W poniedziałek przez rynek metali szlachetnych przetoczyła się fala realizacji zysków. Na początku notowań cena srebra osiągnęła najwyższy w historii poziom 84 dol. za uncję, ale po kilku godzinach obniżyła się do 71 dolarów. W porównaniu do zakończenia sesji w piątek srebro potaniałą o 9 proc. O ponad 4 proc. w porównaniu do rekordowych poziomów z poprzedniego tygodnia, gdy kurs przekraczał 4,5 tys. dol. za uncję, spadały również notowania złota. Mocniej przecenione zostały mniej popularne metale szlachetne – platyna traciła na wartości 14 proc., a pallad zniżkował o 15 proc.
Wyjątkowo dobry rok metali szlachetnych
Poniedziałkowe spadki cen nie zmieniają w istotny sposób tegorocznych statystyk, z których wynika, że metale szlachetne były najlepszą klasą aktywów pod względem stóp zwrotu. Notowania srebra i platyny poszły w tym roku w górę o 135-145 proc., pallad podrożał o 85 proc., a kurs złota wzrósł o 65 proc. W okresie świątecznym, gdy tradycyjnie płynność rynku jest nieco niższa, hossa przyspieszyła. Tylko w zeszłym tygodniu srebro podrożało ponad 16 proc., co było najlepszym wynikiem od
- Gwałtowne, hiperboliczne wzrosty sugerują, że możemy mieć do czynienia z końcową fazą hossy. Przyszły rok zapowiada się jako dużo trudniejszy dla całego kompleksu metali szlachetnych – ocenia Konrad Konefał zarządzający funduszem Quercus Silver.
Zwyżkę notowań metali szlachetnych napędzał w tym roku popyt ze strony inwestorów szukających bezpiecznego schronienia w obliczu utrzymujących się geopolitycznych napięć, cykl obniżek stóp procentowych przeprowadzanych przez czołowe banki centralne i spadek wartości amerykańskiego dolara. Te czynniki nie wygasną zapewne także w przyszłym roku, ale nie muszą już w tak znaczącym stopniu przekładać się na wzrost notowań.
Złoto po 5 tys. dolarów za uncję?
Najwięcej optymizm eksperci przejawiają w stosunku do złota. Złoto jest jedynym metalem szlachetnym powszechnie uznawanym przez banki centralne jako możliwa lokata dla ich aktywów rezerwowych. To właśnie utrzymujący się od czasów globalnego kryzysu z lat 2008-09 popyt ze strony tej grupy instytucji zapewnia stały napływ kapitału.
Banki centralne, w szczególności reprezentujące państwa zaliczane do grupy rynków wschodzących, zintensyfikowały zakupy złota po agresji Rosji na Ukrainę w 2022 roku. Jak oceniają eksperci Goldman Sachs podwyższony popyt ze strony banków centralnych powinien utrzymać się przez najbliższe trzy lata.
W poniedziałek prognozę cen złota do 5 tys. dol. za uncję w pierwszych trzech kwartałach przyszłego roku podniósł szwajcarskich bank UBS. Według ekspertów na koniec 2026 r. złoto kosztować będzie 4,8 tys. dol. za uncję (wcześniej 4,3 tys. dol. za uncję). Zwyżkę cen powinny wspierać dalsze obniżki stóp procentowych ze strony amerykańskiego banku centralnego. Przełoży się to na niższe zyski z krótkoterminowych papierów dłużnych, przez co wzrośnie relatywna atrakcyjność złota, które nie daje żadnych odsetek.
W ocenie UBS, jeśli napięcia geopolityczne będą rosnąć, cena złota może podskoczyć do 5,4 tys. dol. za uncję. Większość banków inwestycyjnych przewiduje, że notowania złota wzrosną w przyszłym roku do 5 tys. dol. za uncję.
Srebro może być zbyt drogie
W przypadku srebra dodatkowym wsparciem dla notowań jest rosnący popyt ze strony przemysłu, w szczególności producentów paneli fotowoltaicznych. Rosnącego zapotrzebowania nie jest w stanie pokryć wydobycie surowca. Mniej więcej 70-80 proc. srebra pochodzi z kopalń, w których głównie wydobywa się miedź, złoto, cynku i ołów. Srebro jest jedynie produktem ubocznym, jak na przykład w przypadku specjalizującego się w produkcji miedzi KGHM. To sprawia, że zwiększenie wydobycia nie jest łatwe, nawet gdy srebro jest wyjątkowo drogie. W 2025 roku produkcja spadła o ok. 3 proc. i już piąty kolejny rok rynek funkcjonuje w warunkach deficytu. Prowadzi to do spadku zapasów metalu i napędza zwyżkę notowań.
Dla KGHM, który produkuje 1,3-1,4 tys. ton srebra, co daje firmie 2-3 miejsce na świecie, wzrost ceny szlachetnego metalu o 10 dol. za uncję, przekłada się na ponad 400 mln dol. (ok. 1,5 mld zł) dodatkowych przychodów. Przy założeniu, że koszty nie wzrosną kwota ta, pomniejszona o podatek, przekłada się na zysk firmy. Przez ostatnie 12 miesięcy cena srebra poszła w górę o ponad 40 dol. za uncję. W poniedziałek kurs akcji KGHM na GPW doszedł do najwyższego w historii poziomu 281,4 zł, ale później spadł w okolice 273 zł, wraz z pogłębiającą się przeceną na rynku srebra.
W opublikowanej w pierwszej dekadzie grudnia prognozie na przyszły rok analitycy ING ocenili średnią przyszłoroczną cenę srebra na 55 dol. za uncję. Podobnego poziomu notowań oczekują eksperci Deutsche Banku. Według ekonomistów Capital Economics silny wzrost notowań srebra w tym roku jest w pewnym stopniu odbiciem rynkowego entuzjazmu, który sprawił, że obecna cena jest zbyt wysoka, biorąc pod uwagę czynniki stojące za fizycznym popytem i podążą srebra. Dlatego w przyszłym roku cena uncji może spaść do 42 dol.
Ukrócić spekulację
- Nadmierny optymizm inwestorów znajduje odbicie w ich aktywności w mediach społecznościowych, gdzie nie brakuje prognoz nadchodzącej hiperinflacji i dalszego szybkiego wzrostu cen metali szlachetnych – mówi Konrad Konefał. Ekspert zwraca uwagę, że podobna atmosfera panowała w pierwszej połowie roku, gdy dużą popularnością cieszyły się prognozy gwałtownego zakończenia hossy na Wall Street. Tymczasem, po spadku w kwietniu, kursy czołowych amerykańskich firm technologicznych wzrosły o kilkadziesiąt procent, do najwyższych poziomów w historii.
Przejawem nadmiernego optymizmu inwestorów w ostatnich dniach, jest wzrost notowań jednostek funduszu UBS SDIC Silver Futures. To jednym fundusz rynku srebra dostępny dla inwestorów indywidulanych w Chinach. Tylko w grudniu notowania funduszu na giełdzie poszły w górę o 100 proc. Na rynku aktywa wyceniane były 60 proc. powyżej ich wartości księgowej. Jak poinformowała agencja Bloomberg w poniedziałek fundusz przestał przyjmować wpłaty od inwestorów indywidulanych.
Z kolei Chicago Mercantile Exchange (CME) giełda, na której notowane są instrumenty pochodne, zdecydowała o podniesienia wartości depozytów zabezpieczających dotyczących srebra. W przypadku kontraktu terminowych zapadających w marcu przyszłego roku, wartość depozytu wzrosła z 20 do ok. 25 tys. dolarów. W ten sposób CME stara się ograniczyć dźwignię finansową, którą posługują się inwestorzy na rynku instrumentów pochodnych. W okresach podwyższonej zmienności rynku podniesienie depozytów ma zagwarantować prawidłowe rozliczenie transakcji.
Gdy na podobne działania CME zdecydowała się w 2011 roku, w trakcie jednego z epizodów gwałtownego wzrostu cen srebra, skłoniło to dużą część inwestorów grających na dalszą zwyżkę kursów do zamknięcia swoich pozycji. Doprowadziło to do gwałtownego spadku notowań i zakończenia hossy.