W istocie na otwarciu dnia WIG20 solidarnie z innymi indeksami spadł o blisko jeden procent. Szybko jednak okazało się, że w Europie dwuprocentowe spadki amerykańskich indeksów oraz krok agencji ratingowej nie wywołują poważniejszych emocji i jeszcze przed finałem pierwszej godziny strata indeksu największych spółek została zredukowana o połowę.
W kolejnych godzinach rynek stać było na senny dryf, który na kwadrans przerwała decyzja Europejskiego Banku Centralnego o poszerzeniu puli instrumentów, które będą przyjmowane pod zastaw za udzielanych pożyczek europejskim bankom. Efektem był wymarsz WIG20 na sesyjne maksima i zneutralizowanie luki z poranka. Niestety towarzysząca informacji zwyżka euro została zredukowana w kolejnej godzinie i w finale dnia WIG20 spadł do 2239 pkt, co dało stratę na poziomie 0,15 procent. Licznik obrotów pokazał 436 mln złotych, najmniej w tygodniu.
Licząc piątek do piątku indeks największych spółek zdołał zanotować skromną zwyżkę o 0,4 procent, która daje czwarty z rzędu wzrostowy tydzień i powiększa czerwcowy zysk indeksu największych spółek do 7 procent. Jeśli bykom uda się dowieźć wynik do końca miesiąca, to rynek będzie miał za sobą pierwszy od stycznia czytelnie wzrostowy miesiąc, którego siłą będzie głównie podtrzymanie rynku w szerokiej na przeszło 400 punktów konsolidacji. W istocie już teraz można powiedzieć, iż czerwiec wzmacnia trend boczny, który dominuje na wykresie indeksu od września zeszłego roku.
W tej perspektywie patrząc zakończenie tygodnia na poziomie 2242 pkt. oznacza, iż rynek wrócił do środka szerokiej konsolidacji i dziś potrzeba około 10-procentowej zmiany, by na wykresie pojawiło się poważne przesilenie techniczne. Przy obecnej zmienności, mierzonej dla czternastu ostatnich sesji, rynek potrzebuje przeszło pięciu dni, by pokonać strefę oporów zaczynającą się rejonem 2400 pkt. lub spaść poniżej wsparć w strefie 2000 pkt. W praktyce już teraz można założyć, że w kończącym się w piątek miesiącu trudno będzie o przesilenie przynoszące przełom techniczny.