Ok. godz. 17.30 euro kosztowało 4,35 zł, dolar 3,83 zł, frank szwajcarski 3,94 zł, a funt - 5,54 zł.
Maliszewski wskazał, że najsilniej po raz kolejny tracił w poniedziałek brytyjski funt - ze względu na fakt, że ostatnie sondaże dają przewagę zwolennikom Brexitu.
"Nastroje na globalnych rynkach sprzyjały dziś polskiej walucie. Widać, że inwestorzy uwierzyli, że gorsze dane ze Stanów Zjednoczonych pozwolą odsunąć w czasie podwyżki stóp procentowych. Pytanie jednak, na ile te założenia okażą się słuszne, jeżeli za ostrożnością Rezerwy Federalnej będzie stało spowolnienie tempa wzrostu gospodarczego w USA" - wskazał Maliszewski.
Jego zdaniem opublikowane w poniedziałek przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej dane o spadku bezrobocia nie mają wpływu na siłę polskiej waluty. "Podobnie zresztą jak neutralne powinno okazać się posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej, które odbędzie się w tym tygodniu" - dodał.
W ocenie analityka Domu Maklerskiego Banku Ochrony Środowiska Konrada Ryczki początek nowego tygodnia handlu na rynku walutowym przyniósł ok. 0,4 proc. umocnienie złotego wobec dewiz.
Ryczko dodał, że w kraju rynek czeka na szczegóły nowej propozycji prezydenckiej ustawy dotyczącej kredytów we frankach. "Teoretycznie spodziewany jest projekt w mniejszym stopniu obciążający sektor bankowy w Polsce, jednak niedawne przecieki w tej sprawie zostały zdementowane. Teoretycznie więc możemy być świadkami lekkiego odreagowania PLN (... ), jednak skala tego ruchu będzie ograniczona z uwagi na utrzymujące się ryzyko tzw. Brexitu" - uznał Ryczko.