Banki, kupując na wyścigi obligacje skarbowe, wystawiły się na ryzyko zmian ich cen. A w końcówce minionego roku papiery dłużne taniały. Jednak udało się ograniczyć straty
/>
Mija rok od wprowadzenia podatku od instytucji finansowych. Banki broniły się przed nim, zmieniając strukturę swoich bilansów. Depozyty, które powierzali im klienci w ostatnich kilkunastu miesiącach, zamieniały przede wszystkim nie na kredyty, ale na obligacje skarbowe, od których podatku się nie płaci.
Więcej obligacji to większe straty
Ale pod koniec minionego roku pojawił się problem: papiery skarbowe, które dotychczas na ogół drożały, zaczęły tanieć (czyli ich rentowność rosła). Banki poniosły straty.
Jak wynika z danych Ministerstwa Finansów, już w lutym 2016 r. banki stały się największym posiadaczem papierów skarbowych – wyprzedziły najważniejszych w ostatnich latach kupców, czyli inwestorów zagranicznych. W grudniu wartość papierów skarbowych w posiadaniu instytucji kredytowych przekraczała 235 mld zł. Była o 64 mld zł większa niż rok wcześniej. W tym czasie zaangażowanie zagranicy spadło o 14,2 mld zł, do 192,3 mld zł.
Zakupy dokonywane przez banki nie zapobiegły spadkom cen. Indeks cen rynku Treasury BondSpot, na którym notowane są papiery skarbowe, spadł w IV kwartale minionego roku. Przykładając tę obniżkę do skali zaangażowania sektora bankowego w papiery dłużne, można szacować, że w ciągu trzech miesięcy strata instytucji kredytowych wyniosła ok. 4 mld zł. Dla porównania – wstępnie szacowane zyski netto banków w minionym roku osiągnęły niespełna 14 mld zł.
Fundusze tańczą w rytm cen
Faktycznie jednak bankowcom udało się ograniczyć straty na obligacjach. W jaki sposób? Straty obniżające wynik finansowy są wykazywane wówczas, gdy jakaś pula papierów jest sprzedawana poniżej ceny zakupu. Jeśli transakcji nie ma, to spadek cen jest rozliczany inaczej.
– Nasz bank i cały sektor odczuwa negatywne skutki wzrostu rentowności papierów dłużnych, szczególnie tych o najdłuższym terminie wykupu. Wiele banków stosuje rachunkowość zabezpieczeń i rozlicza księgowe straty przez kapitały – tłumaczył na wczorajszym spotkaniu z dziennikarzami Bartosz Drabikowski, wiceprezes PKO BP, największego gracza na naszym rynku bankowym.
„Papierowe straty” pomniejszają nie tyle dochody, ile fundusze własne banków. Gdy papiery drożeją, pojawiają się niezrealizowane zyski, wtedy rosną kapitały.
W przypadku PKO BP taka negatywna wycena papierów dłużnych wyniosła w ubiegłym roku ponad 600 mln zł, z czego prawie ćwierć miliarda przypadło na ostatni kwartał. W Banku Pekao w skali całego roku kwota księgowych strat rozliczona przez fundusze własne w 2016 r. była podobna. W IV kwartale było to ponad 300 ml zł. W przypadku Banku Zachodniego WBK, jak mówił kilka tygodni temu Eamonn Crowley, były członek zarządu odpowiedzialny za finanse, rynkowa wycena papierów dłużnych obniżyła wartość funduszy własnych o ok. 400 mln zł.
– Nasz portfel zachował się zdecydowanie lepiej niż innych banków – podkreślał wczoraj Drabikowski.
W PKO BP w całym ubiegłym roku „wynik na inwestycyjnych papierach wartościowych” to 506,1 mln zł. Po dziewięciu miesiącach minionego roku było to 503,3 mln zł. Oznacza to, że nawet w najtrudniejszym okresie w minionym roku bank miał minimalny zarobek. U drugiego pod względem wielkości gracza rynkowego – Pekao – w IV kwartale takie dochody wyniosły niemal 122 mln zł, a w całym 2016 r. – 485 mln zł.
Czekając na podwyżki stóp
W pierwszych tygodniach tego roku ceny obligacji podlegały sporym wahaniom. Średnio rzecz biorąc, dziś są jednak droższe niż w końcu grudnia. Efekt: tym razem wyceny portfeli obligacyjnych w bankach powinny nieco rosnąć. Ale to może być tylko chwilowe. – Im dalej patrzymy w przyszłość, tym większe jest prawdopodobieństwo spadku cen naszego długu – mówi Jarosław Janecki, główny ekonomista Societe Generale w Polsce. I wyjaśnia, skąd taka prognoza: – Z jednej strony będzie to efekt rosnącej inflacji, która zwiększy oczekiwania na podwyżki stóp procentowych. Z drugiej – to, co będzie się działo na rynkach bazowych. W Stanach Zjednoczonych najbliższa podwyżka stóp jest możliwa już w przyszłym tygodniu. W strefie euro nie ma w tej chwili mowy o podnoszeniu stóp, ale zaostrzaniu polityki pieniężnej będzie sprzyjać ograniczenie programu skupu aktywów prowadzonego przez Europejski Bank Centralny – mówi ekspert.
Chociaż wyższe stopy procentowe sprawią, że obligacje potanieją, to per saldo będą sprzyjać poprawie wyników banków. Z automatu spowodują bowiem podwyższenie oprocentowania kredytów – i tych, których stawki uzależnione są od wysokości stóp na rynku międzybankowym WIBOR, i konsumpcyjnych, których koszt jest zwykle zbliżony do limitu z przepisów antylichwiarskich. Jeśli banki powstrzymają się przed podnoszeniem oprocentowania depozytów, to ich marża odsetkowa – czyli najważniejszy element dochodów – pójdzie w górę.
W minionym roku dochody odsetkowe sektora bankowego urosły o 7,7 proc., do 37,9 mld zł. W styczniu tego roku były o 11,1 proc. wyższe niż rok wcześniej. To w pewnej mierze konsekwencja wzrostu portfela kredytowego, ale także dokonywanych jeszcze w minionym roku obniżek oprocentowania lokat.
Wartość obligacji w rękach banków w grudniu 2016 r. to ponad 235 mld zł.