Zapowiedziany przez PiS, wart 350 mld zł „program banku centralnego” osłabił naszą walutę
Zapowiedziany przez PiS, wart 350 mld zł „program banku centralnego” osłabił naszą walutę
/>
Od kilku dni na rynku walutowym złoty wyraźnie traci w stosunku do euro. Wczoraj po południu kurs przebił poziom 4,29 zł. Tak dużo europejska waluta kosztowała ostatnio w styczniu. Co się stało? Zdaniem dużej części specjalistów przyczyną są nadchodzące wybory. A dokładnie wiele gospodarczych obietnic, które zaniepokoiły ekonomistów.
– Wynik jest niewiadomą, ale najbardziej prawdopodobny jest scenariusz, że wygra partia, która będzie dążyć np. do zwiększenia aktywności banku centralnego. Nie tylko poprzez obniżki stóp procentowych, ale i niekonwencjonalne działania w polityce pieniężnej – mówi Piotr Bielski, ekonomista Banku Zachodniego WBK.
Niekonwencjonalne działania to wtorkowa zapowiedź „programu banku centralnego”, w ramach którego do gospodarki PiS chciałby wpompować kwotę odpowiadającą jednej piątej rocznego produktu krajowego brutto, czyli ok. 350 mld zł. Miałaby to być inicjatywa podobna do trwającego od kilku miesięcy programu ilościowego luzowania polityki pieniężnej w strefie euro. Problem w tym, że w Eurolandzie chodziło o wyjście z utrzymującej się dłuższy czas stagnacji, u nas wzrost gospodarczy wyraźnie przekracza 3 proc., a polskie banki od wielu lat są „nadpłynne”, co oznacza, że mają nadmiar gotówki, którą teoretycznie mogą od zaraz przeznaczyć na kredyty (mowa o kwocie rzędu 80 mld zł).
– Jeśli obniża się stopy procentowe i prowadzi ilościowe luzowanie polityki pieniężnej, to skutkiem jest osłabienie krajowej waluty – wskazuje Piotr Bielski.
O tym, że zapowiedź wykorzystania NBP do stymulowania koniunktury doprowadziła do spadku kursu złotego, mówią również inni eksperci. – Kampania w ostatnich dniach zintensyfikowała się i sugestia PiS, że uruchomi program inwestycyjny o wartości 350 mld zł, przyciągnęła uwagę rynków – przyznaje Wolf-Fabian Hungerland, ekonomista Berenberg Bank w Hamburgu, zajmujący się Europą Środkową i Wschodnią.
Z kolei według Marcina Mazurka, analityka mBanku, do wyraźniejszego osłabienia złotego przyczyniła się nie tylko ostatnia deklaracja PiS, ale też to, że kurs euro zdołał przebić poziom 4,25–4,26 zł, co otworzyło drogę do dalszej deprecjacji naszej waluty. Mazurek podkreśla jednak, że wcześniej złoty osłabiał się w podobnym tempie jak np. węgierski forint.
Na ten ostatni czynnik zwraca uwagę Piotr Kalisz, główny ekonomista Banku Handlowego: – W ciągu ostatnich tygodni nie słyszałem jakiś szczególnych zagranicznych głosów zaniepokojenia w związku z naszymi wyborami.
– Chwiejność złotego w ostatnich dniach nie jest związana z perspektywą zwycięstwa Prawa i Sprawiedliwości, bo to już rynki finansowe skonsumowały, lecz z niewiadomą co do innych wyników, jak np. tego, czy mniejsze partie dostaną się do parlamentu, jaki wynik osiągną potencjalni koalicjanci PiS – podsumowuje Wolf-Fabian Hungerland.
Analitycy zwracają uwagę, że złoty ma pewne szanse na umocnienie się już dziś, o ile wypowiedzi Mario Draghiego, prezesa Europejskiego Banku Centralnego, na konferencji po posiedzeniu w sprawie stóp procentowych skłonią międzynarodowych inwestorów do gry na zniżkę euro.
Paradoksalnie osłabienie złotego jest niekorzystne dla spłacających kredyty we frankach szwajcarskich – to grupa, której pomoc deklarują politycy PiS. Ustalany przez banki kurs sprzedaży franka przekracza 4 zł.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama