Środowa sesja na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie skończyła się zwyżką WIG20 o blisko 0,6 procent. Jednak przebieg sesji, jak i zachowanie rynku przez niemal cały dzień handlu wskazuje, iż było to ledwie przedłużenie konsolidacji, jaka pojawiła się na rynku po spadku WIG20 pod poziom 2300 pkt.

W istocie indeks największych spółek właściwie cały dzień spędził na poziomach, które były neutralne z punktu widzenia dołka czteromiesięcznej fali spadkowej w rejonie 2351 pkt. i psychologicznej bariery 2300 pkt. W tej perspektywie patrząc środa była w równym stopniu dniem konsolidacji, co sygnałem, iż mimo czytelnej przewagi podaży, kupującym udaje się stabilizować indeks na poziomach znanych od kilku sesji.

O pozytywnym obrazie sesji przesądziła końcówka, która przyniosła dynamiczną falę wzrostową wynoszącą indeks z rejonu minimów dnia w rejon dziennych maksimów. Wzrost o blisko 1 procent wartości indeksu pozwolił zamienić spadek o 0,4 procent na wzrost o niespełna 0,6 procent. Bez wątpienia częścią okazanej siły było większe zainteresowanie inwestorów liderami przeceny, czyli spółkami z obozu surowcowego. Już o poranku KGHM zachowywała się lepiej do rynku a w końcówce w popytowym obozie grały również PKN Orlen i Lotos, które zrównoważyły przecenę sektora finansowego z PKO, Pekao i PZU w roli liderów. Bilansem jest zakończenie dnia, które buduje bazę do konfrontacji indeksu WIG20 z barierą 2300 pkt.

W szerszym obrazie ryzykami dla GPW i WIG20 pozostają rynki otoczenia oraz rynek walutowy, na którym słabe dane makro przywróciły oczekiwania na obniżki stóp procentowych w strefie euro oraz Polsce. Nie bez znaczenia są również korekcyjne nastroje na Wall Street, gdzie sezon wyników kwartalnych uruchomił falę realizacji zysków po doskonałym dla giełd pierwszym kwartale roku. W praktyce oznacza to, iż do czasu pokonania przez WIG20 poziomu 2300 pkt. trudno z prostym optymizmem patrzeć na bliską przyszłość rynku.

Niemniej dla graczy operujących w średnim terminie rynek znów wysyła sygnały, iż kupujący angażują się na każdym ważnym dołku licząc na wyczerpanie korekty zeszłorocznej fali wzrostowej i powrót do trendu, który w sześć miesięcy umocnił indeks o około 30 procent.

Adam Stańczak