Główna stopa procentowa banku centralnego w górę o 0,25 pkt proc., do 6,75 proc. – zdecydowała Rada Polityki Pieniężnej na środowym posiedzeniu. Koszt pieniądza jest na najwyższym poziomie od stycznia 2003 r. Ale nadal daleko mu do wskaźnika inflacji.

Pomimo wrześniowej podwyżki stóp różnica pomiędzy nominalnym kosztem pieniądza a bieżącą inflacją jest wyższa niż w poprzednich miesiącach.

– Przed nami być może jeszcze dalszy wzrost stóp, ale w niewielkiej skali. Gospodarka hamuje i słabszy popyt będzie ograniczać presję inflacyjną. W swoich decyzjach bank centralny kieruje się głównie perspektywami inflacji w średnim terminie, czyli za rok–dwa, a nie za kilka miesięcy lub tym bardziej bieżącą inflacją – podkreślił Piotr Bujak, główny ekonomista PKO BP.

– RPP zaczęła podnosić stopy wcześniej i podnosi je mocniej niż banki w krajach zachodnich. Różnica jest widoczna zwłaszcza w zestawieniu z Europejskim Bankiem Centralnym. Podwyżki w EBC raczej nie będą powodowały presji na nasze władze monetarne. Jesteśmy w innym etapie cyklu zacieśniania polityki. Oni mają za sobą jedną podwyżkę, my 11 – stwierdził w rozmowie z DGP Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium. Wskazuje, że w podobnej sytuacji do nas są banki centralne Czech czy Węgier. – Automatyzmu nie ma, chyba że coś poważnego zaczęłoby się dziać z kursem złotego – zaznacza.

„Uwzględniając sytuację gospodarczą w Europie, uważamy, że przestrzeń do dalszego podwyższania stóp jest bardzo ograniczona – pozostałe banki w regionie Europy Środkowo-Wschodniej także powoli kończą cykl” – stwierdził w środowym komentarzu Jakub Rybacki z Polskiego Instytutu Ekonomicznego.

Spadek notowań lokalnej waluty byłby czynnikiem wzmacniającym inflację. Wczoraj decyzja RPP nie miała wpływu na notowania złotego. Euro kosztowało ok. 4,72 zł, a dolar 4,76 zł. Od początku roku euro zyskało wobec złotego 2,9 proc., a dolar – któremu sprzyja podnoszenie stóp przez Rezerwę Federalną i jest w tym roku najmocniejszą z głównych walut – 18 proc.

„W nadchodzących kwartałach oczekiwane jest utrzymanie się oddziaływania czynników obecnie podwyższających dynamikę cen, w tym związanych z rosyjską agresją zbrojną na Ukrainę. Jednocześnie podwyższanie stóp procentowych NBP wraz z wygasaniem wpływu szoków obecnie podbijających ceny oraz obniżeniem dynamiki aktywności gospodarczej będzie oddziaływać w kierunku stopniowego obniżania się inflacji w kolejnych latach. Obniżaniu inflacji sprzyjałoby także umocnienie złotego, które w ocenie Rady byłoby spójne z fundamentami polskiej gospodarki” – podkreśliła RPP w informacji po posiedzeniu.

Zmiany stóp przekładają się na oprocentowanie kredytów i depozytów. W lipcu wartość odsetek od kredytów zapłaconych przez osoby prywatne przekroczyła 5 mld zł. Była o ponad połowę większa niż rok wcześniej. Wartość odsetek od depozytów zwiększyła się w porównaniu z tym samym miesiącem poprzedniego roku niemal dwukrotnie, ale kwotowo przyrost był mniejszy – wyniósł nieco ponad 800 mln zł. Odsetki od depozytów w lipcu wyniosły niespełna 1,7 mld zł. Zarówno portfel kredytów, jak i depozytów zwiększył się w podobnym stopniu – nieco ponad 2 proc. Indywidualni klienci banków mieli w końcu lipca 942,5 mld zł na rachunkach bankowych. Ich zadłużenie wynosiło 742,5 mld zł.

Wrześniowe posiedzenie było 11. z rzędu, na jakim RPP zwiększała koszt pieniądza. Jaki był rozkład głosów, będzie wiadomo za kilka tygodni. Nieznane są jeszcze wyniki głosowań na poprzednim posiedzeniu – w lipcu. Wczoraj NBP opublikował wyniki głosowania z czerwca. Wtedy główną stopę podniesiono o 0,75 pkt proc. Przeciwko podwyżce w tej skali był jedynie Ludwik Kotecki, wybrany do RPP na początku roku przez kontrolowany przez opozycję Senat. Kotecki był za podwyżką o pełny punkt procentowy, ale nikt inny nie poparł tego wniosku.

ikona lupy />
Dziennik Gazeta Prawna