Mała liczba ofert publicznych to problem globalny, ale na warszawskiej GPW panuje prawdziwa posucha.
Mała liczba ofert publicznych to problem globalny, ale na warszawskiej GPW panuje prawdziwa posucha.
Od kilku tygodni inwestorzy z warszawskiej giełdy z zazdrością patrzą na inne rynki, gdzie notowania pną się górę. Wczorajszy ponad 3-proc. spadek można wytłumaczyć słabymi danymi o PKB za II kw., ale gorsze wyniki WIG20 w porównaniu z zagranicznymi indeksami to nic nowego. Wystarczy spojrzeć na wykresy. Od początku stycznia WIG20 stracił ok. jednej czwartej, podczas gdy DAX spadł o 13 proc., a S&P 500 o 10 proc.
Taka sytuacja nie zachęca do przeprowadzania pierwszych ofert publicznych (IPO), tym bardziej że niesprzyjających czynników nie brakuje: najwyższa od dekad inflacja, rosnące stopy procentowe, zawirowania geopolityczne i słabnące perspektywy gospodarcze.
Lata, kiedy to na rynku głównym GPW debiutowało po kilkadziesiąt spółek, dawno minęły. Ponadto konsekwentnie od 2017 r. z dużego parkietu jest wycofywanych więcej spółek, niż wynosi liczba debiutów.
Na głównym rynku GPW zadebiutowały w pierwszym półroczu dwie spółki (obie przeniosły się z NewConnect), 11 - o łącznej kapitalizacji 4,3 mld zł - zostało wycofanych z obrotu. Od lipca doszło jeszcze do dwóch debiutów - również przenosin z NewConnect. W efekcie od początku roku cztery spółki przeskoczyły z małej giełdy na dużą. Rok wcześniej mieliśmy 11 debiutów, z czego tylko trzy firmy awansowały z NewConnect.
Wyniki te mocno kontrastują z czasami świetności. Rekord padł w 2008 r., kiedy debiutów na GPW było ponad 80. Ostatnim okresem, kiedy doszło do kilkudziesięciu ofert, był 2015 r.
- W największym uproszczeniu można powiedzieć, że okresy bessy na giełdach i towarzyszące im silne spadki wycen wskaźnikowych już notowanych przedsiębiorstw zwyczajnie nie sprzyjają pozyskiwaniu kapitału poprzez debiut. Uzyskanie atrakcyjnej wyceny jest wtedy niezwykle utrudnione. Dodatkowo wysoka zmienność zwiększa ryzyka związane z całym procesem, włącznie z prawdopodobieństwem jego niepowodzenia - mówi DGP Kamil Cisowski, dyrektor zespołu analiz i doradztwa inwestycyjnego w DI Xelion.
Kiedy można się spodziewać wzrostu liczby debiutujących spółek? - Proces normalizacji liczby IPO na GPW będzie mógł się rozciągnąć nawet na dwa lata. Poza nadchodzącą recesją na przeszkodzie stoją raczej słabe osiągnięcia spółek debiutujących w latach 2020-2021, szczególnie tych z sektora gier. Na razie należy się pewnie spodziewać głównie kolejnych transferów z NewConnect. Aby doszło do naprawdę dużych IPO, warszawska giełda musi zredukować dyskonto wycenowe do innych europejskich rynków. Inaczej np. Techland może podążyć drogą InPostu - uważa Kamil Cisowski. Przypomnijmy, że właściciel sieci paczkomatów wybrał giełdę w Amsterdamie zamiast rodzimego parkietu. Debiut InPostu był szóstym pod względem wielkości na całym świecie w 2021 r. Duże podmioty preferują zagraniczne parkiety, gdzie pula możliwych pieniędzy do pozyskania jest wyższa, a płynność akcjami większa.
Warto także spojrzeć na strukturę inwestorów na GPW. W pierwszym półroczu największy udział w obrotach na rynku głównym mieli inwestorzy zagraniczni, którzy odpowiadali za 63 proc. (wzrost o 8 pkt proc.). Pokazuje to, że giełdowe spółki często są skazane na łaskę zagranicy i brakuje nam dużych i aktywnych inwestorów instytucjonalnych z Polski. Krajowi inwestorzy indywidualni wygenerowali 18 proc. obrotów w pierwszym półroczu, a krajowi inwestorzy instytucjonalni 19 proc. obrotów.
Trendy widocznie na rynku IPO nie są jedynie bolączką Warszawy. Na całym świecie obserwujemy znacznie mniejszy apetyt na debiuty po rekordowym 2021 r., kiedy to na rynkach odnotowano 2388 transakcji o wartości 453,3 mld dol.
- Pod względem liczby IPO cierpią w tym roku praktycznie wszystkie giełdy, od USA po Daleki Wschód. W Nowym Jorku i Hongkongu miało miejsce tylko po jednym debiucie powyżej 1 mld dol., w Londynie nie wydarzył się żaden. Jedynym wyjątkiem jest bardzo specyficzny rynek chiński - mówi ekspert DI Xelion.
Z danych EY wynika, że w pierwszej połowie tego roku na całym świecie doszło w sumie do 630 IPO, których wartość sięgnęła 95,4 mld dol., co oznacza spadek odpowiednio o 46 proc. i 58 proc. r/r. Widać jednak dominację giełd azjatyckich - giełda w Szanghaju prowadzi pod względem wartości ofert (32,8 mld dol.), a na parkiecie w Shenzhen zadebiutowało najwięcej firm - 81.
/>
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama