inflację konsumencką o 0,3-0,4 proc. – powiedział Glapiński.
Glapiński: tegoroczne obniżki stóp to dla budżetu 17 mld zł oszczędności w dwa lata
Szef NBP zaznaczył, że perspektywy inflacji poprawiły się, co umożliwiło obniżenie stóp procentowych. Ostatnie cięcie stóp miało miejsce na październikowym posiedzeniu RPP. Główna stopa NBP wynosi obecnie 4,5 proc. Od maja została obniżona o 1,25 pkt proc.
- To bardzo znaczące złagodzenie polityki pieniężnej, które przekłada się na sytuację ekonomiczną. Przy okazji zmniejsza to koszty obsługi długu publicznego. Obniżka o 1,25 pkt proc. obniża te koszty o 17 mld zł w ciągu pierwszych dwóch lat. To jest wsparcie polityki rządu – stwierdził szef NBP, który zaznaczał równocześnie, że luźna polityka fiskalna „to największe ryzyko dla inflacji i stabilności makroekonomicznej w dłuższym okresie”.
Decyzje RPP jak totolotek
Prezes NBP był pytany o możliwość kontynuacji obniżek stóp procentowych również w listopadzie. Unikał jednak zdecydowanej odpowiedzi. – Może tak być, że istnieje przestrzeń do dalszych obniżek. Tak jak to w tej chwili widzę, jeśli utrzymają się dobre dane, to przestrzeń jest – powiedział. Pokreślił, że na listopadowym posiedzeniu RPP będzie dysponować nową projekcją inflacji i PKB przygotowaną przez analityków banku centralnego. - Nic nie jest przesądzone. Nie jest tak, że jak dokonaliśmy decyzji teraz, to w listopadzie jej nie dokonamy. Albo że jak dokonaliśmy teraz, to i w listopadzie to zrobimy – mówił.
A potem… porównał decyzje Rady Polityki Pieniężnej do kasyna i totolotka. – To, że przed chwilą wypadło 49, czy czerwone nie oznacza, że w następnym kręceniu znów nie będzie czerwone – stwierdził. – Członkowie Rady widzą przestrzeń do pewnych, niewielkich obniżek, choć nie wiedzą, kiedy one nastąpią. Obniżymy stopy tak mocno jak to możliwe, by nie zaszkodzić procesowi dezinflacji - podkreślił szef NBP..