Spotkanie w Algierze miało charakter nieformalny, dlatego należy z dużą dozą ostrożności podejść do tego co zostało na nim ustalone. Z przekazanych informacji wiemy, że większość członków OPEC zgodziła się na ograniczenie wydobycia ropy naftowej. Dzienni limit ma zostać zmniejszony do 32,5 mln baryłek. Każdemu państwu ma zostać z góry określone maksimum wydobycia. Jednak decyzje o tym mają zapaść dopiero na koniec listopada, gdy członkowie przybędą na oficjalne spotkanie do Wiednia.
Grupa zaproponowała cięcie produkcji, jako sposób na ratowanie trudnej sytuacji jaka jest obecna na rynku ropy naftowej. Przypomnijmy, że obecnie za baryłkę płaciliśmy około 46-48 dolarów, dopiero po zakończonym spotkaniu jej wartość podskoczyła w okolice 50 USD. Duża ilość surowca sieje spustoszenie i wpływa niekorzystnie na gospodarki państw, których wydobycie czarnego złota stanowi główne źródło dochodu. Produkcja na rekordowym poziomie wprowadza niezdrową konkurencję i walkę o klienta na rynku ogólnoświatowym.
Cięcie na pewno jest potrzebne, jednak w opinii wielu ekspertów to nie wystarczy. Zapewnienia o podjęciu wyżej wspomnianych kroków na pewno wpłynęłyby kojąco na inwestorów, zwłaszcza, że podczas ostatniego czerwcowego spotkania kartel OPEC nie postanowił nic. Będzie tutaj potrzeba wciśnięcia hamulca mocno w podłogę, inaczej efektów za prędko nie ujrzymy. Prognozy Międzynarodowej Agencji Energii są niestety pesymistyczne i zakładają, że nadpodaż może utrzymać się nawet do końca połowy 2017 roku.
OPEC to za mało, inni też muszą wyhamować
Z obserwacji analityków surowcowych wynika, że ograniczenia w grupie państw należących do OPEC nie wystarczą, aby na świecie zmniejszyła się ilość ropy naftowej. Oprócz nich jednym z największych producentów jest Rosja, która jeszcze do niedawna wyrażała gotowość do podjęcia rozmów z przedstawicielami kartelu. Jednak po ich spotkaniu w Algierze minister energetyki Aleksander Nowak zapowiedział, że Rosja nie ma zamiaru zmniejszyć wydobycia czarnego surowca, ale z decyzji grupy jest zadowolona.
Również nie do końca zrozumiałe jest przez wszystkich stanowisko wobec Iranu, Libii oraz Nigerii. Na te trzy państwa mają być nałożone mniejsze limity wydobycia. Z jednej strony jest to przełom, ponieważ dotychczas kością niezgody były relacje Arabii Saudyjskiej z Iranem i to właśnie im zarzucało się spowolnienie w uzyskaniu wewnętrznego porozumienia. Obecna sytuacja na rynku naftowym wymaga jednak, aby nie wprowadzać ustępstw, ponieważ mogą one bardziej zaszkodzić niż pomóc.
Od połowy 2014 roku do końca 2015 wartość ropy naftowej spadła do najniższej w historii rynku wydobywczego. Czy podczas oficjalnego spotkania państw OPEC w Wiedniu nastąpi przełom i zostaną ustalone oficjalne postanowienia, które doprowadzą do wzrostu cen czarnego złota, przekonamy się na przełomie listopada i grudnia.
Aniela Agopsowicz, analityk walutowy Ekantor.pl