We wtorek złoty był najsłabszą walutą regionu - ocenili analitycy. Ok. godz. 18.45 euro kosztowało 4,42 zł, dolar 4,12 zł, frank szwajcarski 4,11 zł, a funt 5,12 zł.

Jak powiedział PAP analityk Piotr Popławski z ING Banku Śląskiego, "złotemu nie pomagają słabe dane, choć nie sądzę, aby członkowie Rady (Polityki Pieniężnej - PAP) masowo zmienili zdanie i zaczęli sugerować potrzebę obniżek stóp procentowych". "Ostatnie dane makroekonomiczne ze Stanów są natomiast dobre, co powoduje, że inwestorzy jeszcze bardziej obstawiają podwyżkę stóp procentowych Fed. Tworzy to łącznie niezbyt pozytywny obraz dla polskich aktywów" - dodał.

Popławski ocenił, że "krajowe dane są za nami, teraz rynki będą się kierować zachowaniem dolara oraz wypowiedziami amerykańskich polityków".

Z kolei analityk DM mBank Rafał Sadoch odniósł się do wtorkowych danych GUS o PKB w III kwartale 2016 r., który wzrósł o 2,5 proc. rdr.

Jak wskazał Sadoch, "pełna struktura wzrostu gospodarczego zostanie opublikowana dopiero w końcówce miesiąca, niemniej jednak można domyślać się już teraz, że poziom inwestycji był tym elementem, który zaważył w największym stopniu na dynamice PKB w III kw.".

"Rodzi to niepewność dotyczącą poziomu aktywności gospodarczej w kolejnych kwartałach i wyjściem wzrostu gospodarczego powyżej 3,0 proc. PKB. W tym scenariuszu notowania złotego mogą ustabilizować się w okolicach poziomu 4,40 w przypadku pary EUR/PLN" - ocenił analityk DM mBank.

Zdaniem Sadocha tempo spowolnienia gospodarczego w Polsce w III kw. było jednak spójne z tym co działo w innych krajach regionu. "W podobnym stopniu wyhamowała zarówno gospodarka węgierska i czeska. Złoty jest dziś jednak najsłabszą z walut regionu i tanieje chociażby wobec węgierskiego forinta" - podsumował.