Za jedną akcję z puli przydzielonej pracownikom Energi trzeba dziś zapłacić od 1,65 do nawet 1,80 zł. Oferty sprzedaży bez trudu znaleźć można w internecie, ale kupujących ze sprzedającymi kojarzą też niewielkie instytucje finansowe.
Za jedną akcję z puli przydzielonej pracownikom Energi trzeba dziś zapłacić od 1,65 do nawet 1,80 zł. Oferty sprzedaży bez trudu znaleźć można w internecie, ale kupujących ze sprzedającymi kojarzą też niewielkie instytucje finansowe.
– Tak, mamy w ofercie Energę. Proszę zostawić numer telefonu, ktoś do pana oddzwoni – usłyszeliśmy w biurze Multispektrum. Papiery Energi można także kupić za pośrednictwem Acme Partners. Prowizja ukrywana jest w cenie. Pośrednicy skupują akcje od pracowników po 1,40 zł i taniej. Na internetowych forach roi się od takich ofert. Walory trafiają potem na rynek. Czy to dobry interes?
/>
Zdaniem Rolanda Paszkiewicza, rzecznika prasowego Centralnego Domu Maklerskiego Pekao, który prowadzi księgę akcyjną Energi, papiery grupy energetycznej mogą dziś stanowić atrakcyjny cel dla inwestorów. – Minął już okres karencji i akcje mogą legalnie zmieniać właściciela. Pakiet przydzielony pracownikom wart był nominalnie niemal 700 mln zł, ale trudno dziś szacować jego wartość rynkową – mówi Paszkiewicz.
Blisko 668 mln akcji Energi trafiło do 13,6 tys. pracowników grupy. Średnio na jednego przypadło ok. 49 tys. papierów, ale energetycy z największym stażem i wyższym stanowiskiem mogli liczyć nawet na powyżej 80 tys.
Skąd zainteresowanie akcjami Energi? Najmniejsza z państwowych grup energetycznych do końca czerwca ma zadebiutować na GPW. Wielu liczy na interes życia według schematu „tanio kupić, drogo sprzedać”. Temperaturę podgrzewają doradcy. – Po debiucie 20-proc. zysk jest pewny, ale jeśli pan nie sprzeda, to co roku 10-proc. dywidenda będzie lądować na koncie – usłyszał jeden z naszych czytelników.
Zyski wcale jednak nie są takie pewne. Czołowi analitycy wyceniają dziś Energę na 6–7 mld zł. To mniej niż jesienią 2010 r., kiedy PGE, energetyczny gracz numer jeden w Polsce, za niespełna 85 proc. akcji zaoferował 7,5 mld zł, czyli 1,80 zł za papier. Od tamtego czasu spadło zapotrzebowanie na energię, a więc także cena prądu. Biorąc pod uwagę aktualne obliczenia analityków, każda z blisko 5 mld akcji składających się na kapitał zakładowy Energii warta jest więc 1,20–1,50 zł. To znacznie poniżej ceny, po jakiej papiery oferują pośrednicy i domy maklerskie.
Tomasz Duda z Ipopemy ostrzega, że szacowanie wartości Energi obciążone jest dziś dużym ryzykiem. – Planowane obcięcie wsparcia dla elektrowni wodnych i niższe wynagrodzenie za działalność dystrybucyjną spowodowane spadającymi stopami procentowymi to największe problemy – wyjaśnia analityk.
Energa wytwarza niewiele energii elektrycznej, ale ma ponad 2,8 mln klientów, co daje jej ok. 17-proc. udział w rynku sprzedaży prądu. Analitycy szacują, że zmiany systemu wsparcia odnawialnych źródeł energii mogą obniżyć EBITDA nawet o 300 mln zł rocznie, a słabsza rentowność negatywnie wpływa na zyski z dystrybucji (to aż 70 proc. wszystkich przychodów Energi). Przy rekordowych przychodach przekraczających w 2012 r. 11 mld zł zysk spadł z 661 mln zł przed rokiem do zaledwie 456 mln zł. Powód – odpisy związane ze spadkiem wartości elektrowni oraz rezerwy na wypadek porażki w sporze z zarządcą energetycznych sieci przesyłowych.
Dlatego, jak mówi Paszkiewicz, obie strony transakcji, czyli kupujący i sprzedający akcje pracownicze, muszą dobrze przemyśleć swoje decyzje. – Jeśli wierzyć doniesieniom prasowym, akcje pracownicze Tauronu można było sprzedać drożej przed giełdowym debiutem spółki niż po IPO – ostrzega rzecznik CDM Pekao.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama