Po pięciu pierwszych sesjach stycznia indeks WIG był 6,8 proc. na plusie. To najlepszy wynik od 2008 r. Statystyka nie gwarantuje, że cały rok będzie dobry dla posiadaczy akcji. Eksperci są optymistami.

Zasada, zgodnie z którą pierwszych pięć sesji w roku wskazuje kierunek notowań na kolejne miesiące, poprawnie funkcjonuje na amerykańskim rynku akcji. Dane za ostatnie 50 lat pokazują, że zwyżka kursów na Wall Street po pięciu pierwszych sesjach dawała ponad 80-proc. prawdopodobieństwo, biorąc pod uwagę zachowanie indeksu S&P 500, zakończenia na plusie całego roku. Gdyby ta reguła miała sprawdzić się i tym razem, to notowania akcji w USA także w 2023 r. pójdą w górę. W ciągu pierwszych pięciu sesji stycznia każdy z głównych amerykańskich indeksów (S&P 500, Nasdaq Comp., Dow Jones Industrial) zyskał od 1,1 do 1,6 proc.
Na GPW pierwsze pięć sesji nie jest dobrym wskaźnikiem zachowania rynku w całym roku. Wprawdzie niemal 70 proc. rocznych okresów zapoczątkowanych od wzrostów indeks WIG zakończył na plusie, ale niemal z tą samą częstością kończył rok zwyżką, nawet jeśli pierwszych pięć sesji było spadkowych. Przeciętny roczny wynik WIG od 1995 r. to 9,0 proc., natomiast po wzroście na pierwszych sesjach stycznia indeks zyskiwał na koniec roku 9,9 proc. Szczególnie słabo reguła pierwszych pięciu sesji działała w ostatnich latach. WIG zaczyna styczeń na plusie już siódmy raz z rzędu. W poprzednich sześciu latach dwa razy poprzedzało to istotny spadek indeksu w całym roku (o 17,1 proc. w 2022 r. i o 9,5 proc. w 2018 r.), dwa razy dużą zwyżkę kursów (+21,5 proc. w 2021 r. i +23,2 proc. w 2017 r.) oraz dwie niewielkie zmiany notowań.
Ale w 2023 r., przynajmniej na jego początku, wskazać można inne argumenty niż statystyczne, które sugerują zwyżkę notowań.

Warszawska giełda w czołówce

- Po tym jak w zeszłym roku warszawska giełda zachowywała się słabiej zarówno od rynków wysokorozwiniętych, jak i porównywalnych z nią emerging markets, kursy akcji i wyceny spółek, biorąc pod uwagę ich przyszłe, prognozowane zyski, znalazły się na bardzo niskich poziomach. Sam w sobie ten czynnik nie jest wystarczający, żeby na tej podstawie prognozować zwyżkę kursów, ale obserwowany pod koniec zeszłego roku istotny napływ kapitału zagranicznego do spółek z indeksu WIG20 wskazuje, że inwestorzy tę taniość naszej giełdy zaczęli dostrzegać - mówi Michał Krajczewski, kierownik zespołu doradztwa inwestycyjnego w BM BNP Paribas.
W nowy rok GPW weszła już rozpędzona. W październiku, po 10 miesiącach spadków, indeksy WIG i WIG20 znalazły się na poziomie „dołków” z wiosny 2020 r., kiedy przez rynki akcji przetoczyła się paniczna wyprzedaż związana z wybuchem pandemii koronawirusa. Na GPW były to najniższe poziomy notowań od ponad dekady. W ciągu trzech kolejnych miesięcy kursy akcji poszły w górę o niemal 40 proc. Na początku 2023 r. krajowy rynek plasuje się w czołówce statystyk uwzględniających stopy zwrotu, zarówno biorąc pod uwagę inne rynki wschodzące, jak i wszystkie giełdy europejskie.
Michał Krajczewski zwraca uwagę, że wskaźnik „cena do zysku” obliczany na podstawie wyników prognozowanych na 2023 r. wynosi 12 dla całej grupy rynków wschodzących, ale tylko 8 dla polskich akcji. Ostatnie wzrosty w niewielkim tylko stopniu zniwelowały tę lukę i krajowe spółki w dalszym ciągu wycenianie są z ok. 30-proc. dyskontem względem innych emerging markets.
W dalszym ciągu wyceny są poniżej normy, jeśli za punkt odniesienia wziąć średni wskaźnik „cena do zysku” dla spółek z WIG, wyliczany na podstawie wyników finansowych już opublikowanych. Wysoka dynamika wzrostów sprawia, że krajowe indeksy wyglądają korzystnie również z punktu widzenia analizy technicznej, której podstawowe założenie mówi o wyższym prawdopodobieństwie kontynuacji dotychczasowego trendu niż jego odwrócenia.

Lekki optymizm

- Po stronie czynników ryzyka trzeba uwzględnić trwające gospodarcze spowolnienie, któremu towarzyszy pogorszenie wyników finansowych spółek. Zarówno wyniki za IV kw. 2022 r., jak i rezultaty w I półroczu 2023 r. mogą być słabsze niż przed rokiem. Jednocześnie wydaje się, że ten czynnik ryzyka inwestorzy już w dużym stopniu wzięli pod uwagę. Nie wykluczałbym, że kiedy rzeczywiście zobaczą w publikowanych raportach finansowych niższe zyski, to będziemy mieli do czynienia ze spadkową korektą. Jednak większy wpływ na notowania powinny mieć pozytywne czynniki, takie jak stopniowe opadanie inflacji i związane z tym oczekiwanie na poluzowanie polityki monetarnej przez banki centralne - mówi Krajczewski.
Innym czynnikiem ryzyka, do którego inwestorzy już zdążyli przywyknąć w zeszłym roku, jest wojna w Ukrainie.
- Informacje z frontu mogą mieć pozytywny wpływ na notowania, jeśli pojawią się sygnały wygasania konfliktu. W prognozie dla rynku akcji nie uwzględniamy jednak tego czynnika, bo on jest trudno mierzalny. Nie mamy też prognozy na cały rok dla GPW, bo jednak otoczenie jest bardzo zmienne, a liczba niewiadomych wciąż jest spora. Natomiast obecnie jesteśmy lekkimi optymistami, jeśli chodzi o zachowanie krajowego rynku akcji - podsumowuje Krajczewski. ©℗
Wzrostowe otwarcie roku to standard na GPW / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe