Trzy miesiące bez podwyżek nie oznaczają końca drożyzny. Za kupowane w lipcu towary i usługi płaciliśmy średnio o 10,8 proc. więcej niż rok wcześniej.

Wstępny szacunek Głównego Urzędu Statystycznego okazał się niższy od oczekiwań większości analityków – średnia ich prognoz wynosiła bowiem 10,9 proc. To samo dotyczy zmian poziomu cen w samym lipcu. Ekonomiści spodziewali się trzeciego z rzędu miesiąca „na zero” lub minimalnych obniżek w porównaniu z czerwcem. Według GUS ceny spadły o 0,2 proc.

Tempo dezinflacji

Z takim zjawiskiem mieliśmy do czynienia pierwszy raz od lutego ub.r. Wtedy ceny spadły za sprawą wprowadzenia przez rząd tarczy antyinflacyjnej, która polegała m.in. na obniżce VAT od paliw i nieprzetworzonej żywności. W poszukiwaniach poprzedniego spadku cen w skali miesiąca należałoby się cofnąć do sierpnia 2020 r.

W czerwcu roczna inflacja wynosiła jeszcze 11,5 proc. W porównaniu ze szczytem z lutego br. 12-miesięczny wskaźnik wzrostu cen zmniejszył się o 7,6 pkt proc.

– Dezinflację wciąż wspiera ustępowanie negatywnych szoków na rynku paliw, co szczególnie widoczne jest w ujemnej dynamice cen paliw do prywatnych środków transportu, choć w samym lipcu paliwa podrożały o 0,4 proc. w ślad za zwyżkami cen ropy na rynkach międzynarodowych – komentuje Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium.

W porównaniu z lipcem ub.r. ceny paliw były niższe o 15,5 proc. Miesiąc wcześniej spadek wynosił jeszcze 18 proc. Eksperci wskazują, że wprowadzone przez największe sieci stacji promocje nie wpłynęły na dane, bo statystycy biorą pod uwagę stawki cennikowe.

– Obniżyła się także roczna dynamika cen żywności i nośników energii, a miesięczny spadek cen żywności był nieco silniejszy niż długoterminowa średnia dla lipca. Co istotne, obniżyła się także inflacja bazowa, która według naszych szacunków wyniosła 11,6–11,7 proc. w skali roku – podkreśla Maliszewski.

Kiedy poniżej 10 proc.?

Oficjalny wskaźnik inflacji konsumenckiej znalazł się w lipcu na najniższym poziomie od lutego ub.r. Ekonomiści zastanawiają się teraz nad tym, jak mocny będzie spadek w kolejnym miesiącu. To ważne z perspektywy decyzji Rady Polityki Pieniężnej w sprawie wysokości stóp procentowych. Po lipcowym posiedzeniu RPP jej przewodniczący Adam Glapiński, prezes Narodowego Banku Polskiego, mówił, że obniżki stóp są możliwe, o ile inflacja znajdzie się poniżej 10 proc.

Żeby tak się stało, trzeba, by w sierpniu ogólny poziom cen w porównaniu z poprzednim miesiącem znów się nie zmienił. W latach 2007–2020 ani razu nie zdarzyło się, by sierpień przynosił podwyżki. Na ogół w tym miesiącu mieliśmy kontynuację sezonowych obniżek żywności, co pomagało w obniżeniu ogólnego poziomu cen. W sierpniu 2021 r. miesięczna inflacja wyniosła jednak 0,3 proc., a w ub.r. było to 0,8 proc., najwięcej od 1994 r.

Najbliższe decyzyjne posiedzenie RPP jest zaplanowane na początek września. Wtedy to gremium będzie już znać wstępne dane za sierpień. Wśród ekonomistów dominuje przekonanie, że nawet jeśli wtedy nie dojdzie do pierwszej od ponad trzech lat obniżki stóp, to rada podejmie taką decyzję miesiąc później.

– Ceny ropy w lipcu na światowych rynkach wzrosły o 13–14 proc., co przełoży się już na inflację sierpniową. W tym miesiącu będziemy na granicy dwucyfrowej inflacji – ocenia Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole Bank Polska.

Tańsze kredyty

Luzowanie polityki pieniężnej jest już dyskontowane przez rynek finansowy. Trzymiesięczna stopa WIBOR będąca podstawą do wyznaczania oprocentowania większości hipotek w Polsce do lipcowego posiedzenia RPP utrzymywała się na poziomie 6,9 proc. Od tego czasu stopniowo idzie w dół. W końcówce ubiegłego tygodnia wynosiła 6,72 proc.

Na początku listopada ub.r., gdy inflacja rosła i dominowały oczekiwania, że stopy będą jeszcze podnoszone, WIBOR 3M przekraczał nawet 7,6 proc. Osoba spłacająca 30-letnią hipotekę o wartości 500 tys. zł z oprocentowaniem określanym jako WIBOR i marżą na poziomie 2 pkt proc., która wtedy dostała informację o wysokości raty, miała do zapłacenia co miesiąc 4403 zł, przed trzema miesiącami było to 4162 zł, a obecnie 4101 zł.

Perspektywa cięć stóp krótkoterminowych skutkuje też obniżką rentowności (wzrostem cen) obligacji. W największym stopniu dotyczy to papierów o stosunkowo krótkim okresie do wykupu. Dochodowość obligacji dwuletnich to obecnie niewiele, ok. 5,35 proc., najmniej od marca ub.r. Rentowność papierów pięcioletnich wynosi niespełna 5,3 proc., a 10-letnich – 5,43 proc. (jest najniższa od roku).

Oczekiwania dotyczące obniżek stóp w mniejszym stopniu przekładają się na oprocentowanie depozytów. W przypadku klientów indywidualnych średnie stawki nowych lokat są obecnie wyraźnie poniżej poziomu 6 proc. z przełomu ubiegłego i tego roku. Równocześnie w czerwcu nastąpił wzrost do 5,8 proc. z ok. 5,7 proc. w poprzednich trzech miesiącach. Na oferowane stawki mają wpływ nie tylko perspektywy wysokości stóp, lecz także np. ich sytuacja płynnościowa. ©℗

Niepokojące sygnały z Europy

Zharmonizowany indeks cen konsumpcyjnych w strefie euro był w lipcu o 5,3 proc. wyżej niż rok wcześniej – wynika z danych opublikowanych w poniedziałek przez Eurostat, unijne biuro statystyczne. Ubiegły miesiąc przyniósł trzeci z rzędu spadek 12-miesięcznej inflacji. W czerwcu była ona jeszcze na poziomie 5,5 proc. Tempo wzrostu cen jest obecnie najniższe od stycznia 2022 r. Ceny energii były w lipcu o 6,1 proc. niższe niż rok wcześniej. Roczne tempo wzrostu cen żywności obniżyło się do 10,8 proc. z 11,6 proc. miesiąc wcześniej.

Ale dane nie były jednoznacznie optymistyczne. Inflacja bazowa, która nie uwzględnia zmian cen żywności i energii, pozostała na poziomie 5,5 proc. Ekonomiści liczyli na minimalny spadek. Wskaźnik bazowy pierwszy raz od 2021 r. jest wyższy niż inflacja ogółem. To istotne dla perspektyw inflacji i polityki pieniężnej. Inflacja bazowa to ta część ogólnego wzrostu cen, na którą banki centralne mogą oddziaływać poprzez zmiany poziomu stóp procentowych.

Prócz inflacji bazowej uwagę analityków przykuło zachowanie cen usług, których wzrost w porównaniu z tym samym miesiącem poprzedniego roku przyśpieszył z 5,4 proc. w czerwcu do 5,6 proc. w lipcu. Przyczynia się do tego m.in. wysoki wzrost płac w krajach unii walutowej.

Kilka krajów UE wstępne dane na temat inflacji w lipcu podało pod koniec ubiegłego tygodnia. W Niemczech tempo wzrostu cen obniżyło się do 6,2 proc. W poniedziałek okazało się, że we Włoszech nastąpił spadek z 6,4 proc. do 6 proc. (minimalnie poniżej prognoz), a w Austrii roczna inflacja zmniejszyła się w miesiąc z 8 proc. do 7 proc. Zainteresowanie może budzić sytuacja w Chorwacji – to kraj, który z początkiem tego roku wszedł do strefy euro. Inflacja obniżyła się tam z 7,6 proc. do 7,4 proc. To najmniej od marca ub.r. ©℗

ŁW
ikona lupy />
Zmiana poziomu cen, XII 2019 = 100 / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe