Ok. godz. 17.40 euro kosztowało 4,29 zł, dolar - 3,82 zł, frank szwajcarski - 3,94 zł, a funt - 4,97 zł.
Analitycy walutowi zwracają uwagę, że na piątkową kondycję złotego wpłynęła sytuacja z Deutsche Bankiem.
"Na początku dania złoty stracił wraz ze wzrostem obaw o kondycję niemieckiego sektora bankowego. W trakcie dnia sentyment odwrócił się o 180 stopni, a akcje Deutsche Banku powróciły nad kreskę. Inwestorzy doszli do wniosku, że upadek największego niemieckiego banku jest mało prawdopodobnym scenariuszem, a w sytuacji ekstremalnej niemieckie władze zaoferują pomoc" - zwrócił uwagę Rafał Sadoch z domu maklerskiego mBanku.
Podobnie uważa Konrad Ryczko z domu maklerskiego Banku Ochrony Środowiska, który dodał, że wraz z kolejnymi godzinami początkowa panika zaczęła ustępować, a m.in. niemiecki indeks zaczął odrabiać straty. "W konsekwencji nastąpił odwrót również od dolara amerykańskiego, a wycena złotego powróciła w okolice punktu odniesienia" - dodał.
Analityk zwrócił uwagę, że w piątek złoty umacniał się znacznie do franka szwajcarskiego, co rynek odczytał jako możliwą interwencję ze strony SNB.
Sadoch ocenił, że jak na razie rynek zapominał o rekonstrukcji rządu, a złoty zachowuje się podobnie, jak inne waluty z rynków wchodzących. "Jeśli jednak chodzi o czynniki krajowe i ryzyko dotyczące finansów publicznych to są one niekorzystne dla złotego. W kolejnych tygodniach spodziewamy się osłabienia polskiej waluty w kierunku 4,40 w przypadku pary EUR/PLN, czynnikiem ryzyka dla tej prognozy jest kontynuacja hossy na globalnych rynkach akcyjnych w sytuacji zelżenia obaw o niemiecki sektor bankowy oraz o wynik wyborów prezydenckich w USA" - prognozuje Sadoch.