Kilkadziesiąt milionów złotych zebrał na polskim rynku niemiecki bank HVB dzięki emisji półrocznych i rocznych obligacji.

- Zmieniają się preferencje inwestorów. Jeszcze kilka miesięcy temu poszukiwali lokat, dzięki którym ochroniliby swoje pieniądze przed inflacją. Obecnie zrozumieli, że to jest właściwie niemożliwe bez podejmowania wysokiego ryzyka. Szukają produktów relatywnie bezpiecznych, które chronią przed wysoką zmiennością na rynkach finansowych, a jednocześnie pozwolą uzyskać więcej niż na lokatach bankowych - mówi Krzysztof Prasał, prezes Domu Inwestycyjnego Xelion, który sprzedawał obligacje HVB na polskim rynku.
Papiery półroczne miały oprocentowanie na poziomie 8 proc. rocznie, natomiast 12-miesięczne pozwalają zarobić 9 proc. Jak wyjaśnia Prasał, produkt został przygotowany na potrzeby polskiego rynku, a obligacje wyemitowano w złotych. Lokaty w krajowych bankach są oprocentowane na poziomie 7-7,5 proc., choć najlepsze oferty sięgają już 8 proc. rocznie.
- Podniesienie oprocentowania przez banki spowodowało, że we wrześniu i w październiku Polacy zaczęli intensywnie wpłacać pieniądze na lokaty. Nasza oferta obligacji HVB jest odpowiedzią na ten trend. Zwłaszcza że okres wzrostu stóp procentowych prawdopodobnie mamy już za sobą i oferta lokat zapewne lepsza już nie będzie - mówi prezes Xeliona.

Miliardy do państwowej kasy

Ochrony swoich oszczędności przed inflacją Polacy szukają przede wszystkim w obligacjach Skarbu Państwa. Tylko w tym roku kupiliśmy od państwa dług o wartości 53 mld zł. Dla porównania po 30 latach funkcjonowania rynku funduszy inwestycyjnych inwestorzy detaliczni mieli w nich ulokowane na koniec października tego roku 155 mln zł. Z tego w najpopularniejszych funduszach dłużnych trzymaliśmy ok. 80 mld zł. Najgorsze w historii wyniki tej grupy funduszy w 2021 r., kiedy mające opinię relatywnie bezpiecznych inwestycji fundusze straciły po kilkadziesiąt procent, również są jednym z powodów, dla których krajowi inwestorzy gremialnie zainteresowali się obligacjami Skarbu Państwa.
Jednak ich oprocentowanie nie daje pełnej ochrony przed inflacją, co stwarza miejsce na rynku dla innych produktów. Oprocentowanie najpopularniejszych w tym roku obligacji czteroletnich jest zmienne, co teoretycznie powinno chronić przed wzrostem cen. Ale w pierwszym, rocznym okresie odsetkowym zostało ustalone na 7 proc. Tymczasem w październiku inflacja w Polsce wyniosła 17,9 proc. Podobnie jest w przypadku obligacji 10-letnich - w pierwszym roku pozwalają zarobić 7,25 proc. Ponad 20 mld zł Polacy ulokowali w długu krótkoterminowym, o zapadalności do 12 miesięcy, który także tylko w pewnym stopniu chroni przed inflacją. Nawet jeśli uwzględnimy to, że wynik z inwestycji będziemy oceniać dopiero po jej zakończeniu i porównywać z przyszłymi odczytami inflacji. Zakładając, że zgodnie z ostatnią projekcją NBP inflacja w przyszłym roku znajdzie się w trendzie spadkowym, to nie będzie na tyle niska, żeby oszczędzający, którzy dziś lokują pieniądze w perspektywie roku, wyszli na plus. Jesienią 2023 r. tempo wzrostu cen w dalszym ciągu ma wynosić 9-10 proc.
W próbach ograniczenia negatywnych skutków inflacji na portfele swoich klientów dystrybutorzy produktów finansowych przyjmują różne strategie. W bankach dominują oferty coraz wyżej oprocentowanych lokat, sprzedawcy niezależni podpowiadają rozwiązania związane z rynkiem kapitałowym. Na przykład specjalizująca się w sprzedaży funduszy firma F-Trust, która swoje zalecenie udostępnia publicznie, opisując tzw. portfele modelowe sugeruje, żeby zwiększać zaangażowanie w fundusze dłużne lokujące kapitał w obligacje o dłuższym terminie zapadalności.

Z europejskim paszportem

- Nie wykluczam, że będziemy mieli w ofercie kolejne obligacje. Zdecydowaliśmy się na współpracę z niemieckim emitentem m.in. dlatego, że oni mają wypracowaną szybką ścieżkę legislacyjną z regulatorem rynku i są w stanie w ciągu dwóch-trzech tygodni skonstruować i zatwierdzić odpowiednią ofertę - mówi Krzysztof Prasał.
Oferta, dopuszczona do dystrybucji w Niemczech, trafia, na zasadzie europejskiego paszportu, do polskich inwestorów. Być może tą drogą na polskim rynku znajdą się nowe produkty - popularne u zachodnich sąsiadów obligacje strukturyzowane. Polegają one na tym, że jedna obligacja zawiera w sobie ryzyko kredytowe dwóch emitentów. Na przykład bank, emitując swoje obligacje, dodaje do nich instrument finansowy związany z oceną wiarygodności kredytowej innego koncernu. Może to być Volkswagen, chemiczny Bayer czy inna dowolna firma. Dzięki temu - zakładając, że w okresie życia obligacji, żadne z ujętych w niej przedsiębiorstw nie zbankrutuje - pozwala to zaoferować inwestorowi wyższe oprocentowanie. Jak wyjaśnia Krzysztof Prasał, dzięki takiemu zabiegowi wspomniane obligacje HVB mogłyby dać stopę zwrotu o 1-2 pkt proc. wyższą w ujęciu rocznym. ©℗
ikona lupy />
Obligacje skarbowe są od dwóch lat najchętniej kupowanym przez Polaków produktem finansowym / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe