Środa na rynkach rozpoczęła się od publikacji dynamiki hiszpańskiego PKB za IV kwartał, która wyniosła -1,8 proc. r/r (-1,7 proc. r/r prog), lecz najważniejsze odczyty nadeszły ze Stanów Zjednoczonych. Do końca tygodnia spodziewanych jest jeszcze kilka istotnych publikacji zza oceanu, lecz już dzisiejsze dane wprowadziły sporo zamieszania.
Raport ADP wykazał wzrost zatrudnienia w sektorze prywatnym z wyłączeniem rolnictwa na poziomie 192 tys., (165 tys. prog), a skorygowany w górę został także odczyt grudniowy (do 185 tys.). Natomiast dużym zaskoczeniem okazał się wstępny szacunek dynamiki PKB w IV kwartale, która okazała się ujemna i wyniosła -0,1 proc. k/k w ujęciu zannualizowanym. To wskazuje na minimalnie płytką recesję, lecz należy też pamiętać że jest to pierwsze przybliżenie, które może jeszcze ulec istotnym zmianom. Ponadto, szczegóły nie potwierdzają pesymizmu płynącego z tego odczytu.
Przede wszystkim, mimo silnego spadku nastrojów konsumenckich i słabego sezonu świątecznego, kwartalna dynamika konsumpcji zwiększyła się do 2,2 proc. k/k (1,6 proc. w III kw.). Za spadek odpowiadają przede wszystkim wydatki rządowe na cele obronne (-22,2 proc. k/k) oraz ujemna dynamika inwestycji, lecz w drugim wypadku negatywne trendy były widoczne już w III kwartale. Dodatkowo, zanotowano ujemną kontrybucję eksportu netto, jednak ten czynnik jest dosyć zmienny i często podlega istotnym rewizjom. Podsumowując, dane z pewnością nie są tak złe, na jakie pozornie wyglądają. Wieczorem rynki czeka jeszcze posiedzenie i komunikat po posiedzeniu FOMC, gdzie z pewnością będą poszukiwane wskazówki odnośnie czasu trwania QE3.
Utrzymanie się wzrostowego sentymentu na rynku EUR/USD pozwoliło na realizację krótkoterminowego poziomu docelowego 1,3545 USD, lecz przebicie oporów w rejonie 1,3485 USD wzmocniło piątkowy sygnał kupna i jest szansa, że rynek zechce dość szybko przetestować 1,36 USD. Warto dodać, że dane o PKB z USA nie wywarły większego wpływu na notowania, co poniekąd potwierdza powyższe wnioski. Obecnie priorytetem jest utrzymanie dzisiejszych zdobyczy, a przede wszystkim strefy 1,3480-1,35 USD, gdyż fałszywe wybicie jeszcze przed piątkowym raportem mogłoby mieć dość negatywne skutki, gdyby okazał się on pesymistyczny.
Dla odmiany kiepskie nastroje panowały na krajowym parkiecie, gdzie indeks WIG20 spadł poniżej 2500 pkt do 2490 pkt, gdzie przebiega 23,6 proc. zniesienia fali wzrostowej od majowego minimum 2009 pkt. Ewentualne odreagowanie powinno sięgnąć linii trendu spadkowego przebiegającej nieco powyżej 2550 pkt, lecz obecnie niewiele na to wskazuje. Siła rynków zachodnich nie przekłada się na wzrosty w Warszawie, więc trudno oczekiwać że nagle to się zmieni. Z kolei po optymistycznym otwarciu i ustanowieniu nowego rekordu przez S&P 500 (1510 pkt) górę wzięły nieco gorsze nastroje i indeks zniżkuje w pobliże 1500 pkt. Zdobywanie nowych szczytów przychodzi z coraz większym trudem, co jest w pewnym stopniu zrozumiałe, gdyż od kilku sesji testowane jest górne ograniczenie 10-tygodniowego kanału wzrostowego, a odbicie od tego poziomu mogłoby skutkować spadkiem do ok. 1460 pkt.