Indeksy w USA dołek mogą już mieć za sobą, a spadki w Europie mogą zakończyć się w najbliższym czasie. Polski parkiet liczy na zakończenie wojny

Na początku poniedziałkowej sesji WIG20 znów znalazł się poniżej granicy 1500 pkt. Po południu rósł o 0,8 proc., jednak tegoroczny spadek o ponad 33 proc. czyni najważniejszy polski indeks jednym z najgorszych na świecie. Tylko rosyjski MOEX stracił więcej.

Nie wszędzie bessa

Większość indeksów na świecie jest w tym roku na minusie, ale bessa nie dotarła jednak na wszystkie rynki. Stosunkowo dobrze radzi sobie FTSE 100, który reprezentuje 100 największych firm w Wielkiej Brytanii. Indeks ten spadł od początku roku zaledwie o ok. 3 proc., mimo że kraj zmaga się z najwyższą od dekad inflacją i perturbacjami energetycznymi. W skład FTSE 100 wchodzi jednak wiele spółek z tradycyjnych branż, których notowania w tym roku wzrosły. Mowa o spółkach wydobywczych, z sektora ropy i gazu czy bankach. Ponadto w indeksie tym małą wagę mają firmy z nowych branż, takich jak technologia, które szczególnie tanieją w tym roku.
Najlepiej na świecie wypadają w tym roku główne indeksy w Turcji oraz Argentynie. BIST 100 z giełdy w Stambule od początku stycznia wzrósł o ponad 80 proc., a w ubiegłym tygodniu sięgnął najwyższego poziomu w historii. Z kolei Merval, wskaźnik giełdy w Buenos Aires, zyskał ok. 75 proc. i również we wrześniu osiągnął rekord. Te dwa kraje łączy wspólny mianownik - bardzo wysoka inflacja. W Turcji ceny wzrosły w sierpniu o ponad 80 proc. rok do roku, a w Argentynie o 78,5 proc. Dlatego obywatele próbują uchronić choć część oszczędności przed inflacją i kierują się m.in. na giełdę.

Optymizm w USA

Nasdaq w tym roku spadł mocniej niż główne indeksy w Europie, mimo problemów - wysokich cen energii z powodu wojny - z jakimi musi się mierzyć Stary Kontynent. W ubiegłym tygodniu amerykańskie indeksy zjechały w dół najmocniej od czerwca, kiedy Fed zdecydował się na przyspieszenie tempa podwyżek stóp procentowych. Tak jak i w czerwcu spadki spowodowane były przez wyższy od oczekiwań odczyt inflacji, z tą jednak różnicą, że obecnie oczekiwania inflacyjne w USA ulegają obniżeniu, a w czerwcu rosły.
Zdaniem specjalistów na amerykańskiej giełdzie są ograniczone szanse na spadki poniżej tegorocznych minimów.
- Koniunktura gospodarcza w USA wydaje się utrzymywać na przyzwoitym poziomie, mimo wzrostu kosztu pieniądza, co powinno ograniczać przestrzeń do dalszych spadków - mówi Rafał Sadoch, analityk BM mBanku.
Marcin Kiepas, analityk Tickmill, przyznaje, że amerykański rynek akcji prawdopodobnie zaliczył dołek już w czerwcu br., gdy indeks S&P500 spadł do poziomu 3636,87 pkt. Owszem, nie można wykluczać jesiennego testowania tego dołka, ale z łatwością powinien on zostać obroniony. Źródłem optymizmu dla Wall Street jest to, że pomimo agresywnych podwyżek stóp procentowych najnowsze dane makroekonomiczne wciąż wskazują na większe prawdopodobieństwo „miękkiego lądowania” gospodarki niż głębokiej recesji.

Europa urośnie

- Giełdy w Europie dołek prawdopodobnie mają jeszcze przed sobą. We wrześniu lub październiku. Wtedy inwestorzy już powinni zacząć koncentrować się na przyszłym zakończeniu cyklu podwyżek stóp procentowych, oczekiwanym spadku inflacji, a przede wszystkim ograniczeniu skali kryzysu energetycznego, zakładając, że pomoże w tym ciepła zima, a być może nawet dostrzegać szansę na zakończenie w przyszłym roku wojny w Ukrainie - mówi analityk Tickmill. - Oczekuję, że zarówno w USA, jak i Europie rok 2023 upłynie pod znakiem wygaśnięcia powodów stojących za tegorocznymi spadkami, a więc także pod znakiem sporych wzrostów na giełdach - dodaje.
Zdaniem Konrada Ryczko, analityka DM BOŚ, koniec wojny między Ukrainą a Rosją przyniósłby wyraźny impuls dla parkietów regionu, w tym dla warszawskiej GPW, niemniej trudno jednak wyobrazić sobie normalizację stosunków np. energetycznych z Rosją.
- Pozytywnym aspektem dla naszej giełdy, w przypadku zakończenia wojny, byłoby podpisanie umów dotyczących odbudowy Ukrainy, na których mogłoby skorzystać parę podmiotów publicznych. Rynkowy konsensus zakłada, iż dołek na rynkach może wypaść na przełomie IV kw. 2022 r. i I kw. 2023 r. Inwestorzy ciągle obawiają się jednak rozpoczynającego się sezonu jesienno-zimowego i tego, jak poradzą sobie europejskie gospodarki przy wyższych cenach energii - mówi analityk DM BOŚ. ©℗
Zmiany indeksów giełdowych / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe