Dwa miesiące funkcjonowania rynku GlobalConnect skłaniają do wniosku, że ten pomysł warszawskiej Giełdy Papierów Wartościowych to niewypał. To platforma funkcjonująca w ramach alternatywnego rynku NewConnect, na której notowane są w złotych akcje zagranicznych spółek.

Inicjatywa miała ruszyć pierwotnie na przełomie lat 2021 i 2022, ostatecznie udało się wystartować na początku listopada zeszłego roku. We wtorek inwestorzy najchętniej handlowali akcjami Mercedesa. Właściciela zmieniło okrągłe 10 akcji, wartość obrotów przekroczyła 3 tys. zł. Najmniej popularna spółka? Volkswagen. Właściciela zmieniła jedna akcja. Obrót: 601 zł.
To symboliczne, że na początku uruchomiono obrót akcjami pięciu spółek: trzech producentów samochodów (trzeci to BMW), przemysłowego Siemensa oraz finansowego Allianza. Kiedy 16 kwietnia 1991 r. miała miejsce pierwsza sesja giełdowa w Warszawie po wojnie, również notowane było pięć spółek. Wtedy to był rarytas, nowość, dołączenie do elity kapitalizmu. Dla mnie osobiście gospodarcze wydarzenie pierwszych 50 lat życia, bo znalazłem w pobliżu GPW pracę i wykonuję ją do dziś. Jednak, czego władze giełdy jakby nie zauważyły albo zauważyć nie chciały, przez 30 lat poszliśmy nieco do przodu. Dziś pięć spółek, reprezentujących jeden kraj (Niemcy), silnie z Polską skorelowany, to żaden „cannabis, whisky, ananas”, jak rapował pan Sobota, zapewniając, że „jeszcze będzie hajc”. Z tego rynku, w takim kształcie, pieniędzy nie będzie ani dla GPW, ani dla inwestorów. Inwestorzy, za pośrednictwem krajowych biur maklerskich i brokerów zagranicznych, mają dostęp do tysięcy spółek z rynków zagranicznych. Handlowanie akcjami spółek zagranicznych stało się jednym z widocznych trendów wśród inwestorów indywidulanych. Oni już potrafią to robić i nie potrzebują do tego pomocy GPW. Nasza giełda podobno wzorowała się na podobnym rynku prowadzonym przez konkurentkę z Wiednia. Tyle że tam notowanych jest kilkaset firm.
Akcje na GlobalConnect są notowane w złotych. Nie zdejmuje to z inwestorów ryzyka walutowego. Kursy na NewConnect są jedynie odbiciem notowań na rynku macierzystym, wyrażonych w euro. Zmiana wartości portfela inwestora może wynikać zarówno z samych zmian kursów akcji, jak i ze zmian notowań waluty.
Drugą ważną kwestią są niejasne rozliczenia podatkowe. Wiadomo, jak rozliczać zyski i straty związane ze zmianami kursów. Gorzej z dywidendami. Na konferencji przy okazji startu GlobalConnect jeden z menedżerów z branży finansowej odsyłał w tej sprawie do doradców podatkowych. Wydaje się, że zainteresowane rozwojem nowej platformy instytucje, a więc w pierwszej kolejności GPW, powinny bardziej zadbać o tego typu sprawy. Na przełom I i II kw. GPW zapowiedziała umożliwienie obrotu akcjami spółek amerykańskich. Do tego czasu kwestię opodatkowania dywidend wypadałoby wyjaśnić.
Na razie jest duże rozczarowanie, że GPW, kluczowa instytucja rynku kapitałowego aspirującego do miana wysokorozwiniętych (przez niektórych nawet zaliczanego do tej grupy), pozwoliła sobie na wypuszczenie tak słabej jakości produktu. ©℗