Od pięciu kwartałów żadna nowa spółka nie zdecydowała się na pozyskanie kapitału od inwestorów i debiut na GPW.
Brak ofert na rynku pierwotnym (IPO) to rezultat działania czynników cyklicznych, takich jak niskie wyceny firm już notowanych, oraz restrykcyjnych przepisów zwiększających koszty obecności na giełdzie. Nie oznacza to jednak, że na Giełdzie Papierów Wartościowych nie pojawiają się nowe firmy. W 2022 r. osiem spółek zdecydowało się przenieść z nieregulowanego rynku NewConnect na rynek główny GPW. Kolejne cztery przemierzyły tę samą drogę w I kw. 2023 r. Z grupy 12 wymienionych spółek tylko jedna zdecydowała się przy tej okazji na przeprowadzenie nowej emisji akcji o wartości 40 mln zł. Ostatnie większe emisje poprzedzające debiut na GPW, obydwie o wartości ok. 200 mln zł, przeprowadziły w lipcu 2021 r. firmy Onde i Cavatina Holding.
„Od ponad roku mamy słabszą koniunkturę na giełdzie, która powoduje, że wyceny spółek są na relatywnie niskich poziomach. Z tego powodu firmy nie pozyskują teraz kapitału udziałowego, gdyż wyceny spółek są na zbyt niskim poziomie z punktu widzenia właścicieli spó łek niepublicznych” – napisał w odpowiedzi na pytania DGP Maciej Bombol z GPW. Według Bombola mniejsze znaczenie od niskich wycen mają podwyżki stóp procentowych, które sprawiły, że znacznie wzrósł koszt pozyskania długu. Firmy z reguły starają się swój rozwój najpierw finansować pożyczonymi pieniędzmi, a dopiero w dalszej kolejności decydują się na emisję akcji. Choć rynek akcji nie konkuruje więc bezpośrednio z rynkiem obligacji o nowych emitentów, to jednak te dwa obszary rynku kapitałowego są ze sobą powiązane. Wyższe koszty pozyskania długu powinny skutkować większym zainteresowaniem emisjami akcji. Maciej Bombol zwraca również uwagę, że podwyżki stóp nie są czynnikiem jednoznacznie pozytywnym dla rynku akcji, bo wzrost kosztów pieniądza powoduje obniżenie wycen spółek sporządzanych przez analityków popularną na krajowym rynku metodą zdyskontowanych przepływów pieniężnych (DCF).
Według Mirosława Kachniewskiego, przewodniczącego Stowarzyszenia Emitentów Giełdowych (SEG), kryzys na rynku IPO trwa przynajmniej od pięciu, sześciu lat. – To, że w ostatnich latach firmy incydentalnie decydowały się na przeprowadzenie nowych emisji i wejście na GPW, nie znaczy, że rynek pierwotny funkcjonował prawidłowo. Więcej spółek wycofuje się z notowań, niż pojawia się nowych. Od lat mówimy, że rynek jest przeregulowany, co sprawia, że koszty finansowe, organizacyjne i biznesowe są zbyt wysokie – mówi przewodniczący SEG. Na koniec marca na GPW były notowane 373 krajowe przedsiębiorstwa wobec 434 w 2016 r.
– W latach 2021–2022 przeprowadziliśmy wśród naszych członków badanie dotyczące kosztów i korzyści wynikających z obecności na giełdzie. Firmy nie potrafiły wskazać w nim żadnych pozytywów. Nawet w tak oczywistym – wydawałoby się – obszarze, jak łatwość w dostępie do kapitału – dodaje Kachniewski. Konsekwencją przeprowadzonego przez SEG badania było złożenie propozycji do Komisji Europejskiej, żeby w ramach deregulacji unijnego rynku kapitałowego pozwolić firmom już notowanym na giełdzie emitować nowe akcje bez prospektu emisyjnego. Liczący z reguły kilkaset stron dokument, zawierający podstawowe informacje organizacyjne i finansowe o przeprowadzających emisję spółkach, to istotny koszt pozyskania kapitału. Według Kachniewskiego nie ma sensu, żeby taki dokument sporządzały firmy już obecne na rynku, bo wszystkie informacje, które powinny się znaleźć w prospekcie, przekazują one inwestorom na bieżąco.
– Komisja przyjęła naszą propozycję. Znalazła się ona w opublikowanych w grudniu zeszłego roku propozycjach zmian przepisów na rynku kapitałowym. W tym tygodniu zakończyły się konsultacje tego projektu. Nie wyobrażam sobie, żeby można było znaleźć jakieś argumenty przeciw emitowaniu akcji przez spółki już notowane bez prospektu emisyjnego. To może istotnie zmienić bilans kosztów i korzyści dla firm obecnych na giełdzie – mówi Kachniewski. Przewodniczący SEG ocenia, że nowe przepisy mogą wejść w życie w ciągu kilku miesięcy. Także w perspektywie kilku miesięcy na poprawę sytuacji na rynku pierwotnym liczy GPW, dla której nowe spółki na parkiecie oznaczają wyższe przychody i zyski. Dbałość o rozwój tego obszaru firma wpisała do swojej strategii na lata 2018–2022. Biorąc pod uwagę spadającą liczbę notowanych spółek, nie odniosła sukcesu.
„Liczba debiutów na GPW zależy od wielu czynników często niezależnych od Giełdy. Decydujący wpływ ma jednak aktualna i przewidywana koniunktura gospodarcza oraz poziom wycen. Cykliczność rynków jest wbudowana w DNA rynków kapitałowych, co oznacza, że problem małej liczby debiutów jest przejściowy. Dlatego należy oczekiwać, że planowane od ponad roku debiuty dojdą kiedyś do skutku” – ocenia Maciej Bombol. W 2022 r. debiut planowało kilka znanych spółek, takich jak działająca w branży kosmetycznej Dr Irena Eris czy pośrednicząca w obrocie działami sztuki Desa. Tak jak inne firmy zdecydowały się one jednak zawiesić prace nad debiutem ze względu na niekorzystne warunki na rynku. „Biorąc pod uwagę obecną sytuację w światowej gospodarce, można prognozować, że powrót dobrej koniunktury na rynku IPO powinien nastąpić pod koniec 2023 r. Oczywiście warunkiem koniecznym tego ożywienia jest poprawienie się koniunktury giełdowej, która będzie antycypować poprawę sytuacji gospodarczej na świecie oraz zakończenie wojny na Ukrainie” – uważa Bombol. ©℗