Główne indeksy giełdowe nie reagowały paniką na orędzie Putina. Mocna wyprzedaż miała miejsce na moskiewskim parkiecie.
Główne indeksy giełdowe nie reagowały paniką na orędzie Putina. Mocna wyprzedaż miała miejsce na moskiewskim parkiecie.
Ogłoszenie przez prezydenta Rosji Władimira Putina częściowej mobilizacji wojskowej wpłynęło na nastroje na rynkach, jednak nie było panicznej wyprzedaży tak jak w lutym po rozpoczęciu wojny w Ukrainie. Chiński Shanghai Composite spadł o 0,2 proc. Z kolei główne indeksy w Europie takie jak francuski CAC40 czy niemiecki DAX początkowo traciły ponad 1 proc., ale szybko zaczęły odrabiać straty i po południu znalazły się na poziomach, na których zakończyły poprzednią sesję.
Ważnym wydarzeniem wczoraj była decyzja amerykańskiego banku centralnego. Większość ekonomistów spodziewała się, że Federalny Komitet Otwartego Rynku (FOMC) dokona kolejnego ruchu w górę o 0,75 pkt proc. Decyzja zapadła jednak po zamknięciu tego wydania DGP. Kamil Cisowski, dyrektor zespołu analiz i doradztwa inwestycyjnego DI Xelion, przyznaje, że można odnieść wrażenie, że rynek w środę do tego stopnia skupiony był na posiedzeniu FOMC, że wiadomość o mobilizacji przeszła bez wielkiego echa. – Być może wynika to z tego, że trudno nie widzieć w orędziu Władimira Putina sygnału, że sytuacja militarna Rosji w Ukrainie jest coraz trudniejsza. Nawet jeżeli na poziomie indeksów giełdowych nie widać wielkiej reakcji, fakt ten ma jednak naszym zdaniem znaczenie rynkowe. Wpływa m.in. na ceny gazu, pozostające newralgicznym punktem europejskiej gospodarki i oddala też perspektywę jakiegokolwiek rozejmu – mówi Kamil Cisowski.
Polska giełda pozytywnie wyróżniała się na tle zagranicznych. Rosła już w pierwszej godzinie sesji, kiedy indeksy w Niemczech i we Francji traciły, a po południu WIG20 zyskiwał nawet ponad 1 proc. Odnosząc się do relatywnej siły WIG20 w środę, ekspert DI Xelion przyznaje, że w żaden sposób nie wiąże się to jednak z tematem Ukrainy. Jest to po prostu kontynuacja odreagowania po tym, jak w pierwszej połowie miesiąca indeks osiągnął poziomy najniższe od 2020 r.
Na europejskich giełdach widać było popyt na akcje spółek związanych z przemysłem obronnym czy ropą i gazem. Ich notowania rosły o kilka procent. Cena baryłki ropy drożała o ok. 3 proc. Z kolei notowania złota rosły o niecały 1 proc. Na rynku walutowym umacniał się dolar. Złoty osłabiał się o ponad 1 proc. względem amerykańskiej waluty.
Mimo że zachodnie indeksy zachowywały się stosunkowo dobrze, to strach było widać na rosyjskiej giełdzie. Już we wtorek indeks MOEX spadł o ponad 8 proc., czyli najmocniej od 24 lutego, a w środę notowania traciły ok. 5 proc. Wyprzedaż na moskiewskim parkiecie jest dowodem na to, że inwestorzy obawiają się o kondycję rosyjskiej gospodarki. Wpływ zachodnich sankcji, a teraz mobilizacja potencjalnie setek tysięcy mężczyzn, to kolejny negatywny czynnik, który będzie oddziaływał na PKB. Oleg Vyugin, były wiceminister finansów i wiceprezes banku centralnego, powiedział Reutersowi, że rosyjska gospodarka była na dobrej drodze, aby wzrosnąć 6 proc. w tym roku, jednak wybuch wojny i sankcje pogrzebały te prognozy.
Gospodarka Rosji skurczyła się o 4 proc. w II kw. – wynika z danych państwowego urzędu statystycznego Rosstat. Rządowe prognozy mówią, że w całym 2022 r. PKB spadnie o 2,9 proc. rok do roku, ale zdaniem wielu ekonomistów może to być myślenie życzeniowe. Wpływ zachodnich sankcji nasili się bowiem w końcówce roku. Z raportu agencji Scope Ratings wynika, że rosyjska gospodarka prawdopodobnie nie powróci do poziomu sprzed wojny przed końcem tej dekady, ponieważ kontynuacja działań militarnych i ostrzejsze sankcje osłabiają jej kondycję. Z raportu wynika też, że do końca 2023 r. produkt krajowy brutto będzie o ok. 8 proc. niższy niż w 2021 r. – Rosnące koszty wojny, która nie układa się dobrze dla prezydenta Rosji Władimira Putina, koszty tłumienia wewnętrznego sprzeciwu oraz powolny, ale zgubny wpływ sankcji prawdopodobnie doprowadzą do upadku rosyjskiej gospodarki szybciej niż rozpad Związku Radzieckiego – powiedział w wywiadzie dla CNBC Holger Schmieding, główny ekonomista niemieckiego banku Berenberg. ©℗
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama