Co jest największą wartością w przejmowanej działalności Citi Handlowego?
ikona lupy />
Adam Marciniak, prezes VeloBanku / Materiały prasowe / fot. Materiały prasowe

To biznes bardzo komplementarny w stosunku do naszego banku. Kilka linii nie było dla nas dotąd priorytetem właśnie, mając na względzie perspektywy fuzji i przejęć. W pewien sposób robiliśmy miejsce na akwizycję.

Co ma pan na myśli?

Mówię o całym obszarze wealth management i private bankingu. Budowaliśmy to organicznie, ale skala była niewielka. Jeszcze w 2021 r. wszyscy doradcy klienta i cały ten segment zostały przeniesione do domu maklerskiego (mowa o działalności Getin Noble Banku, którego działalność została przeniesiona do instytucji pomostowej w 2023 r. w ramach przymusowej restrukturyzacji, czyli resolution; tak powstał VeloBank – red.). Po resolution ten biznes straciliśmy. Ale już w momencie wejścia naszego obecnego właściciela wiedzieliśmy, że biznes detaliczny Citi był „na rynku”. Tam private banking jest na wysokim poziomie. Mają też bardzo dobre rozwiązania, jeżeli chodzi o sprzedaż i obsługę kart kredytowych, produkty dodatkowe. To wszystko jest dla nas jak brakujące puzzle.

Co oznacza dla klientów przejęcie działalności Citi Handlowego przez VeloBank

Czy będziecie w stanie utrzymać tę ofertę produktową, którą dysponuje Citi Handlowy, zwłaszcza w segmencie najbogatszych klientów?

Właśnie budujemy biuro maklerskie i wdrażamy zaawansowane rozwiązania w zakresie wealth managementu, co pozwoli nam zapewnić i poprawić ofertę dla segmentu klientów zamożnych.

Macie już licencję maklerską?

Będziemy o nią wnioskować. Licencja maklerska zostaje przy Citi Handlowym. Ale mam tu doświadczenie, bo podobny proces przechodziłem przy okazji wcześniejszych fuzji. Zdobycie licencji, postawienie systemu to praca na mniej więcej dziewięć miesięcy. Więc ofertę produktową utrzymamy i uzupełnimy o to, w czym jesteśmy silni, czyli rozwiązania cyfrowe. Nasza obsługa w kanałach zdalnych jest na wysokim poziomie. W efekcie i nasi dotychczasowi klienci dostaną lepszą ofertę dotyczącą wealth management, private bankingu czy kart. A kilkadziesiąt tysięcy private'owych klientów Citi dostanie naszą nowoczesność.

Czy nie obawiacie się odpływu klientów? Jedna z największych marek bankowych jest przejmowana przez bank istniejący dwa lata.

Kto jest właścicielem Citi, a kto jest właścicielem VeloBanku? To są dwie dobrze funkcjonujące, wiarygodne instytucje, mające wiarygodnych właścicieli. Naszym właścicielem jest Cerberus Capital Management, firma, która działa na całym świecie. W akcjonariacie mamy Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju oraz Międzynarodową Korporację Finansową z grupy Banku Światowego. To daje nam bezpieczeństwo i stabilność na najwyższym poziomie.

Chodzi nie tylko o bezpieczeństwo, lecz także o prestiż.

Biznes detaliczny Citi od dłuższego czasu był wystawiony na sprzedaż. Nie wiem, czy to sprawiało, że klienci czuli się prestiżowo. Z punktu widzenia klienta liczą się twarde argumenty: mobilność, niezawodność, bezpieczeństwo. Jeżeli klienci popatrzą racjonalnie, ocenią ofertę, korzyści, jakie mogą odnieść ze współpracy, to będzie uzasadnienie do tego, by zostać.

Podział Citi Handlowego i przejęcie przez VeloBank ma nastąpić mniej więcej za rok. Ile czasu wy będziecie potrzebować na ujednolicenie platform, oferty tak, żeby de facto mieć jeden a nie dwa banki?

Idziemy najszybszą ścieżką, czyli close & convert. Po uzyskaniu zgód korporacyjnych będziemy gotowi do pełnej migracji. Przygotowania już zostały rozpoczęte. Wszyscy klienci przejdą na nasze systemy, przy okazji mamy całkowitą synergię IT.

Przejmujecie 16 oddziałów Citi. Ile z nich dubluje się z istniejącymi oddziałami VeloBanku?

To raptem dwa, trzy oddziały w centrach handlowych. Z tym że nasze zawsze były mniejsze. W Citi jest większa koncentracja klientów w przeliczeniu na oddział. Te placówki są w dobrych lokalizacjach. We wstępnej analizie nie zakładaliśmy zamknięcia żadnego oddziału Citi.

Właściciel jest nadal gotów inwestować w VeloBank, znaczenie ma tylko ocena rentowności inwestycji

Wartość transakcji to nieco ponad pół miliarda złotych. Pieniądze wykłada wasz właściciel. Oprócz tej kwoty ile jeszcze jest gotów zainwestować w VeloBank?

Nie ma tu jakichś odgórnych ograniczeń. To tylko kwestia oceny rentowności inwestycji w perspektywie trzech, pięciu czy siedmiu lat w zależności od tego, jaka będzie sytuacja rynkowa. Jest oczywiste, że fundusz private equity, jak Cerberus, inwestuje po to, żeby w określonym horyzoncie wyjść z inwestycji.

Czy będziecie nadal szukać przejęć?

Jeśli będą okazje, to na pewno będziemy się przyglądać.

Jak wyglądają bieżące wyniki finansowe VeloBanku?

Lepiej niż budżet. W zeszłym roku mieliśmy niecałe 400 mln zł zysku. Ten rok może być nieco gorszy, bo spadają stopy procentowe, co dla całego sektora oznacza niższe dochody. Z kolei my wciąż dużo inwestujemy. Ciągle budujemy potencjał, co widać w wynikach sprzedażowych, zwłaszcza jeśli chodzi o kredyty gotówkowe czy hipoteczne. W hipotekach mamy nawet ponad 3-proc. udziały w sprzedaży. W gotówce ok. 2,5 proc. To sprzedaż rzędu 300 mln zł miesięcznie. Rozpędza się leasing, którego sprzedajemy dwa razy więcej niż w zeszłym roku. Przy tym wszystkim jednak staramy się pilnować marży i zachować dyscyplinę w zakresie odpowiedniego profilu ryzyka nowej produkcji. To ważne z uwagi na poziom stóp procentowych, ale też strukturę naszego bilansu, w którym relacja kredytów do depozytów to ok. 30 proc.

VeloBank już w tej chwili – a po przejęciu biznesu Citi będzie to jeszcze bardziej widoczne – jest największym bankiem, którego nie ma na giełdzie. Jest przy tym bankiem z dużą częścią detaliczną, a w przypadku takich instytucji nadzór stara się, by miały one status spółek publicznych z większymi wymaganiami informacyjnymi. Czy, albo też kiedy, VeloBank trafi na giełdę?

Trzeba popatrzeć na kalendarz. Integracja z biznesem Citi Handlowego to połowa 2026 r. Pół roku, może roku będziemy potrzebować na uzyskanie efektów synergii. Więc to na podstawie wyników za 2027–2028 r. będzie można budować perspektywę na kolejne lata, potwierdzoną wynikami. Zatem realnie wejście na giełdę to najwcześniej 2028–2029 rok. Oczywiście o ile wybrana byłaby taka ścieżka i byłyby odpowiednie warunki rynkowe. ©℗

Rozmawiał Łukasz Wilkowicz