Kontrakty na ropę naftową w USA i Londynie kontynuują wtorkowe wzrosty. Branżowe i rynkowe szacunki wskazują na siódmy z rzędu tydzień ze spadkiem zapasów ropy w USA.

Baryłka ropy West Texas Intermediate w dostawach na sierpień na giełdzie paliw NYMEX w Nowym Jorku jest wyceniana po 74,6 USD, po wzroście o 0,6 proc. We wtorek benchmark przebił 75 USD, po raz pierwszy od listopada 2014 r.

Brent w dostawach na sierpień na giełdzie paliw ICE Futures Europe w Londynie zyskuje 0,5 proc. do 78,1 USD za baryłkę.

Branżowy, amerykański instytut API prognozuje, że zapasy ropy naftowej w USA spadły w ub. tygodniu o 4,51 mln baryłek. Byłby do siódmy z rzędu tydzień ubytku stanów magazynowych. Rynek spodziewa się spadku o 5 mln b. Oficjalne dane zostaną podane w czwartek.

Ceny ropy wspierają awaryjne przerwy w dostawach w Kanadzie i Libii, przy regularnie spadającej produkcji w Wenezueli oraz perspektywa nałożenia sankcji na Iran przez USA w listopadzie.

W Libii nieczynne są 4 terminale naftowe, z powodu walk lokalnych partyzantek, przez co na rynek nie trafia ok. 850 tys. b/d surowca. Do końca lipca z kanadyjskich pól w okolicach Fort McMurray Alberta do USA nie będzie trafiać 360 tys. b. ropy dziennie z uwagi na konieczność napraw po dużej awarii zasilania.

Arabia Saudyjska poinformowała we wtorek, że jest gotowa do zagospodarowania wolnych mocy produkcyjnych na swoich polach naftowych "jeżeli zajdzie taka potrzeba (...) w koordynacji z pozostałymi producentami".

W weekend prezydent USA D. Trump poinformował, co zdementował później oficjalny komunikat Białego Domu oraz strona saudyjska, że Rijad zgodził się zwiększyć wydobycie o 2 mln b/d.

Rosja i Saudowie potwierdzili tymczasem we wtorek czerwcowe ustalenia OPEC+, które zakładają zwiększenie wydobycia ropy około 1 mln baryłek dziennie, czyli o 1 proc. globalnej podaży.