Nasz eksport do Ukrainy urósł w ubiegłym roku o niemal 60 proc., do ponad 45,6 mld zł. Import zwiększył się o 46,9 proc., do niemal 28,5 mld zł.

W latach poprzednich to import wykazywał wyższą dynamikę niż eksport. Saldo wymiany handlowej uległo w ostatnim roku niemal podwojeniu, do ponad 17 mld zł.
To oczywiście efekt zwiększonego ruchu w handlu, ale też słabego złotego i inflacji, która ma przełożenie na ceny towarów. Ilość wywożonych i wwożonych do nas produktów wzrosła aż o ponad 20 proc. Eksperci zwracają jednak uwagę, że przywozimy zza naszej wschodniej granicy przede wszystkim to, co tańsze, a wysyłamy w zamian droższe towary.
- Importujemy głównie produkty roślinne, zwierzęce, surowce, jak zboża, tłuszcze, oleje czy urządzenia AGD oraz drewno, które w Polsce jest deficytowe i jeszcze przed wojną było sprowadzane z Rosji czy Białorusi. W zamian wysyłamy do Ukrainy to, co jest przydatne w obronie kraju, ale i utrzymaniu gospodarki na chodzie - wyjaśnia Piotr Soroczyński, główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej.
Mowa m.in. o produktach mineralnych, do których zalicza się ropę i produkty ropo pochodne, gaz czy smary.
Wśród głównych towarów eksportowych znalazły się również broń i amunicja, pojazdy, maszyny i urządzenia. W przypadku pojazdów znaczenie miało zniesienie ceł na używane auta. Maszyny i urządzenia są konieczne do naprawy zniszczonej infrastruktury. - Znalazły się one też wśród głównych kategorii importowych. Może być tak, że maszyny i urządzenia trafiają do Polski w celu naprawy, a potem są odsyłane do Ukrainy - tłumaczy Soroczyński.
Poza tym do Ukrainy trafia więcej odzieży, produktów spożywczych, sprzętu AGD. To efekt deficytu wielu dóbr, który powstał w związku z zaprzestaniem czy ograniczeniem działalności przez tamtejsze zakłady.
Zdaniem ekspertów na większym eksporcie korzysta polska gospodarka, choć w pewnym stopniu mamy do czynienia z reeksportem towarów sprowadzonych z innych krajów.
- W przypadku broni, maszyn i pojazdów na użytek militarny może być tak, że do Ukrainy wysłano to, co było w polskich magazynach. Potem je uzupełniono, na co nasz kraj dostał pieniądze z UE - zauważa Piotr Soroczyński.
Wzrost dostaw od polskich producentów to m.in. efekt wznowienia w połowie roku ubezpieczania eksportu do Ukrainy, choć wiele krajów UE nie zdecydowało się na taki krok. Grzegorz Kwieciński, dyrektor departamentu ryzyka ubezpieczeniowego w KUKE, przyznał, że w czerwcu i lipcu została obsłużona duża fala wniosków o polisy od firm, które już wcześniej korzystały z naszych ubezpieczeń, oraz od nowych klientów.
Z drugiej strony mieliśmy wzmożony import, do którego przyczyniło się zawieszenie przez UE ceł na surowce i produkty spożywcze z Ukrainy. Andrzej Gantner, dyrektor Polskiej Federacji Producentów Żywności, zauważa, że towar tylko w niewielkim zakresie był reeksportowany dalej na Zachód. Dobrym przykładem są tłuszcze. Rodzime magazyny wypełniło też ziarno z Ukrainy, wskutek czego nasi rolnicy mają problem ze sprzedażą i z niską ceną swoich zbiorów, która nie pokrywa nakładów poniesionych przy ich produkcji. ©℗
WYMIANA TOWAROWA POLSKA - UKRAINA / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe