Niewiele wyborów w życiu jest tak znaczących jak kierunek studiów. Bo choć nic nie stoi na przeszkodzie, by zmienić ścieżkę kariery – ekonomista może zostać fryzjerem, a fryzjer ekonomistą – to takie „zwroty akcji” nie są powszechne.

Mało kto traktuje czas oraz wysiłek potrzebny do zdobycia wykształcenia jako tzw. koszt utopiony. Ponadto, jak pokazują klasyczne prace w ekonomii, inwestowanie w naukę w młodości i późniejsze czerpanie z tego korzyści jest bardziej opłacalne niż przerywanie pracy po to, by się uczyć. Biorąc pod uwagę, że dziś prawie każdy ma wykształcenie wyższe, ciśnie się na usta pytanie, które studia należy wybrać. Czytaj: który kierunek daje większe zarobki.

Ekonomista Basit Zafar (Uniwersytet Michigan) przyjrzał się wyborom studentów Uniwersytetu Północno-Zachodniego. Ustalił, że decydowali się na konkretny kierunek, uwzględniając wiele czynników: od aprobaty rodziców, przez przyszłe opcje zawodowe, aż do prawdopodobieństwa ukończenia nauki. Co ważniejsze, szacunki studentów nie były zbyt oddalone od rzeczywistości.

Z kolei trio norweskich ekonomistów – Lars Kirkebøen (Norweski Urząd Statystyczny), Edwin Leuven (Uniwersytet w Oslo) i Magne Mogstad (Uniwersytet Chicagowski) – badało zysk związany z wyborem kierunku studiów, wykorzystując niemal losową zmienność tworzoną przez kryteria wyboru studentów.

W Norwegii studenci zgłaszają dwa preferowane kierunki studiów i dwa uniwersytety do centralnej instytucji – na podstawie uzyskanych ocen i wyznaczanych progów, które zmieniają się co roku, system odpowiednio ich przydziela. Dane te pozwoliły poznać zwroty z kierunków studiów w porównaniu z drugim wyborem. Wyniki nie są zaskakujące. W większości przypadków studiowanie preferowanego kierunku wiąże się z dodatnimi zwrotami, np. studenci, którzy postawili na prawo, a humanistykę traktowali jako alternatywę, mieli o niemal 46 proc. wyższe zarobki w porównaniu z tymi, którzy musieli iść na humanistykę. Istnieją jednak wyjątki. Zyski ze studiowania biznesu lub inżynierii są widoczne nawet dla tych studentów, którzy wymienili je w planie B.

Choć bezbłędne w wykonaniu badanie to oferuje niewiele tym, którzy szukają rady. Łatwiej wyobrazić sobie przyszłego studenta wątpiącego w wybór specjalizacji na medycynie, mniej prawdopodobne jest zaś, że ktoś będzie wybierał między medycyną a inżynierią. Na szczęście badanie z Danii, gdzie funkcjonuje podobny do norweskiego scentralizowany system edukacyjny i są dostępne bardziej szczegółowe dane, pozwala zgłębić i ten temat. Moira Daly (Kopenhaska Szkoła Biznesu), Mathias Jensen (Uniwersytet Oksfordzki) i Daniel le Maire (Uniwersytet Kopenhaski) pokazują, że specjalizacja nie ma szczególnego znaczenia dla zarobków. Niezależnie od tego, czy ktoś studiuje finanse, czy ekonomię, zarobki się nie różnią. W dużej mierze takiego wyniku mogliśmy się spodziewać: to zawody, w których zatrudnienie (i rodzaj wykonywanych zadań) są podobne.

Niestety, Dania i Norwegia to nie Polska. Co jednak warto podkreślić, badania potwierdzają to, że studenci umieją wybrać odpowiedni kierunek studiów. Jest to ważna decyzja, ale możemy im zaufać, że dokonają właściwego wyboru. ©Ⓟ