Główne indeksy warszawskiej giełdy zaczęły dzień niemal dokładnie na poziomie z wtorkowego fixingu. Przez kilkadziesiąt minut niewiele się działo. Pod koniec pierwszej godziny byki postanowiły zaatakować, ale ta mini szarża przyniosła im zaledwie siedmiopunktową zdobycz. Cieszyły się nią jedynie do południa, po czym indeks powrócił do poziomu nieco poniżej 2400 punktów. Żadnej reakcji nie spowodowała decyzja Rady Polityki Pieniężnej o pozostawieniu stóp procentowych na niezmienionym poziomie.
Wydaje się, że posunięcia naszych władz monetarnych robią znacznie większe wrażenie na mediach, niż na inwestorach. Ci ostatni już dawno dostrzegli, że istotne trendy, zarówno w gospodarce, jak i na rynkach finansowych, kreowane są w sporej odległości od ulicy Świętokrzyskiej. Poprzedni cykl zaostrzania naszej polityki pieniężnej nie przyniósł na warszawskie giełdzie krachu, i wygląda na to, że obecna faza jej łagodzenia nie spowoduje hossy.
W gronie największych spółek zmiany notowań nie przekraczały przez większą część dnia kilku dziesiątych procent. Wyjątkiem były akcje TVN, które traciły chwilami ponad 1,5 proc. Decyzja RPP nie spodobała się posiadaczom walorów największych banków. Papiery Pekao po południu spadały o ponad 1 proc. a akcje PKO próbowały im dorównać. Po 0,7-0,8 proc. w dół szły też papiery naszych koncernów energetycznych. Sytuację indeksu blue chips ratowały zwyżkujące po 0,5-0,8 proc. akcje Telekomunikacji Polskie, PZU, PGNiG, i KGHM. Na szerokim rynku uwagę zwracał sięgający momentami niemal 18 proc. skok notowań walorów Petrolinvestu oraz prawie 10 proc. zwyżka cen papierów Rovese. Przekraczający 5 proc. spadek walorów PBG może sygnalizować koniec dziesięciosesyjnego rajdu, w wyniku którego ich cena wzrosła o niemal 90 proc. Od kilku dni widoczna jest też realizacja zysków z papierów Polimeksu, które od dołka z 30 sierpnia do 26 września zyskały 85 proc. W środę zniżkowały one o 3,5 proc.
Patrząc na zachowanie się głównych indeksów naszego kontynentu, nie musimy mieć kompleksów. One także reagowały na napływające informacje umiarkowanie żywiołowo, używając dyplomatycznego określenia. Zakres zmian nie przekraczał kilku dziesiątych procent (i to raczej w przedziale poniżej 0,5 proc.), nawet w przypadku bardzo nerwowego ostatnio indeksu giełdy paryskiej.
A istotnych danych było sporo. W większości przypadków były one optymistyczne. Nie doprowadziły one jednak do wyraźnej poprawy sytuacji. W szczególności mógł cieszyć wzrost wskaźnika aktywności w niemieckim przemyśle, choć nie doprowadził do zwyżki powyżej 50 punktów. Pozytywnie zaskoczyła też dynamika sprzedaży detalicznej w strefie euro. Bardzo dobre informacje napłynęły zza oceanu. Według raportu ADP liczba miejsc pracy zwiększyła się we wrześniu o 162 tys. To co prawda mniej niż w sierpniu, ale więcej niż się spodziewano. Wskaźnik ISM dla usług wzrósł z 53,7 do 55,1 punktu, znacznie przewyższając oczekiwania.
Indeksy na Wall Street w pierwszej części handlu także nie wykazywały tendencji do większych zmian. Rozpoczęły dzień od spadku o 0,2 proc., ale z czasem wracały do poziomu wtorkowego zamknięcia.
Na pół godziny przed końcem sesji WIG20 tracił 0,8 proc., WIG zniżkował o 0,5 proc., zaś wskaźniki małych i średnich spółek spadały po mniej niż 0,1 proc.