Większość branż nie powinna obawiać się takich spadków, jak między lutym a marcem.
Październikowe wahania na europejskich parkietach są znacznie mniejsze niż wiosną. To zasługa większego obycia z koronawirusową rzeczywistością, ale i szerokiego wsparcia ze strony poszczególnych rządów. Nastroje panujące wśród inwestorów zdają się potwierdzać, że niektóre branże podczas drugiej fali ucierpią zdecydowanie mniej. Sektory, które od połowy lutego do połowy marca zmniejszyły swoje giełdowe indeksy od 30 do 50 proc., miniony miesiąc zakończyły nawet na plusie.
Dobitnie udowadniają to firmy motoryzacyjne notowane na giełdzie w Londynie – od 15 lutego do 15 marca ich notowania spadły tam o 42 proc., a w październiku zanotowały 16-proc. wzrost. Podobną tendencję widać na giełdzie we Frankfurcie. Tamtejszy indeks zrzeszający firmy z branży samochodowej spadł w październiku o 6 proc., podczas gdy na przełomie lutego i marca DAX Motoryzacja zanurkował aż o 37 proc. To znak, że firmy nie spodziewają się kolejnego wstrzymania produkcji, a przynajmniej nie tak dotkliwego, jak w przypadku pierwszego lockdownu, gdy zakłady motoryzacyjne były jednymi z pierwszych, które stanęły. Dziś w Niemczech jednak cały przemysł z niepokojem oczekuje, co dalej.
Stosunkowo dobrze trzymają się też banki. Indeksy z tego sektora zakończyły miesiąc na plus zarówno w Londynie, jak i we Frankfurcie (oba po ok. 6 proc.). Usługi finansowe i branża nieruchomości notowane w Madrycie wzrosły zaś o 2,4 proc. Dla wszystkich wymienionych przełom lutego i marca oznaczał spadki rzędu 30–40 proc. Inwestorzy nie odwracają się też na razie od firm, które zyskały na znaczeniu po wybuchu pandemii. Na mediolańskiej Borsa Italiana indeks spółek medycznych wzrósł w październiku o 2,8 proc. To dobry wynik, ale też utrata wcześniejszej dynamiki. Z kolei detaliści z giełdy sprzedający artykuły spożywcze i leki w Londynie w marcu i lutym odnotowali spadek o 12 proc. Teraz stracili 6 proc., choć ogólnie przeszli przez kryzys w miarę suchą stopą – spadek od połowy lutego wyniósł zaledwie 4 proc. Podobna sytuacja dotyczy sektora medycznego notowanego w Paryżu.
Wizja kolejnego lockdownu nie sprowokowała inwestorów do kolejnej masowej ucieczki z branż najbardziej dotkniętych skutkami COVID-19 od początku pandemii. To efekt niższej bazy. Wiele segmentów nie odbudowało się jeszcze po pierwszej fali, więc nie miało z czego tracić. Dlatego stosunkowo niewiele straciły sektory dołujące już od dłuższego czasu. Indeks obejmujący włoskie spółki z branży Travel & Leisure w październiku stracił 17 proc. To nie tak dużo, biorąc pod uwagę, że od 15 lutego łącznie zmniejszył się o 57 proc. W Londynie ten sam sektor w październiku odnotował minus 2,4 proc. na swoim indeksie, a od lutego skurczył się o blisko 40 proc.
Z drugiej strony październik często oznaczał spadki w sektorach, które stosunkowo najmniej straciły przy pierwszym giełdowym szoku. Widać to również na przykładzie warszawskiego parkietu. O ile podczas marcowego szoku stosunkowo najmniej inwestorów straciły firmy technologiczne (WIG-Informatyka od 15 lutego do 15 marca spadł o 16 proc.), to teraz również nie uchroniły się przed spadkiem, który wyniósł 5 proc. Podobnie wyglądało to wśród spółek elektronicznych z londyńskiej giełdy. Choć branża od lutego wzrosła według wartości indeksu o 5 proc., to w minionym miesiącu spadła o 1 proc.