Z perspektywy finału tygodnia piątkowe cofnięcie trzeba traktować w kategoriach korekty wcześniejszego umocnienia. Spokojne podejście do przeceny ułatwia fakt, iż WIG20 skończył sesję nad ważnym rejonem 2450 pkt., którego nie udawało się pokonać od sierpnia 2011 roku.
Korektę pesymistycznego obrazu sesji ułatwia fakt, iż kilkanaście punktów spadku indeksu przypadło na finałowy fixing, który w jednym ruchu powiększył stratę średniej do 1,4 procent. Przeszłość podpowiada, iż fixingowe skoki zwykle znajdują korektę na otwarciach kolejnych dni i nie warto przywiązywać większej wagi do nieuzasadnionego przebiegiem sesji spadku na zamknięciu. Naprawdę z minionego tygodnia do zapamiętania są sesje wcześniejsze, które sygnalizują średniookresowe przesilenie.
Dla graczy oglądających rynek przez pryzmat kluczowych poziomów na wykresach sukces byków nabiera znaczenia dzięki faktowi wybicia górą z przeszło rocznej konsolidacji, która czyniła WIG20 indeksem słabszym np. do szerokiego indeksu WIG. Obserwowane wybicie oznacza, iż rynek staje przed perspektywą konfrontacji z psychologiczną barierą 2500 pkt., której pokonanie nie będzie trudnością, gdy giełdy otoczenia uwolnią się od obaw związanych z tzw. klifem fiskalnym w USA a Wall Street przymierzy się do spotkania z maksimami trendu wzrostowego.
W istocie już teraz można założyć, iż kompromis podatkowy odbiera rynkom na tyle dużo energii, iż z trudem przychodzi graczom pozytywne reagowania na dobre dane makro w USA. Tylko dziś pojawiły się dane z rynku pracy, które wskazują, iż gospodarka amerykańska odzyskuje siły na tyle, by bezrobocie spadło do poziomów najniższych od czterech lat a wzrost liczby miejsc pracy nie został zaburzony klęską żywiołową w postaci huraganu. Dlatego stale zasadnym jest oczekiwanie, iż w końcówce grudnia presja z rynków otoczenia będzie na tyle duża, by WIG20 kończył grudzień mierząc nie tylko w wyznaczone w tym tygodniu roczne maksima, ale również w rejon 2500 pkt.