Unijne i polskie przepisy zmienią sytuację klientów i firm świadczących usługi „kup teraz, płać później”.

Niemal 200 mln zł – tyle pieniędzy co miesiąc pożyczają Polacy w firmach oferujących płatności odroczone – wynika z danych Fundacji Rozwoju Rynku Finansowego (FRRF) i firmy CRiF oferującej usługi dla sektora finansowego. W ciągu roku liczba udzielanych pożyczek zwiększyła się ponaddwukrotnie. Co miesiąc jest już zawieranych 640 tys. takich transakcji. W ten sposób można płacić już za pośrednictwem co najmniej ośmiu podmiotów, a do gry planują się włączyć kolejne. Niebawem zmienią się zasady gry, bo w tym roku wejdą w życie przepisy ustawy o przeciwdziałaniu lichwie, a w Unii trwają prace nad nową dyrektywą unijną o kredytach konsumenckich.
Płatności odroczone to metoda, która pozwala kupić wybrany produkt, a zapłacić za niego dopiero po pewnym czasie. Klient może więc przetestować produkt bez zamrażania własnych środków i rozliczyć się z firmą pośredniczącą w zakupie dopiero po jego sprawdzeniu. Jeśli zmieści się w wyznaczonym przez firmę terminie, transakcja pozostaje dla niego bezpłatna. Jeśli jednak nie zdąży uregulować zobowiązania, zostaną naliczone jak przy pożyczce.
Ten mechanizm stał się przedmiotem zainteresowania Komisji Europejskiej. Jej przedstawiciele zwracają uwagę, że konsumentom powinna przysługiwać większa ochrona. – Z uwagi na obecny kryzys i rosnące koszty utrzymania konsumenci mogą być zmuszeni do pokrywania za pomocą kredytu swoich bieżących potrzeb – uważa komisarz ds. sprawiedliwości Didier Reynders. Członkowie KE chcieliby wprowadzenia nowej wersji dyrektywy o kredycie konsumenckim (projekt CCD II), która objęłaby też płatności typu „buy now, pay later” (BNPL). Projekt został uzgodniony między europarlamentem, Komisją i Radą Europejską i ma być dopięty jeszcze w tym roku. Ma regulować m.in. badanie zdolności kredytowej klienta.
Podobne rozwiązania w Polsce będą obowiązywać już od 18 maja. Zanim operator płatności odroczonych wyrazi zgodę na zakup, będzie musiał sprawdzić m.in. w Biurze Informacji Kredytowej, czy konsument nie zalega z płatnościami gdzie indziej. Będzie też miał obowiązek informować BIK i Biuro Informacji Gospodarczej, kiedy klient będzie miał opóźnienie ze spłatą u niego.
Do tego mechanizmu mają zastrzeżenia firmy działające w sektorze. – Podjęcie powolnego, uciążliwego procesu takiego jak pełna ocena dochodów i wydatków nie jest właściwa, kiedy klient chce kupić parę dżinsów – przekonują przedstawiciele Klarny, oferującej odroczone płatności.
Czy przy kupnie dżinsów trzeba sprawdzać zdolność kredytową klienta?
– Jednolite przepisy określające ramy funkcjonowania płatności odroczonych są potrzebne. Aktualnie funkcjonuje na polskim rynku wiele różnych modeli biznesowych, a także ich różne konstrukcje prawne. Niektóre podmioty wypełniają obowiązek informacyjny z ustawy o kredycie konsumenckim, przekazują formularz informacyjny oraz umowę o kredyt konsumencki, inne ograniczają się tylko do informacji e-mailowej lub zamieszczanej w aplikacji o powstaniu zobowiązania. To może po stronie konsumenta wywoływać pewną dezorientację co do tego, u kogo zaciągnął zobowiązanie, w jakiej wysokości, jaką kwotę musi spłacić i w jakim terminie – mówi Agnieszka Wachnicka, prezes FRRF.
Inną zmianę może przynieść projektowana ustawa o zmianie niektórych ustaw w związku z zapobieganiem kradzieży tożsamości, którą szykuje KPRM. Zawarto w niej mechanizm, który może opóźnić dokonywanie płatności odroczonych. Pozwala on zablokować PESEL, by nikt nie mógł wziąć na niego kredytu. Decyzję można cofnąć, ale PESEL zostaje odblokowany dopiero następnego dnia. „Zaproponowane tam rozwiązania ograniczą dostęp do usług płatności odroczonych, które miały znaczący wpływ na rozwój sektora e-commerce w Polsce, bowiem w praktyce, przy proponowanych rozwiązaniach nie da się połączyć możliwości zastrzeżenia numeru PESEL z komfortowym korzystaniem z finansowania kup teraz, zapłać później” – twierdzi Związek Przedsiębiorców i Pracodawców. ZPP chciałoby, aby autorzy ustawy zmienili przepisy. ©℗