W czwartek wystartował na naszym rynku nowy bank – Trade Republic. Inaczej niż konkurencja nie chce zarabiać na marży odsetkowej. Liczy na przychody z transakcji dokonywanych przez klientów na rynku kapitałowym – choć i tu ma być tańszy od rywali.

Trade Republic wchodzi do Polski – pierwszy kraj poza strefą euro

Trade Republic to powstały przed dekadą niemiecki fintech, który na początku tego roku pochwalił się 8 mln klientów i ponad 100 mld euro aktywów (od tego czasu informacje nie były uaktualniane). Dla porównania: Revolut, być może najbliższy charakterem gracz na rynku tzw. neobanków, miał w końcu ub.r. ponad 50 mln klientów na całym świecie, a zgromadzone przez nich aktywa wynosiły ok. 35 mld euro.

Od końca 2023 r. był na prowadzonej przez Komisję Nadzoru Finansowego liście podmiotów uprawnionych do działalności transgranicznej w Polsce. Jak dotąd nie zdobywał klientów w naszym kraju. Teraz uruchamia u nas oddział i liczy na klientów – przede wszystkim tych, którzy chcą pomnażać oszczędności i inwestować. Polska jest pierwszym krajem spoza strefy euro, w jakim rozpoczyna działalność Trade Republic.

Nie zarabiają na oszczędnościach klientów – nowy model bankowości

Oferta oszczędnościowa jest prosta: to konto o oprocentowaniu równym stopie depozytowej Narodowego Banku Polskiego. To jedna ze stóp ustalanych przez Radę Polityki Pieniężnej. Obecnie wynosi 4,25 proc.

- To jest nasz wyróżnik, że jako bank w ogóle nie zarabiamy na marży odsetkowej – mówi Kamil Szymański, country manager Trade Republic w Polsce.

Obecne na rynku od dłuższego czasu oferują na kontach oszczędnościowych wyższe stawki, ale tylko w ramach promocji – zwykle na nie więcej niż trzy miesiące i dla ograniczonych kwot. U startującego właśnie gracza to stawka obowiązująca całość zgromadzonej przez klienta kwoty.

Na razie klienci nie będą mieć możliwości wykorzystywania konta w Trade Republic do bieżących rozliczeń, np. wykonywania przelewów. W przyszłości taka opcja powinna się pojawić, podobnie jak było w innych krajach, w których pojawiał się fintech. Dziś posiadacze rachunków mogą wysłać pieniądze na swoje konto w nowym banku (każdy klient będzie miał własny numer rachunku funkcjonujący w krajowym systemie rozliczeniowym) oraz zabrać je stamtąd w dowolnym momencie.

Będzie można również opłacać zakupy kartą Visa wydawaną przez Trade Republic. Za darmo będzie karta wirtualna, którą można podpiąć do portfela Google Pay czy Apple Pay. Za realną trzeba będzie zapłacić i to aż 200 zł. W zamian otrzymuje się jednak nie typowy „plastik”, ale „lusterko”, bo w karcie nowego banku faktycznie można się przejrzeć, a poza logo instytucji oraz chipem na jej awersie nic nie widać.

Inwestycje dla każdego – akcje, ETF-y, kryptowaluty

Dla nowego banku ważniejsza od części oszczędnościowej jest część inwestycyjna. Kamil Szymański mówi wręcz o tym, że firma ma „obsesję wspierania zwykłego człowieka w inwestowaniu”. Klienci będą mieć dostęp do akcji na światowych rynkach, funduszy indeksowych ETF, obligacji czy kryptowalut. Nie będzie najbardziej ryzykownych instrumentów jak kontrakty CFD, ale dostępne będą np. „certyfikaty turbo”.

Pośrednictwo w zawieraniu przez klientów transakcji ma być głównym źródłem dochodu nowego gracza rynkowego. Ale ma tu obowiązywać prosta zasada: opłata od każdego zlecenia będzie wynosić 4 złote. – Jak złożę zlecenie za milion złotych, to też będzie 4 zł opłaty. U większości brokerów są stawki procentowe. Im większe zlecenie złożę, tym więcej zapłacę. A realia są takie, że dla brokera koszt jest taki sam, niezależnie od wielkości zlecenia – wyjaśnia Szymański.

Plany inwestycyjne – odkładanie co miesiąc określonej kwoty po to, by zainwestować ją w określony sposób, np. w akcje konkretnej spółki czy ETF – mają być z punktu widzenia klienta jeszcze bardziej korzystne: tu prowizji od transakcji nie będzie. Dodatkowo przy transakcjach dokonywanych za pomocą karty Trade Republic ułamkową część płatności będzie zwracał klientowi na ten plan. Klient będzie też mógł zlecić zaokrąglanie transakcji kartowych – i w tym przypadku „reszta” będzie trafiać na rachunek inwestycyjny.

Kamil Szymański przyznaje, że na początku nowy bank nie będzie miał w ofercie produktów pozwalających na uniknięcie podatku od zysków kapitałowych, jak IKE czy IKZE, ale podkreśla, że ich wprowadzenie wchodzi w grę w przyszłości. Podobnie odnosi się do OKI – osobistych kont oszczędnościowych, których wprowadzenie zapowiedział niedawno minister finansów Andrzej Domański. - Dla nas to jest priorytet, bo to się wpisuje się również w filozofię firmy, która polega na wspieraniu długoterminowych oszczędności i inwestycji. A także na adresowaniu problemu pension gap (luki emerytalnej – red.) – wskazuje.

Co z bezpieczeństwem? Gwarancje niemieckie i rachunki powiernicze

Status oddziału oznacza, że pieniądze klientów na kontach oszczędnościowych będą zabezpieczone nie przez nasz Bankowy Fundusz Gwarancyjny, ale system gwarancyjny obowiązujący w Niemczech. Z kolei bezpieczeństwo aktywów na rachunkach inwestycyjnych zapewnia to, że znajdują się one na rachunkach powierniczych.