Malejąca wartość gotówki i depozytów bieżących w bankach to symptomy nadchodzącej recesji

Czerwiec był drugim z rzędu miesiącem zmniejszania się ilości gotówki w obiegu w naszej gospodarce. Szybko kurczyła się wartość depozytów bieżących w bankach. Do łask wracały za to depozyty terminowe - wynika z danych opublikowanych w piątek przez Narodowy Bank Polski.
Gotówka w obiegu poza kasami banków miała w końcu czerwca wartość 363,8 mld zł. Szybki wzrost następował do kwietnia. W lutym i marcu był związany z rosyjską napaścią na Ukrainę. W kolejnych dwóch miesiącach ilość gotówki w obiegu zmniejszyła się o 12,1 mld zł. Banknotów i monet przybywało szybko w czasie pandemii. Wówczas roczna dynamika przekraczała nawet 30 proc. Teraz obniżyła się do niewiele ponad 10 proc.

Spłacamy kredyty

Do trzymania fizycznego pieniądza zniechęca wysoka inflacja, a także coraz bardziej korzystne możliwości lokowania. Oprocentowanie depozytów już w czerwcu przekraczało w niektórych przypadkach 5-6 proc. Konkurencję bankom zrobiło Ministerstwo Finansów, wprowadzając do sprzedaży obligacje oszczędnościowe z oprocentowaniem odpowiadającym podstawowej stopie NBP.
Lepsze warunki oszczędzania znalazły odbicie również w tym, co działo się na kontach bankowych gospodarstw domowych. W końcu ub.r. na rachunkach bieżących klienci indywidualni mieli zgromadzone prawie 900 mld zł. W pół roku ta kwota stopniała o 80 mld zł (prawie 45 mld zł w ostatnich dwóch miesiącach). O 55 mld zł, do 203 mld zł, urosły za to depozyty terminowe. W czerwcu ich wartość zwiększyła się o 23 mld zł.
Dane banku centralnego pokazują systematyczny przyrost lokat walutowych gospodarstw domowych. W czerwcu 12,9 proc. łącznej kwoty depozytów Polaków znajdowało się na kontach walutowych. To największy udział od maja 2007 r. Depozyty walutowe nie dają wysokiego oprocentowania, ale chronią przed obniżką notowań złotego.
Wpływ rosnących stóp procentowych widać na rynku kredytowym. W przypadku klientów indywidualnych po trzech spadkowych miesiącach w czerwcu nastąpił wzrost zadłużenia. Było to jednak związane z osłabieniem naszej waluty, które zwiększa złotową wartość kredytów w walutach obcych. Biorąc pod uwagę zmiany transakcyjne (zaciąganie nowych kredytów minus spłaty) w czerwcu nastąpił spadek o 3,6 mld zł. W historii tylko raz zdarzył się miesiąc z większymi spłatami. Wtedy były związane z krótkoterminowymi kredytami na zakup akcji spółek w ofercie publicznej Skarbu Państwa. Teraz spadki dotyczą przede wszystkim hipotek.
Na oddłużanie decydują się również firmy. Próbują uwolnić się przynajmniej od kredytów w złotych. Ich wartość spadła w czerwcu o 2,8 mld zł, do niespełna 275 mld zł. Dane NBP pokazują natomiast wzrost zainteresowania kredytami w walutach obcych. Ich wartość od początku roku zwiększyła się o 10 mld zł, zbliżając się do 100 mld zł.
„Węższa miara podaży pieniądza - M1 - w ujęciu realnym spadła w czerwcu najmocniej od co najmniej 2001 r., wskazując na wysokie ryzyko recesji w Polsce w najbliższych kilku kwartałach” - oceniają ekonomiści PKO BP. M1 obejmuje gotówkę w obiegu i depozyty bieżące. Analitycy PKO zwrócili również uwagę na „postępującą demonetyzację” gospodarki. Chodzi o zmniejszającą się proporcję kredytów do produktu krajowego brutto. W końcu II kw. było to 51,5 proc., najmniej od 2010 r.
„Drogi pieniądz wyraźnie zmniejsza popyt na kredyt i zwiększa chęć do redukcji zadłużenia. To ściąga pieniądz z gospodarki, który w przeciwnym razie wsparłby bieżący zagregowany popyt (na tym polega zacieśnienie polityki pieniężnej). A walczymy z inflacją” - komentują na Twitterze analitycy mBanku.

Odkładanie inwestycji

Drożejący kredyt nie jest przez firmy uważany za tak duży problem, jak ceny energii i paliw, komponentów i usług czy zatrudnienia. W opublikowanym w piątek badaniu koniunktury Głównego Urzędu Statystycznego o wpływie rosnących cen energii na koszty działania mówiło prawie 90 proc. ankietowanych firm z branży gastronomicznej, 96 proc. z przetwórstwa przemysłowego i 98,5 proc. z transportowej. Na rosnące koszty finansowania zwracało uwagę 54 proc. ankietowanych z branży zakwaterowanie i gastronomia i prawie 67 proc. z budowlanej.
Równocześnie jednak zmiany w warunkach finansowania (chodzi nie tylko o banki, lecz także np. o kredyt kupiecki) przez ponad połowę ankietowanych w niemal wszystkich branżach są wskazywane jako powód odłożenia decyzji inwestycyjnych (tylko w budownictwie ten wskaźnik jest niższy - wynosi 45 proc.). Ograniczenia dotyczące finansowania przez 35-45 proc. firm w zależności od sektora zostały uznane za powód spodziewanego ograniczenia produkcji bądź sprzedaży. Podobny odsetek mówił też o wpływie na poziom zatrudnienia.
Z badania GUS wynika, że ogólne oceny koniunktury wypadły w lipcu na poziomie zbliżonym lub słabszym w porównaniu z poprzednim miesiącem. Największe pogorszenie dotyczyło przetwórstwa przemysłowego oraz handlu. ©℗
Koniunktura w dół. Nastroje jak na początku pandemii
Wyniki PMI - badań koniunktury w głównych światowych gospodarkach - przyniosły rozczarowanie. Z naszego punktu widzenia istotne jest przede wszystkim to, co dzieje się w Niemczech, czyli u głównego partnera handlowego Polski. PMI w przetwórstwie znalazł się tam na najniższym poziomie od maja 2020 r., czyli pierwszej fali pandemii. Wyniósł 49,2 pkt wobec 52 pkt miesiąc wcześniej. Spadł poniżej granicy dzielącej ekspansję od recesji.
„Spadki zarówno w popycie krajowym, jak i eksportowym to efekt połączenia niepewnego środowiska biznesowego, niedoborów dostaw i napiętych budżetów klientów” - napisano w komunikacie S&P Global, firmy opracowującej indeksy PMI.
- Biorąc pod uwagę zauważalne zmniejszenie nowego biznesu, doświadczeniu ostrzejszego spadku zapobiegły wcześniej podpisane umowy. Ponieważ to wsparcie się kończy, a zapasy magazynowe rosną, perspektywy produkcji stają się coraz bardziej negatywne - podkreśla Paul Smith z S&P Global.
Niemcy pociągnęły w dół wskaźniki PMI dla całej strefy euro. Spodziewano się, że przetwórstwo utrzyma się nad kreską (czyli powyżej granicy 50 pkt), tymczasem był spadek do 49,6 pkt z 52,1 pkt w czerwcu.
Pogorszenie koniunktury miało miejsce również za oceanem. Dotyczyło jednak głównie usług (tu PMI spadł z 52,7 pkt w czerwcu do 47 pkt). Była to największa obniżka od maja 2020 r. Lepiej wypadł przemysł: wskaźnik spadł o 0,4 pkt, do 52,3 pkt, ale - jak zaznaczono w komunikacie - „nowa sprzedaż i nowe zamówienia eksportowe zjechały najmocniej od początkowych etapów pandemii ponad dwa lata temu”. ©℗
ŁW
Kredyty dla gospodarstw domowych / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe