Przewidywania co do wzrostu gospodarczego w całym 2023 r. są obecnie zbliżone do tych sprzed trzech miesięcy. Analitycy obniżyli oczekiwania dotyczące popytu, ale podnieśli dla inwestycji.

Bank centralny liczy na to, że w najbliższych miesiącach inflacja będzie szybko spadać. Jak wynika z ankiety przeprowadzonej przez DGP wśród krajowych analityków, już w III kw. 12-miesięczne tempo wzrostu cen może się obniżyć do mniej niż 10 proc. Średnia prognoz na grudzień to 8,7 proc.

Mocny spadek inflacji – do 16,2 proc. – mieliśmy już w marcu. Ekonomiści zwracają jednak uwagę, że zadziałały głównie efekty statystyczne, czyli wysoka baza odniesienia z ub.r. „Biorąc pod uwagę serię danych inflacyjnych z ostatnich miesięcy, naszym zdaniem uzasadnione jest pytanie, czy w ogóle istnieje przestrzeń do obniżek stóp procentowych w Polsce. Jeszcze istotniejszym pytaniem jest to, czy kolejnym ruchem RPP rzeczywiście powinno być cięcie stóp, czy też może kolejna podwyżka” – napisali w poniedziałkowym raporcie analitycy Banku Handlowego.

Argumentem przeciw podwyżkom stóp jest stan koniunktury. W całym 2023 r. ekonomiści spodziewają się wzrostu PKB o 0,7 proc. Przewidywania mówią też jednak o „recesji konsumenckiej”, czyli o spadku wydatków gospodarstw domowych w ujęciu realnym. Na plusie – choć niewielkim – powinny być inwestycje. Potwierdzeniem słabości gospodarki były poniedziałkowe dane na temat wskaźnika PMI w przemyśle. Spadł on w marcu do 48,3 pkt z 48,5 pkt miesiąc wcześniej.

Część analityków jest zdania, że w drugiej połowie roku RPP zacznie obniżać stopy procentowe. Z zebranych przez nas prognoz wynika, że za rok będziemy mieli za sobą już co najmniej dwie obniżki.

Przeciętne prognozy wzrostu gospodarczego utrzymały się na poziomie 0,6–0,7 proc. Ekonomiści nadal spodziewają się w I kw. recesji, czyli obniżki w stosunku do podobnego okresu ub.r. Obecnie średnia prognoz wskazuje, że gospodarka skurczy się w tym czasie o 1,1 proc. Przed trzema miesiącami mówiono o spadku rzędu 1,4 proc. Wyższy, niż się spodziewano w grudniu, był jednak wzrost gospodarczy w końcówce 2022 r. PKB urósł o 2 proc. wobec oczekiwań na poziomie 1,7 proc.

Obecne prognozy mówią, że w II kw. odnotujemy minimalny wzrost gospodarczy (o 0,2 proc.), w kolejnych okresach sytuacja powinna się poprawiać – jednak dość wolno. Na IV kw. jest oczekiwany wzrost PKB o 2,3 proc.

Słabsze niż jeszcze trzy miesiące temu są prognozy konsumpcji. Obecnie analitycy oceniają, że w porównaniu z podobnym okresem ub.r. popyt konsumpcyjny będzie realnie spadał zarówno w I kw., jak i w II kw. Będą to obniżki rzędu co najmniej 1,5 proc. Druga połowa roku i w konsumpcji powinna okazać się lepsza, jednak cały 2023 r. zamknie się spadkiem o 0,3–0,4 proc.

Popyt konsumpcyjny w ostatnich dekadach był najbardziej stabilnym motorem wzrostu PKB w Polsce. Wyjątkiem był tylko okres pandemii. Skąd spodziewany teraz spadek? Po części wynika to z wysokiej inflacji i realnego ograniczenia dochodów gospodarstw domowych, co negatywnie odbija się na możliwościach wydatkowych. Drugim czynnikiem jest trwający odpływ uchodźców z Ukrainy. Przyjazd setek tysięcy ludzi i związane z tym zwiększenie zakupów pomagało konsumpcji w 2022 r. Ale w efekcie podniósł się punkt odniesienia dla tego rocznych wyników. Sytuację komplikuje to, że w tym roku mówi się już raczej nie o napływie, ale o odpływie uchodźców, co będzie dodatkowo utrudniało utrzymanie popytu na poziomie sprzed roku.

Na cały 2023 r. analitycy przewidują wzrost inwestycji o 1,6 proc. (taka jest średnia prognoz). Przed trzema miesiącami spodziewano się minimalnie słabszego wyniku. Prognozy zmieniły się częściowo pod wpływem lepszych od oczekiwań danych w końcówce ub.r. – Przez cały czas zastanawiamy się, jakie było źródło tych lepszych wyników. Być może po części były to wydatki na armię, ale po części również większe nakłady ze strony firm. Klimat inwestycyjny jednak się nie poprawia, co każe oczekiwać, że w kolejnych kwartałach inwestycje będą słabły – ocenia Piotr Bielski, ekonomista Santander Bank Polska. Ta instytucja oczekuje, że pod koniec tego roku nakłady na środki trwałe w gospodarce będą realnie niższe niż w końcówce 2022 r.

Potwierdzeniem słabości gospodarki były opublikowane w poniedziałek dane na temat PMI – koniunktury w przemyśle. W marcu wskaźnik obniżył się do 48,3 pkt (jeśli jest poniżej 50 pkt, mówi o pogorszeniu sytuacji w porównaniu z poprzednim miesiącem). „Warunki gospodarcze w polskim sektorze wytwórczym pogorszyły się wraz z równoczesnym spadkiem produkcji i nowych zamówień. Poziom zatrudnienia też się obniżył” – informuje S&P Global, firma, która oblicza PMI na podstawie ankiet prowadzonych w firmach.

– Na froncie inflacyjnym pojawiły się pozytywne informacje. Koszty produkcji rosły najwolniej od połowy 2020 r., co przełożyło się na poprawę nastrojów wśród ankietowanych firm – zaznacza Paul Smith, ekonomista S&P Global.

Zdaniem analityków już latem jest szansa na to, by inflacja obniżyła się do mniej niż 10 proc. Na grudzień jest spodziewany wynik na poziomie 8,5 proc. Obecne oczekiwania są nieco bardziej optymistyczne niż te sprzed trzech miesięcy. Wtedy analitycy sądzili, że w grudniu inflacja będzie wynosiła ok. 9 proc.

Specjaliści zwracają jednak uwagę, że również hamowanie dynamiki cen będzie w znacznej mierze efektem statystycznym. Ze wskaźników 12-miesięcznych wypadać będą wysokie miesięczne wzrosty z 2022 r. Ekonomiści podkreślają, że presja cenowa nadal będzie się utrzymywać. Świadczyć o tym będzie wysoka inflacja bazowa. Nie uwzględnia ona zmian cen żywności i energii, które są uzależnione od sytuacji producentów i tego, co się dzieje na rynkach międzynarodowych, a nie od sytuacji popytu w kraju.

Co będzie się działo ze stopami procentowymi? Ankietowani przez nas ekonomiści są zdania, że najbliższe miesiące upłyną pod znakiem ich stabilizacji. Choć pojawiają się głosy, że Rada Polityki Pieniężnej powinna myśleć jeszcze o podnoszeniu stóp, to przeważa pogląd, że najbliższa zmiana to będzie obniżka. Niektórzy sądzą, że dojdzie do niej już we wrześniu. Większość ekonomistów jest zdania, że RPP utrzyma główną stopę NBP na poziomie 6,75 proc. przynajmniej do końca tego roku. Początek 2024 r. powinien już jednak przynieść zmniejszenie kosztu pieniądza. Z naszej ankiety wynika, że za 12 miesięcy główna stopa NBP może się znaleźć w przedziale 6–6,25 proc. Oznaczałoby to dwie lub trzy obniżki stóp o 0,25 proc. ©℗

W ankiecie DGP wzięli udział analitycy następujących instytucji: Alior Bank, Bank Gospodarstwa Krajowego, Bank Handlowy, Bank Millennium, Bank Ochrony Środowiska, Bank Pekao, Bank Pocztowy, BNP Paribas Bank Polska, Credit Agricole Bank Polska, ING Bank Śląski, Krajowa Izba Gospodarcza, PKO BP i Santander Bank Polska

GUS: Deficyt i dług niższe od oczekiwań

Deficyt sektora finansów publicznych liczony metodologią unijną w zeszłym roku wyniósł 3,4 proc. PKB. To o 1 pkt proc. mniej, niż zakładał rząd. W prognozach była mowa o powyżej 4,5 proc. Było to możliwe m.in. dzięki niższym wydatkom i lepszym dochodom, co przełożyłoby się np. na niższe dotacje budżetu dla ZUS. Jednocześnie dług ukształtował się na poziomie 49,1 proc. PKB. W 2021 r. deficyt był niższy i wyniósł 1,8 proc PKB, ale z kolei dług w relacji do PKB był wyższy – 53,6 proc. PKB. W osiągnięciu obu celów pomogła wysoka inflacja, która podbiła nominalną wysokość PKB, przy okazji napędzając dochody budżetowe. ©℗

GO
ikona lupy />
Powolne odbicie wzrostu gospodarczego / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe