Jeszcze w maju warszawska giełda zaliczała się do globalnych liderów wzrostu, a WIG był na najwyższym poziomie w historii. Od tego czasu GPW osuwała się w globalnych rankingach obrazujących stopy zwrotu w 2024 r. We wtorek przynajmniej przejściowo odzyskała siłę. WIG20, obrazujący poziom kursów w grupie spółek o największej kapitalizacji, zyskał ponad 2 proc., co było najlepszym wynikiem w Europie.
Dużo mniejsza była skala wzrostu indeksów grupujących firmy o niższej wartości rynkowej: sWIG80 i mWIG40. Sugeruje to, że krajowym parkietem zainteresowali się inwestorzy zagraniczni. Skłoniły ich do tego zapewne działania ze strony Ludowego Banku Chin, który ogłosił największy od 2020 r. i wybuchu pandemii pakiet stymulacyjny dla chińskiej gospodarki. Jego elementem są dwa nowe fundusze o łącznej wartości 800 mld juanów (114 mld dol.), z których chińskie firmy działające na rynku kapitałowym mogą pozyskać finansowanie na zakupy akcji.
– Warszawska giełda jest wciąż zaliczana do rynków wschodzących i umieszczana przez globalnych inwestorów w tym samym koszyku co rynki akcji w Szanghaju czy w Seulu. Zakładam, że pakiet stymulacyjny Pekinu poprawi nastawienie inwestorów do emerging markets, co korzystnie wpłynie na notowania także w Warszawie w ostatnim kwartale roku – mówi Sobiesław Kozłowski, dyrektor departamentu analiz i doradztwa w Noble Securities.
W reakcji na działania banku centralnego notowania na giełdzie w Szanghaju we wtorek poszły w górę o ponad 4 proc. Była to najlepsza sesja od czterech lat.
Chiny od dłuższego czasu zmagają się z odpływem zagranicznego kapitału zarówno z rynku akcji, jak i na poziomie inwestycji w aktywa produkcyjne. Główną przyczyną są obawy o stan tamtejszej gospodarki w kontekście narastającego konfliktu handlowego z Zachodem i trwającego od 2021 r. kryzysu w nieruchomościach. Dlatego w rankingach tegorocznych stóp zwrotu chiński rynek z 3-proc. spadkiem plasuje się pod koniec stawki. Lepiej wyglądają statystyki stóp zwrotu wyrażone w dolarze, dla akcji dostępnych dla inwestorów zagranicznych – indeks SSE B-Share zyskał w tym roku 5,1 proc., co jest wynikiem zbliżonym do osiągnięć WIG (6,6 proc. na plusie).
Wśród zagranicznych ekspertów przeważa opinia, że bez wsparcia ze strony rządu i polityki fiskalnej chiński bank centralny nie osiągnie swojego celu w obszarze realnej gospodarki, którym jest utrzymanie wzrostu PKB na poziomie 5 proc., natomiast oceny wpływu na rynek akcji są raczej pozytywne. Eksperci JP Morgan w kupnie niedowartościowanych chińskich akcji widzą szansę na dywersyfikację portfeli i zysk, gdy w 2025 r. nastąpi poprawa w gospodarce. Według analityków Barclays inwestorzy mogą kupować akcje w obawie, że przegapią falę wzrostową w tym obszarze, który w 2024 r. radził sobie dotychczas słabo. Przy założeniu istnienia korelacji między rynkami polskim a chińskim te czynniki powinny zachęcać inwestorów do kupowania akcji także na GPW.
Warszawskiej giełdzie powinna sprzyjać także zeszłotygodniowa decyzja amerykańskiej Rezerwy Federalnej o dużej redukcji stóp procentowych. Pod warunkiem, że doprowadzi do dalszego osłabienia dolara. Łagodzenie polityki monetarnej w USA obniża zyski z krótkoterminowych lokat w dolarze. Tym samym powinno ograniczyć apetyt na tę walutę. Jednak, jak zwracają uwagę analitycy Goldman Sachs, w przeszłości w ciągu roku od pierwszej obniżki stóp dolar potrafił zyskać na wartości 5 proc. wobec koszyka najważniejszych globalnych walut, ale także tyle samo stracić. W obecnym cyklu obniżek większe wydaje się prawdopodobieństwo wzrostu wartości dolara, ponieważ także inne czołowe banki centralne tną stopy procentowe, zmniejszając tym samym atrakcyjność swoich walut, co równoważy działania ze strony Fed.
– Nastawienie zagranicznych inwestorów do warszawskiej giełdy, a tym samym to, co się wydarzy na zagranicznych rynkach, będą mieć decydujący wpływ na kierunek trendu na GPW pod koniec roku. Na razie scenariusz, w którym dodatnie stopy zwrotu obronią się na koniec roku, a indeksy zbliżą się do swoich tegorocznych maksimów, wydaje się bardziej prawdopodobny – mówi Sobiesław Kozłowski.
W jego ocenie testem będzie rozpoczynający się w październiku sezon publikacji wyników za III kw. przez amerykańskie korporacje. Inwestorzy powinni się z nich dowiedzieć, czy w warunkach spowolnienia wzrostu gospodarczego firmy w dalszym ciągu są w stanie zwiększać, a przynajmniej utrzymać rekordowe zyski, dostarczając argumentów do dalszego kupowania akcji w ramach trwającego już dwa lata trendu wzrostowego. ©℗