Jeśli Donald Trump zostanie prezydentem USA, to prawdopodobnie skorzystają na tym banki, firmy ochrony zdrowia, branża paliwowa czy producenci energii z węgla. Na wartości może też zyskać amerykański dolar.

Po otwarciu rynków w poniedziałek najbardziej zauważalny ruch, powiązany przez ekspertów ze strzałami oddanymi do Donalda Trumpa w Pensylwanii, wykonał bitcoin. Kurs najpopularniejszej kryptowaluty, postrzeganej przez część inwestorów jako zabezpieczenie przed poważnymi zawirowaniami w systemie ekonomicznym czy politycznym, zyskiwał na wartości ok. 2,5 proc., a jego cena przekroczyła 60 tys. dol. W tym roku kurs bitcoina poszedł w górę o ponad 40 proc. W marcu kryptowaluta kosztowała niemal 74 tys. dol. i była najdroższa w historii.

Zamach na kandydata republikanów na urząd prezydenta USA utwierdził część inwestorów w przekonaniu, że to właśnie Donald Trump – dzięki większej mobilizacji swoich zwolenników, pokazanej bezpośrednio po postrzale sile i ikonicznemu zdjęciu z zakrwawionym uchem, zaciśniętą pięścią, na tle amerykańskiej flagi – zostanie zwycięzcą w listopadowych wyborach.

Dolar – w przyszłości mocny, obecnie słaby

– To wydarzenie potwierdza, że Trump jest liderem w wyścigu prezydenckim. Dlatego w drugiej połowie roku i na początku przyszłego oczekujemy umocnienia dolara – powiedział Mark McCormick, globalny strateg walutowy z Toronto Dominion Bank, cytowany przez agencję Bloomberg.

Dlaczego wybór Trumpa miałby być lepszy z punktu widzenia dolara niż zwycięstwo w wyborach obecnego prezydenta i kandydata demokratów Joego Bidena? Eksperci oceniają, że polityka fiskalna Trumpa (przede wszystkim obniżki podatków) i handlowa (poprzez zwiększanie ceł) będzie sprzyjać wyższej inflacji. A to z kolei skłaniać będzie Federalny Komitet Otwartego Rynku (FOMC) do utrzymywania wyższych stóp procentowych, co wspierać będzie wartość amerykańskiej waluty. Według Michaela Purvesa, dyrektora generalnego firmy Tallbacken Capital Advisors, rosnące szanse na zwycięstwo Trumpa mogą wpływać na ścieżkę stóp procentowych jeszcze przed wyborami i sprawić, że FOMC nie obniży kosztów pieniądza we wrześniu, jak oczekuje większość inwestorów.

Na razie jednak trendy na rynku walutowym są odmienne. Wprawdzie w poniedziałek dolar zyskiwał w odniesieniu do niemal wszystkich najważniejszych walut, ale na zakończenie poprzedniego tygodnia indeks, obrazujący wartość dolara wobec koszyka składającego się z euro (58 proc. koszyka indeksu), jena, funta brytyjskiego, dolara kanadyjskiego, szwedzkiej korony i szwajcarskiego franka, znalazł się na najniższym poziomie od dwóch miesięcy. Także w odniesieniu do złotego amerykańska waluta traci na wartości. Jak zwrócił uwagę Tomasz Hońdo, analityk Quercus TFI, kurs USD/PLN po raz kolejny w tym roku będzie próbował się uporać z poziomem, na którym kilkukrotnie już zatrzymywały się spadki dolara.

– Dolar jest tradycyjnie ujemnie skorelowany z polskimi akcjami. (…) Kolejna fala osłabienia USD mogłaby więc oznaczać kolejną falę hossy na GPW. Ale dopóki to się nie zdarzy, w grze pozostaje też odwrotny scenariusz, czyli (…) ruch USD w górę – ocenił Hońdo w analizie. Jeśli rzeczywiście potencjalne zwycięstwo Donalda Trumpa jest korzystne dla dolara, to takie wyborcze rozwiązanie nie będzie sprzyjać kursom akcji notowanych na GPW.

Które firmy zyskają

Analizy i spekulacje, jakiego rodzaju aktywa zyskają, a które stracą, w zależności od rozstrzygnięcia wyborów w Stanach Zjednoczonych trwają już od dłuższego czasu. Ich intensywność wzrosła, gdy bardzo niskie noty za debatę telewizyjną zebrał kandydat demokratów, a Donald Trump stał się faworytem. Rozważania w dużym stopniu koncentrują się na rynku akcji, ze względu na dość szczególne jego zachowanie. Od początku obecnej fali wzrostowej, trwającej od października 2022 r., liderami hossy, która zaprowadziła indeksy na najwyższe poziomy w historii, są spółki związane ze sztuczną inteligencją. Ceny ich akcji, w odniesieniu do wypracowywanych zysków, stały się bardzo wysokie, więc duża grupa ekspertów uważa, że największą szansą na utrzymanie trendu wzrostowego na Wall Street jest wymiana liderów. Wybory prezydenckie mogą być do tego dobrym pretekstem, w szczególności, gdyby i w Białym Domu doszło do zmiany.

Wśród potencjalnych beneficjentów zwycięstwa Donalda Trumpa wymienia się np. banki, bo wspomniana już polityka fiskalna ewentualnego nowego prezydenta, poprzez zmiany w wycenie obligacji, może zwiększyć zyski w sektorze. Z kolei zapowiadane ograniczenie regulacji może sprzyjać np. firmom farmaceutycznym, a wyrażone wprost na jednym z wieców poparcie dla paliw kopalnych – koncernom paliwowym czy producentom energii z węgla.

„W ostatnich 20 latach, w okolicach pięciu prezydenckich elekcji, nastroje konsumentów, wskaźniki zaufania menadżerów, a zwłaszcza optymizm mniejszych przedsiębiorstw w większym stopniu zmieniały się na korzyść, po zwycięstwach kandydata Republikanów, niż po wygranej Demokratów. (…) W zakresie, w jakim lepsze nastroje prowadzą do wzrostu wydatków i inwestycji, zwycięstwo Trumpa może poprawić perspektywy wyników finansowych niektórych firm, nawet bez istotnych zmian w polityce” – napisali w analizie ekonomiści Goldman Sachs. ©℗

ikona lupy />
Indeksy / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe