W miesiąc Polska przesunęła się z 10. na 4. miejsce w rankingu unijnych krajów o najwyższej inflacji. Eurostat podał we wtorek szczegółowe dane na temat tempa wzrostu zharmonizowanego wskaźnika cen konsumpcyjnych. W naszym kraju tak liczona roczna inflacja wyniosła w lipcu 4,0 proc. w stosunku do 2,9 proc. w czerwcu (według metodyki krajowej mieliśmy wzrost z 2,6 proc. do 4,2 proc.). W całej UE wyprzedzają nas obecnie jedynie Rumunia (5,8 proc.), Belgia (5,4 proc.) i Węgry (4,1 proc.).
Dynamika cen jest zróżnicowana, ale trendy są dość podobne: inflacja wyhamowała na początku tego roku i od tego czasu albo utrzymuje się na zbliżonym poziomie, albo nieco rośnie. Mocniej w tych krajach, które wycofują się z wprowadzonych w poprzednich latach rozwiązań, które miały służyć ograniczeniu kryzysu kosztów życia. Jak w Polsce, gdzie w lipcu przestał obowiązywać ostatni element tarczy antyinflacyjnej – odmrożono (choć nie w pełni) ceny prądu i ciepła. W efekcie tzw. ceny administrowane zanotowały w lipcu wzrostu o 9,2 proc. W całej UE wyższy był jedynie we Francji (9,6 proc.).
Trendem, który daje o sobie znać w wielu krajach, jest znacznie szybszy wzrost cen usług niż towarów. U nas usługi były w lipcu droższe niż rok wcześniej o 6,9 proc., gdy w towarach podwyżki wyniosły w tym czasie 2,8 proc. W całej UE usługi podrożały przeciętnie o 4,3 proc., a towary o 1,6 proc.
Na tle krajów regionu Polska wyróżnia się – negatywnie – dynamiką cen żywności. Po części to skutek przywrócenia od kwietnia VAT na produkty żywnościowe. 3 proc. wzrostu cen tego typu towarów to czwarty wynik w UE. Zwyżki w podobnej lub większej skali notują kraje Południa: Malta (4,5 proc.), Portugalia (3,9 proc.), Cypr (3,5 proc.) i Hiszpania (3 proc.). A także nienależące do UE Islandia (5,9 proc.) i Norwegia (4,9 proc.). ©℗