- Ryzyka związane z niewypłacalnością emitentów będą nam towarzyszyć, ale możemy się starać zminimalizować zagrożenie oszustwami - uważa Rafał Lis, partner zarządzający CVI Dom Maklerski.

Mamy najwyższą inflację od dekad. Czy receptę na nią możemy znaleźć na rynku obligacji?
Obligacje są jedną z możliwości zniwelowania wpływu inflacji na oszczędności. Rentowność papierów skarbowych jest zdecydowanie wyższa niż rok temu. Z poziomu bliskiego 0 proc. skoczyła na 7-8 proc. Stąd duże zainteresowanie nimi wśród inwestorów detalicznych. Natomiast nadal jest to poniżej inflacji, więc realna wartość oszczędności i tak spada.
Są obligacje indeksowane inflacją…
Ale w pierwszym roku płacą one ok. 7 proc., więc wygrali ci, który kupili je w ubiegłych latach. Ciekawym pomysłem jest sięgnięcie po obligacje korporacyjne. Zdecydowana większość z nich ma zmienne oprocentowanie, czyli bierze pod uwagę bieżący WIBOR (obecnie ok. 7,5 proc.) plus marżę.
ikona lupy />
Rafał Lis, partner zarządzający CVI Dom Maklerski, związany z rynkiem kapitałowym od ponad 30 lat. Posiadacz m.in. polskiej licencji doradcy inwestycyjnego z numerem 2. Pracował jako makler, analityk, zarządzający funduszami oraz firmami asset management w Polsce, Europie Zachodniej i Azji / Dziennik Gazeta Prawna
Na jaką stopę zwrotu można liczyć?
Wszystko zależy od ryzyka, czasami marża może wynosić 2 proc., ale najczęściej kształtuje się na poziomie 4-6 proc. To daje stopę zwrotu nawet ponad 13 proc.
…i wyższe ryzyko.
Oczywiście są branże mniej i bardziej ryzykowne. Rynek nieruchomości ma obecnie przylepioną łatkę, że jest bardziej ryzykowny, bo wszyscy słyszą, jaki jest wpływ podwyżek stóp na zdolność kredytową gospodarstw domowych, udziela się mniej kredytów, a tempo sprzedaży mieszkań zwalnia. Ale ja nie lubię szufladkować, ufam bardziej analizie poszczególnych podmiotów, a nie całych sektorów.
Dla przeciętnej osoby taka analiza będzie jednak wyzwaniem.
Z punktu widzenia inwestora indywidualnego rynek obligacji korporacyjnych buduje pewnego rodzaju barierę. Aby podjąć decyzję o ich nabyciu, powinno się mieć opinię co do wiarygodności i perspektyw wypłacalności danego emitenta. To nie jest łatwe, wymaga wiedzy i czasu. Dodatkowo warto pamiętać, że najbardziej odporne są portfele zdywersyfikowane, które nie opierają się na jednej obligacji korporacyjnej. Wydaje mi się, że lepiej to zrobić za pośrednictwem funduszy, które zatrudniają odpowiednie zespoły do analizy emitentów, a z drugiej inwestowanie w dużo większej masie pozwala na dywersyfikację tego portfela.
Wyniki funduszy pozostawiają jednak wiele do życzenia.
Ostatnie miesiące były trudne ze względu na wzrost stóp procentowych. To negatywnie odbijało się na wynikach funduszy przez mechanizm wyceny. Fundusze musiały bowiem na bieżąco uwzględniać wzrost stóp procentowych, co skutkowało przeceną instrumentów, które już posiadały w portfelu. Są jednak fundusze, które wykazały zyski. Ale na pewno w sytuacji, kiedy banki poprawiły oprocentowanie lokat, i przy zestawieniu ich z wynikami funduszy za ostatnie 12 miesięcy powodowało to, że obserwowaliśmy odwrót inwestorów od tych instrumentów. Jestem jednak optymistą i uważam, że te fundusze mają przed sobą bardzo dobry okres i będą w stanie pokazać dobre wyniki.
Skąd ten optymizm?
Zakładamy, że o ile stopy procentowe w Polsce jeszcze wzrosną, o tyle skala tego ruchu nie będzie duża. Wystarczy, że przestaną rosnąć, to fundusze zaczną wykazywać zyski, co wynika z mechanizmu wyceny.
A co z bezpieczeństwem? Wielu Polaków straciło pieniądze na obligacjach GetBacku.
Sytuacja z GetBackiem narobiła mnóstwo szkód. Na całe lata zmniejszyła zainteresowanie rynkiem obligacji korporacyjnych. Widzimy efekt tych wydarzeń aż po dziś, mimo że minęło już dobre kilka lat od ogłoszenia niewypłacalności tej spółki. Ryzyka związane z niewypłacalnością emitentów będą nam towarzyszyć, oczywiście możemy się starać zminimalizować zagrożenie oszustwami, co jest rolą regulatora oraz innych instytucji, i mam nadzieję, że prawdopodobieństwo tego typu wydarzeń będzie znacznie mniejsze.
Jak chronić inwestorów?
Jedną z inicjatyw, która jest rozważana, jest umożliwienie inwestowania w obligacje korporacyjne dla inwestorów od 200 tys. zł. To miałoby ograniczyć dostęp dla osób, które nie mają wystarczających środków czy wiedzy.
Nadchodząca recesja może podwyższać ryzyko niewypłacalności.
Ale z czegoś bierze się ta premia w postaci marży, która ma wynagradzać nas za podjęcie tego ryzyka. Fundusze obligacji korporacyjnych były zaangażowane na minimalnym poziomie w obligacje GetBacku. Odbiła się na nich zmiana sentymentu i odpływ inwestorów, mimo że samych strat w tych funduszach prawie nie było.
Czy to nie jest tak, że na emisję obligacji decydują się firmy, którym ciężko jest dostać kredyt w banku?
Obiektywnie rzecz biorąc, banki są tańszym źródłem kapitału i w większości przypadków są pierwszym adresem do pozyskania finansowania dłużnego przez przedsiębiorstwa. W ostatnim czasie silnie zaostrzyły jednak warunki udzielania kredytów. Apetyt na finansowanie przez banki drastycznie się zmniejszył. Banki mają też dużo bardziej rygorystyczne wymogi dotyczące zabezpieczeń, co może stanowić barierę dla wielu firm. Natomiast finansowanie za pomocą obligacji jest bardziej elastyczne, bo inwestorzy sami podejmują decyzję, czy ta premia za ryzyko jest dla nich wystarczająca.
Co do zasady emisje długu korporacyjnego charakteryzują się wyższym ryzykiem niż kredyty. Spółki mogą jednak dzięki temu zdywersyfikować źródła finansowania. Rozwijając się i potrzebując środków na nowe inwestycje, przedsiębiorstwo może wybierać między bankami i rynkiem długu. Widzimy, że jest to coraz bardziej cenione, szczególnie po doświadczeniach pandemicznych, kiedy trudno było o fundusze.
Rozwija się rynek private debt. Czym on w ogóle jest?
Jest to finansowanie przedsiębiorstw, które odbywa się w ramach bezpośredniej relacji funduszu i przedsiębiorstwa. Bardzo często jest to również emisja obligacji korporacyjnych, przy czym nabywcą jest jeden podmiot - fundusz inwestycyjny, a nie szersze grono inwestorów instytucjonalnych czy indywidualnych. Dla spółki jest to korzystniejsze, bo może zaoferować całą emisję jednemu podmiotowi. Proces jest szybszy, a negocjacje są sprawniejsze. Private debt na świecie nie jest niczym nowym - w USA funkcjonuje od dziesiątek lat. W Europie dynamiczny rozwój tego rynku rozpoczął się po 2008 r. Z kolei w Polsce jest to jeszcze mało rozwinięty rynek, ale z tego powodu bardzo perspektywiczny.
Ten rok dla inwestorów nie był łaskawy - wiele klas aktywów przyniosło straty. Co 2023 r. przyniesie inwestorom?
Największym obszarem niepewności jest skala schłodzenia koniunktury w Polsce i na świecie. To będzie wpływało na rynki kapitałowe. Drugie wyzwanie to opanowanie inflacji i skuteczność prowadzonej polityki monetarnej i fiskalnej. W przypadku Polski nakłada się na to rok wyborczy, który może obfitować w różne pomysły. Czynniki te będą wpływały na zachowanie wielu klas aktywów. Jednak 2022 r. doświadczył nas bardzo negatywnie, jeśli chodzi o przecenę instrumentów finansowych. Dlatego jeśli miałbym szukać pozytywów, to po tym, co inwestorzy przeszli w tym roku, 2023 r. daje przestrzeń do poprawy sytuacji zarówno na rynku długu, jak i na rynku akcji. ©℗
Rozmawiał Dominik Osowski