Jedynym ważniejszym czynnikiem mającym wpływ na nastroje przed otwarciem dzisiejszej sesji były wczorajsze wyniki największego na świecie producenta aluminium koncernu Alcoa. Wczorajsze wyniki na poziomie 11 centów na akcję okazały się lepsze wobec oczekiwań na poziomie 8 centów.

Jednak niska w ostatnim czasie cena aluminium i co za tym idzie słabsze prognozy zysków na kolejny kwartał, stały się powodem do spadku kursu koncernu w notowaniach posesyjnych.

Mimo to, sesje w Europie rozpoczęły się od umiarkowanych wzrostów, gdyż dyskontowały wzrostową końcówkę sesji w USA. Po kilku kwadransach skierowały się w dół. Niektóre z nich, jak giełda w Paryżu znalazła się nawet pod kreską. Potem rynki podążały dość płasko – zabrakło istotnych danych makro.

Od dziewięciu sesji WIG20 znajduje się w przedziale 2320 – 2380 pkt. Wydaje się, że relatywna słabość naszego indeksu jest wywołana przez dyskusję o możliwej likwidacji OFE bądź zmniejszeniu składki. Równolegle indeksy amerykańskie biły rekordy, a po ogłoszeniu w ub. czwartek programu osłabiania jena japońskiego pojawił się wyjątkowy popyt na polskie obligacje, który sprowadził ich rentowność na rekordowo niskie poziomy. Te pozytywne czynniki nie znalazły żadnego odzwierciedlenia w notowaniach na GPW. Kapitał zagraniczny omija szerokim łukiem naszą giełdę.

Pojawiły się niedobre wieści ze Słowenii. Tamtejszy rząd oświadczył, że prawdopodobnie nie da się zbilansować budżetu tego kraju w tym roku. Mimo to ponieważ WIG20 znajduje się nad silnym wsparciem na poziomie 2300 pkt. to będzie mu trudno dalej spadać. Będzie to możliwe dopiero w przypadku pojawienia się bardzo negatywnych informacji np. niewypłacalności jednego z krajów, obniżenia ratingu długu dużego kraju lub decyzji o likwidacji, czy obniżeniu składki do OFE.

Witold Zajączkowski