Zwiększamy zamówienia i zaczynamy dialog ze Stanami Zjednoczonymi na temat bezpieczeństwa dostaw.
Wykonujemy zdecydowany zwrot na zachód w dziedzinie bezpieczeństwa energetycznego, szczególnie jeśli chodzi o import gazu ziemnego. Głównym partnerem stają się Stany Zjednoczone, co potwierdziła wizyta w Warszawie amerykańskiej delegacji z sekretarzem energii Rickiem Perry na czele.
Obecnie zużycie gazu w Polsce wynosi prawie 18 mld m sześc. rocznie, co daje nam siódmą pozycję pod względem wykorzystania tego paliwa w UE. Ponad 70 proc. zużywanego przez Polskę gazu pochodzi z Rosji. Kupujemy go na mocy kontraktu jamalskiego, który wygasa w 2022 r. Nasz rząd deklaruje, że chciałby od tego momentu zaprzestać zakupów z kierunku rosyjskiego i uniezależnić się od ewentualnych nacisków politycznych z nim związanych.
Najważniejszym projektem mającym to umożliwić wydaje się budowa gazociągu łączącego Polskę z szelfem norweskim, czyli Baltic Pipe. Ma on zaspokajać około połowy szacowanego krajowego popytu na gaz w 2022 r. Drugim kluczowym kierunkiem rozwoju dostaw jest terminal gazu skroplonego w Świnoujściu. Na mocy podpisanych w ostatnich tygodniach porozumień i umów już od przyszłego roku coraz szerszym strumieniem docierać do niego będą dostawy ze Stanów Zjednoczonych. Polskie Górnictwo Gazowe i Gazownictwo zakontraktowało z firmą Cheniere dostawy LNG odpowiadającego ok. 0,73 mld m sześc. gazu ziemnego w latach 2019–2022, a w latach 2023–2042 ok. 1,95 mld m sześc. gazu po regazyfikacji rocznie. Zawarta we wrześniu umowa z innym amerykańskim potentatem – Venture Global – zakłada, że od 2022 r. do Polski może trafiać skroplony gaz odpowiadający nawet ok. 2,7 mld m sześc. gazu przesyłanego rurą rocznie. I jak zapowiada PGNiG, można spodziewać się kolejnych umów na dostawy błękitnego paliwa ze Stanów Zjednoczonych. Po podsumowaniu tych kontraktów okazuje się, że po 2020 r. obecne moce przerobowe jedynego polskiego terminala LNG mogą zostać wykorzystane w większości przez surowiec z USA.
Podczas wizyty w Warszawie amerykańskiego sekretarza stanu Ricka Perry’ego podpisaliśmy też porozumienie w sprawie strategicznego dialogu w sprawie energii. Polska i USA zadeklarowały prowadzenie regularnych rozmów w obszarze cyberbezpieczeństwa, energii atomowej, paliw kopalnych i infrastruktury energetycznej. Pierwsze z cyklu takich spotkań ma się odbyć na początku 2019 r. w Waszyngtonie.
Dlaczego to ważne z krajowego punktu widzenia? Współpraca z Waszyngtonem jest silną przeciwwagą wobec działań prowadzonych przez Rosję i poprawia naszą pozycję negocjacyjną w relacjach z tym krajem. Przypomnijmy – Gazprom wraz z europejskimi partnerami z Niemiec, Austrii, Francji i Holandii buduje gazociąg Nord Stream 2, projekt czysto polityczny, niekorzystny dla Polski i Ukrainy.
Rick Perry w piątek wykazał się sporym zrozumieniem dla tego problemu. – Uzależnienie od dostaw z jednego kierunku zwiększa niebezpieczeństwo odcięcia dostaw przez Ukrainę. Nord Stream 2 nasili to ryzyko. Wiele państw Unii Europejskiej to rozumie i należy o tym głośno mówić. Jest to projekt nie ekonomiczny, ale polityczny, realizujący interesy Rosji. Zachęcamy europejskich partnerów do odrzucenia go – powiedział Rick Perry podczas wspólnej konferencji prasowej z Piotrem Naimskim, pełnomocnikiem polskiego rządu ds. krytycznej infrastruktury przesyłowej.
Zadeklarował przy tym poparcie dla projektu Baltic Pipe oraz docenił rolę terminala LNG w Świnoujściu w całym procesie. – Zdaję sobie sprawę, jak ogromny potencjał ta instalacja ma dla Polski – powiedział Perry.
Piotr Naimski podkreślił za to, że bezpieczeństwo dostaw energii dla wszystkich odbiorców w Polsce to kwestia fundamentalna. – Dlatego rozumiemy współpracę ze Stanami Zjednoczonymi jako element twardych działań w obszarze bezpieczeństwa – mówił.
Trzeba jednak pamiętać, że większość zakontraktowanych dostaw gazu z amerykańskich złóż ma charakter warunkowy. Terminale eksportowe, takie jak Calcasieu Pass i Plaquemines LNG, będą dopiero powstawać. Jeśli wraz z rozwojem eksportu krajowe ceny gazu za Atlantykiem zaczną rosnąć, amerykańscy przedsiębiorcy będą z tego niezadowoleni. Druga kwestia, na którą warto zwrócić uwagę, to podpisywanie przez polską stronę wieloletnich umów na dostawy z USA i wyraźne stawianie tego kraju jako dominującego partnera w obszarze gazu. A to przecież wieloletnie związanie z głównym dostawcą – Rosją, sprawia, że poszukujemy dzisiaj rynkowych alternatyw.
Zdaniem większości ekspertów związanych z rynkiem gazu dla pełni bezpieczeństwa Polska powinna również zadbać o wspieranie konkurencji i płynności na krajowym rynku. O ile bowiem w sferze dostaw wciąż mówimy o dywersyfikacji, o tyle na rynku sprzedaży przewaga PGNiG nad innymi firmami jest przytłaczająca.