W trakcie poniedziałkowej sesji notowania złotego pozostały stabilne i najprawdopodobniej do końca tygodnia nic się nie zmieni; w średnio terminowym horyzoncie spodziewamy się jednak osłabienia złotego - ocenił analityk domu maklerskiego mBanku Rafał Sadoch.

Ok. godz. 16.45 euro kosztowało 4,27 zł, dolar - 3,82 zł, frank szwajcarski - 3,89 zł, a funt - 4,73 zł.

Jak wskazał Rafał Sadoch, złoty osłabił się wobec dolara amerykańskiego, ale jego zdaniem wynikało to z umocnienia USD na międzynarodowych rynkach finansowych. Za osłabieniem złotego w średnim okresie przemawia - zauważył - m.in. postęp prac związany z obniżeniem wielu emerytalnego planowany od jesieni 2017.

"Ostanie komentarze przedstawicieli strony rządowej sugerują, że wprowadzone będzie bezpośrednie obniżenie wieku emerytalnego, co tylko w 2017 roku ma kosztować 2.5 mld złotych. Koszty tej zmiany w 2018 wzrosną już powyżej 10 mld złotych i będą sukcesywnie narastać w kolejnych latach, co czego agencje ratingowe będą musiały się odnieść, a ocena nie będzie z pewnością korzystna dla Polski. Dlatego też w perspektywie do końca roku spodziewamy się wzrostu notowań euro do złotego w kierunku 4.40" - ocenił Sadoch.

Także zdaniem Konrada Ryczki z domu maklerskiego Banku Ochrony Środowiska początek nowego tygodnia handlu nie przyniósł większych zmian na wycenie złotego, który stabilizował się wobec zagranicznych dewiz.

"Na większości bardziej ryzykownych aktywów obserwowaliśmy dość dobre nastroje wynikające z weekendowych wydarzeń oraz nocnej debaty Trump-Clinton, której przebieg wskazuje, iż Donald Trump ma obecnie mniejsze szanse na wygranie wyborów prezydenckich. Wybór Hillary Clinton traktowany jest jako lepszy dla rynków z uwagi na relatywną przewidywalność przyszłej polityki" - zauważył Ryczko. Jego zdaniem istotne jest również utrzymanie presji na krajowy dług, gdzie rentowność papierów 10-letnich „zakotwiczyła się” powyżej bariery 3,0 proc. W jego ocenie jest to spowodowane wydarzeniami na rynkach bazowych, gdyż inwestorzy biorą pod uwagę możliwe ograniczanie stymulacji ze strony instytucji centralnych, oraz spodziewaną podażą w kolejnych miesiącach ze strony Ministerstwa Finansów.