Po raz pierwszy od połowy lat 90. Polska ma nadwyżkę w obrotach bieżących. Jest ona w dużej mierze efektem świetnych wyników w handlu zagranicznym. To znakomita wiadomość dla naszej waluty.
EKSPORT TOWARÓW I USŁUG POPRAWIA NAM RACHUNEK OBROTÓW BIEŻĄCYCH / Dziennik Gazeta Prawna
Rachunek obrotów bieżących to miara odporności gospodarki na gwałtowne odpływy kapitału zagranicznego, spowodowane np. kryzysem finansowym. Jeśli na rachunku jest deficyt, to zawirowania mogą oznaczać duże osłabienie waluty takiej gospodarki – im deficyt większy, tym większa podatność na szok. Wygląda jednak na to, że Polski to nie dotyczy. Według danych NBP w ciągu pierwszych trzech miesięcy roku bilans naszej wymiany handlowej z zagranicą, dochodów i przepływów finansowych wyszedł na plus, blisko 7 mld zł. To pierwszy taki przypadek przynajmniej od 20 lat.
Konkurencyjny eksport
Józef Sobota, dyrektor Departamentu Statystyki NBP, tłumaczy, że znaczna nadwyżka obrotów bieżących w I kwartale to efekt świetnych wyników w handlu zagranicznym. Wartość eksportu była o 9,2 mld zł większa niż importu.
– Polscy eksporterzy kolejny raz pokazali, że są w stanie elastycznie reagować na zmiany na rynku. Od 2008 r. mamy przecież solidny wzrost eksportu i to pomimo kryzysu finansowego i mimo np. rosyjskiego embarga. Z drugiej strony niskie ceny ropy i nośników energii przekładają się na spadek wartości nominalnej importu w cenach bieżących, co ma pozytywny wpływ na poprawę salda obrotów towarowych – wyjaśnia Józef Sobota.
Gdybyśmy wyliczyli wartość importu przy średnich cenach ropy z 2012 r. – kiedy były one względnie wysokie – to nadwyżka w handlu zagranicznym byłaby wyraźnie mniejsza i na rachunku bieżącym nie mielibyśmy 6,9 mld, ale 1 mld zł na plus.
– Saldo nadal byłoby dodatnie, co świadczy o tym, że zaszły pozytywne strukturalne zmiany w eksporcie i imporcie. Nie stawiałbym tezy, że te zmiany w strukturze eksportu są już dostatecznie trwałe, ale z pewnością nasz eksport staje się w coraz większym stopniu konkurencyjny, a w jego strukturze jest coraz więcej towarów przetworzonych – twierdzi Sobota.
Niestabilność na rynkach
Ekonomiści wskazują, że to bardzo dobry układ w obecnej sytuacji, gdy nad rynkiem zawisło widmo bankructwa Grecji.
– Zawsze w momentach niestabilności na rynkach inwestorzy patrzą na kraje z nierównowagą na rachunku bieżącym, bo to według nich zwiększa prawdopodobieństwo wyparowania kapitału portfelowego. Waluta kraju z dużym deficytem jest postrzegana jako bardziej zależna od finansowania zewnętrznego i podatna na korekty – uważa Rafał Benecki, główny ekonomista Banku ING.
– Nadwyżka to jest na pewno dobra informacja. To tłumaczy, dlaczego złoty jest stabilny mimo ostatnich zawirowań – dodaje Piotr Kalisz z banku Citi Handlowego.
Pytanie tylko, na ile trwała jest ta nadwyżka. Piotr Kalisz mówi, że kluczem do odpowiedzi na to pytanie jest kształtowanie się cen ropy i nośników energii w kolejnych miesiącach. Ekonomista podkreśla jednak, że nawet gdyby nadwyżka znów zamieniła się w deficyt, to nie będzie on tak wysoki jak jeszcze kilka lat temu.
– W latach 2007–2008 średnie ujemne saldo obrotów bieżących wynosiło około 17 mld euro. Teraz może ono wynosić blisko 3 mld euro – mówi Piotr Kalisz.
Podobnie uważa Rafał Benecki. Jego zdaniem nadal dobrze będzie wypadała wymiana handlowa z zagranicą, bo – z jednej strony – gospodarka strefy euro przyspiesza, co oznacza większy popyt na polski eksport. Z drugiej zaś popyt krajowy rośnie, ale nie tak dynamicznie, jak mógłby w tej fazie cyklu koniunkturalnego. Co przekłada się na słabszą dynamikę importu. To daje nadzieję na dobry wynik na całym rachunku obrotów bieżących.
Rośnie popyt
Według dyrektora Soboty dane o bilansie płatniczym za kwiecień wskazują, że korzystne relacje między eksportem i importem się utrzymują.
– Zaryzykuję stwierdzenie, że istnieje szansa na utrzymanie nadwyżki w obrotach bieżących. Szansa jest, bo znaczący spadek eksportu na Ukrainę i do Rosji został skompensowany wzrostem sprzedaży na rynek unijny. Mój optymizm wynika też z tego, że duża część eksportu z Polski odbywa się przez globalne sieci producentów. Jeżeli rośnie popyt na świecie, to my na tym pośrednio też korzystamy. Jest więc prawdopodobne, że II kwartał też zakończy się nadwyżką eksportu nad importem – ocenia Sobota.
Sąsiedzi też na plusie
Polska nie jest jedynym krajem w Europie Środowo-Wschodniej, który może się pochwalić nadwyżką w obrotach bieżących. Na dużym plusie są też Węgrzy i Czesi.
Szczególnie kraj rządzony przez premiera Viktora Orbana wypada tu dobrze i można go stawiać za wzór stabilizowania bilansu płatniczego. W połowie poprzedniej dekady Węgry miały deficyt na rachunku obrotów bieżących sięgający 7–7,7 proc. PKB – tak wysokie wskaźniki są jak tykająca bomba, inwestorzy zazwyczaj szerokim łukiem omijają kraje o tak dużym zapotrzebowaniu na zagraniczny kapitał. Po 10 latach Węgrzy są w zupełnie innej sytuacji: w ubiegłym roku nadwyżka na rachunku sięgała już 4,1 proc. PKB, a w tym – według niektórych prognoz – 4,7 proc. PKB. W I kwartale w węgierskim bilansie było prawie 2 mld euro nadwyżki. Świetne prognozy dla wyniku na rachunku bieżącym Węgrów mają kilka podstaw, m.in. nadal utrzymujące się niskie ceny ropy i nośników energii. Węgry są jednym z największych europejskich importerów netto energii. W handlu energią mają spory deficyt, średnio 5,9 proc. PKB w ostatnich kilku latach (podajemy za portalem Bmiresearch.com). Im niższe ceny energii, tym deficyt w handlu nią jest mniejszy.
Rosnąca nadwyżka na rachunku obrotów bieżących to jeden z głównych powodów, dla których węgierski forint – mimo kontrowersji, jakie wzbudza na arenie międzynarodowej polityka rządu Orbana, i napięcia związanego z sytuacją w Grecji – jest względnie stabilny. Na początku roku kurs euro wynosił ok. 314 forintów, teraz wynosi ok. 317 forintów, przy czym przez kilka pierwszych miesięcy roku węgierska waluta wyraźnie zyskiwała do euro. Stabilna jest również czeska korona – Czesi też mogą się pochwalić nadwyżką w bilansie płatniczym. I to jaką – w I kwartale tego roku było to ponad 3,3 mld euro. Prognoza na ten rok (za Międzynarodowym Funduszem Walutowym) to nadwyżka rzędu 1,6 proc. PKB. To daleko do węgierskiego wyniku, ale – dla porównania – najbardziej optymistyczne prognozy dla Polski, sporządzone przez PKO BP, mówią o nadwyżce na poziomie 0,1 proc. PKB.
W przypadku Czech dochodzenie do dodatniego salda nie było tak oszałamiające. Najgorszy wynik nasi południowi sąsiedzi zanotowali w 1995 r., osiągając deficyt w wysokości 6,26 proc. PKB. Problemy były też w 2003 r. (deficyt 5,71 proc. PKB) i w 2007 r. (4,33 proc. PKB). Na plus Czesi wyszli dopiero w 2013 r. I według oceny ekspertów MFW od 2018 r. czeski rachunek obrotów bieżących znów będzie miał ujemne saldo.