- Jestem negatywnie nastawiony do tego, co prezes NBP robi w polityce informacyjnej banku – mówi prof. Marian Noga, były członek Rady Polityki Pieniężnej.

ikona lupy />
prof. Marian Noga, były członek Rady Polityki Pieniężnej / Materiały prasowe
Jak pan ocenia „wywiad na molo” Adama Glapińskiego, prezesa Narodowego Banku Polskiego? Kilka dni temu został opublikowany w serwisie YouTube. Prezes, wraz z żoną, przez kilka minut odpowiada na pytania działaczki Agrounii, która ma pretensje o wysokie stopy procentowe.
Ja bym podziękował tej pani i nie udzielałbym żadnego wywiadu na molo. Tam przecież padły ważne słowa, że może będzie jeszcze tylko jedna podwyżka stóp i to o 25 pkt bazowych, a może w ogóle podwyżki nie będzie. Przedstawienie takiego scenariusza komuś przypadkowo spotkanemu na molo jest moim zdaniem mało odpowiedzialne. Poza tym to nie prezes sam podejmuje decyzje w sprawie stóp procentowych.
Ja jestem negatywnie nastawiony do tego, co prezes robi w polityce informacyjnej banku centralnego. Zawsze powtarzam, że bank centralny to nie mury, nie ludzie, tylko instytucje: niezależność, przejrzystość... Rynki powinny wiedzieć tyle o podejmowaniu decyzji przez władzę monetarną, ile wie sam bank centralny. Może z jednym wyjątkiem dotyczącym wiedzy banku centralnego o tym, które banki są w złej kondycji. Podawanie tego typu informacji groziłoby efektem domina w sektorze bankowym.
Prezes Glapiński również w przeszłości mówił o tym, jakich decyzji należy się spodziewać po RPP.
Gdyby dwa lata temu, gdy mówił, że prawdopodobieństwo wystąpienia inflacji jest bliskie zeru, że do końca kadencji poprzedniej RPP nie będzie podwyżek stóp procentowych, dodawał zastrzeżenie, że w gospodarce nie może mieć pewności co do sytuacji w perspektywie kilku miesięcy, to można by to zrozumieć.
U nas szczególnie trzeba być na to wyczulonym, bo poziom wiedzy ekonomicznej Polaków jest bardzo niski. Gdy prezes NBP mówi, że nie będzie podwyżek stóp - a z taką sytuacją mieliśmy do czynienia jeszcze rok temu - to skutkuje tym, że mamy 230 tys. hipotek zaciągniętych w okresie rekordowo niskich stóp procentowych.
Wróćmy do zapowiedzi, że będzie jeszcze tylko jedna mała podwyżka stóp. Czy pan myśli, że to wystarczy?
Mogłoby tak być, ale pod jednym warunkiem - gdyby podnieśli również stopę rezerwy obowiązkowej. Dziś wynosi ona 3,5 proc. Czyli z każdych 100 zł depozytu, jaki trafią do banku, na działalność kredytową można przeznaczyć 96,5 zł. Gdyby podnieść stopę rezerwy, działanie byłoby takie samo jak w przypadku wyższych stóp: hamuje wypływ pieniądza na rynek.
Pan był członkiem RPP w latach 2004-2010. Czy zdarzało się, że zaczepiali pana ludzie na ulicy i pytali inflację, politykę pieniężną? Znajomi? Studenci?
Nawet jeśli przychodzili z takimi pytaniami, to zawsze miałem na uwadze to, czego uczył Alan Greenspan, wieloletni szef Fedu, że trzeba mówić w sposób niedookreślony.
Opowiem anegdotę. Jechałem do Warszawy na posiedzenie RPP z prof. Dariuszem Filarem. Zgłodnieliśmy. Nasz kierowca zaproponował, że zatrzymamy się w lokalu Pod gołębiem. Ale my nie chcieliśmy nawet zjeść obiadu w miejscu, który kojarzyłby się z nastawieniem w polityce pieniężnej. Zwłaszcza że obaj byliśmy we frakcji „jastrzębi”, a nie „gołębi”.
Czy gdy pan był w RPP, istniały wewnętrzne regulacje co do tego, ile można powiedzieć osobom spoza banku o polityce pieniężnej.
Był taki kodeks, który zaproponował Leszek Balcerowicz. On mówił, że np. w wypowiedziach dla mediów nie krytykujemy członków bieżącej rady ani poprzedniej. Nie mówimy, jak będziemy głosować. Wreszcie istniała zasada, że tydzień przed posiedzeniem RPP i tydzień po - nie udzielamy wypowiedzi na temat polityki pieniężnej.
W RPP są dwa wakaty, od kilku miesięcy nieuzupełnione przez Sejm. Czy to ma znaczenie dla polityki pieniężnej? (Rozmowa odbyła się przed informacją o rezygnacji z RPP Rafała Sury, więcej w ramce obok - red.).
Technicznie ułatwia to sytuację prezesowi - wystarczy, że znajdzie trzech zwolenników swego poglądu. Natomiast z punktu widzenia niezależności banku i prowadzenia właściwej polityki pieniężnej to już nie jest korzystne.
Rozmawiał Łukasz Wilkowicz