Tak małego zaangażowania obcych inwestorów nie było od 2012 r.
/>
Około 157,8 mld zł – taka jest wartość obligacji wyemitowanych przez Ministerstwo Finansów na rynku krajowym, które w swoich portfelach mają inwestorzy z zagranicy. W ciągu jednego miesiąca – listopada – ich stan posiadania spadł o 1,3 mld zł. Mniej więcej od początku 2018 r., gdy zagranica zaczęła wyraźnie zmniejszać swoje zaangażowanie w krajowych papierach skarbowych, jej pakiet obligacji skurczył się o około 45 mld zł.
Ten odwrót ma dwa główne powody. Pierwszy: na rynku długu bardzo aktywnym graczem stały się krajowe banki. Od momentu wprowadzenia podatku bankowego, czyli od marca 2016 r., skupują one krótkoterminowe obligacje skarbowe. Ta część aktywów nie jest bowiem objęta podatkiem. Dziś mają pakiet wart 305,2 mld zł, o blisko 100 mld zł więcej niż w momencie wprowadzenia podatku.
– Niewiele wskazuje na to, żeby miało się to zmienić. Banki nadal będą dokupywać obligacji, zwłaszcza krótkoterminowych, w tempie zwiększania się ich bazy depozytowej. W ten sposób będą zapewniać krajowy popyt na obligacje, których przecież MF wcale tak dużo nie emituje ze względu na dobrą sytuację fiskalną – mówi Mateusz Sutowicz, ekonomista Banku Millennium. Zwraca uwagę, że popyt krajowy na dług będzie się zwiększać w miarę rozpędzania się programu pracowniczych planów kapitałowych. W połączeniu z powszechnym oczekiwaniem stabilnych stóp procentowych w perspektywie co najmniej najbliższego roku wywierać to będzie presję na spadek rentowności (wzrost cen) papierów dłużnych.
Popyt krajowy na dług będzie się zwiększać w miarę rozpędzania się PPK
– Rynek w pewnym sensie się usztywnia, przeważa krajowa strona kupująca, z którą zagranicy trudno jest wygrać. W pewnym sensie mamy do czynienia z wypychaniem kapitału zagranicznego z krajowego rynku długu – uważa Mateusz Sutowicz. Dodaje, że jest to generalnie zgodne ze strategią Ministerstwa Finansów, które od dłuższego czasu dążyło do ograniczenia roli zagranicy w krajowym rynku długu. W ciągu poprzedniej kadencji struktura inwestorów na rynku wtórnym zmieniła się diametralnie. W październiku 2015 r. to zagranica stanowiła największą grupę, posiadając 40-proc. udział w długu krajowym. Banki miały wówczas około 31 proc. Obecnie do banków należy 45 proc. wartości wyemitowanych obligacji. Zagranica posiada 23 proc.
– Taka gruntowna zmiana struktury ma wpływ na to, jak zachowują się dziś polskie obligacje, gdy rośnie awersja do ryzyka. Mogliśmy to przećwiczyć w ostatni piątek, gdy po wydarzeniach na Bliskim Wschodzie kapitał znów zaczął szukać tzw. bezpiecznych przystani: wzrosła cena złota, umocniły się niemieckie obligacje, a aktywa rynków wschodzących zaczęły tracić. Ale nie polskie obligacje, rentowność naszych dziesięciolatek spadła – mówi Mateusz Sutowicz. I wskazuje, że oprócz malejącego udziału zagranicy stabilizująco działa też specyfika kapitału. Z danych MF wynika, że dość dużą grupę stanowią banki centralne i fundusze emerytalne, na które przypada 23 proc. „zagranicznego” portfela obligacji. Gorący kapitał, taki jak fundusze hedgingowe i fundusze inwestycyjne, posiada 18,4 proc.
– Przez to, że czynniki krajowe odgrywają większą rolę w kształtowaniu wycen długu, a w kapitale zagranicznym dominują stabilni inwestorzy, nasze obligacje też zmieniły swój charakter. To już nie jest typowa inwestycja rynku wschodzącego, tylko lokalny substytut bezpiecznej przystani – ocenia Mateusz Sutowicz.
Na rynku długu rola zagranicy maleje, ale w przekroju całej gospodarki trzyma się ona nadal dość mocno. Z opublikowanych pod koniec grudnia danych Narodowego Banku Polskiego wynika, że różnica między wartością inwestycji zagranicznych w Polsce a polskich za granicą – międzynarodowa pozycja inwestycyjna – wynosiła w III kwartale 2019 r. 1,15 bln zł. Rok wcześniej wynosiła 1,19 bln zł. W inwestycjach bezpośrednich przewaga „zagranicy w Polsce” nad „Polską za granicą” przekraczała 795 mld zł, w portfelowych wynosiła 472,5 mld zł.
Wartość obligacji w złotych, posiadanych przez inwestorów zagranicznych (mld zł)