Odchudzanie napojów i wzrost ich cen robią swoje. Do budżetu wpływa coraz mniej pieniędzy z nowej daniny. Podatek został wprowadzony z początkiem 2021 r. i objął napoje z dodatkiem cukru, substancji słodzących oraz kofeiny lub tauryny.
Odchudzanie napojów i wzrost ich cen robią swoje. Do budżetu wpływa coraz mniej pieniędzy z nowej daniny. Podatek został wprowadzony z początkiem 2021 r. i objął napoje z dodatkiem cukru, substancji słodzących oraz kofeiny lub tauryny.
Już w ubiegłym roku nie zasilił budżetu oczekiwaną kwotą. Zgodnie z pierwotnymi założeniami miał dawać 3 mld zł wpływów rocznie. Tuż przed jego wejściem prognozy obniżono do 2 mld zł. Z najnowszych danych resortu finansów wynika, że i one nie zostały zrealizowane. W 2021 r. podatek przyniósł ostatecznie 1,628 mld zł. Z danych za pierwsze pięć miesięcy 2022 r. wynika, że w tym roku wpływy mogą być jeszcze niższe. Od stycznia do maja wyniosły bowiem 502 mln zł, czyli o 12 proc. mniej niż przed rokiem, kiedy przekraczały 571 mln zł.
Taka sytuacja nie jest zaskoczeniem dla branży. – Od początku sygnalizowaliśmy, że podatek cukrowy nie będzie tak dochodowy, jak tego oczekiwano. Do tego może spowodować bankructwo wielu polskich firm, bo koszty ich przerosną – zaznacza Andrzej Gantner, dyrektor generalny polskiej Federacji Producentów Żywności. I dodaje, że powodów tego jest wiele. Część producentów dokonała zmian w recepturach swoich produktów. W ten sposób płacą podatek w niższej wysokości lub w ogóle. Przypomnijmy: minimum 20 proc. soku w składzie produktu niweluje opłatę cukrową, bo wówczas producent nie płaci jej części stałej. Są bowiem dwa rodzaje opłaty naliczane na każdy litr napoju: stała, która wynosi 0,50 zł, oraz zmienna – 0,05 zł za każdy gram cukrów przekraczających określony limit (5 gramów/100 ml). Dodatkową opłatą objęte są napoje zawierające kofeinę lub taurynę (0,1 zł za litr napoju).
– Dziś w naszej ofercie są głównie napoje na bazie soków owocowych i warzywnych – mówi Dorota Liszka, dyrektor ds. komunikacji w Grupie Maspex, i dodaje, że firma wprowadziła w zakresie niektórych napojów zmiany polegające w szczególności na zwiększeniu zawartości soku owocowego lub warzywnego, zmniejszeniu zawartości cukrów czy nawet całkowitą rezygnację z dodatku cukru oraz substancji słodzących. – Różnica dla produktu jest niezauważalna, jeżeli chodzi o smak, a z punktu widzenia obciążeń fiskalnych jest duża – podkreśla.
Jak zauważa Barbara Groele, sekretarz generalny KUPS Stowarzyszenie Krajowa Unia Producentów Soków, podatek przełożył się więc na kreatywność działów R&D w dążeniu do tworzenia nowych produktów, ale i poszukiwania nowych surowców do produkcji napojów, dzięki którym będą zdrowsze. Efektem jest wykorzystanie ogórków, wody kokosowej czy buraka oraz komponowanie ich z naturalnie słodkim sokiem pomarańczowym lub jabłkowym zamiast z dodanym cukrem czy słodzikiem.
Jednak nie wszystkich producentów stać na zmianę receptur. Dlatego wielu przerzuciło koszty nowego podatku na konsumentów, co spowodowało wzrost cen napojów średnio o kilkanaście procent. – Głównie miało to miejsce w segmencie ekonomicznym, zdominowanym przez polskie małe i średnie firmy, a najchętniej wybieranym przez mniej zamożnych klientów. Efektem było pogorszenie dostępności do towaru, co w tym roku ma miejsce na jeszcze większą skalę w związku z inflacją i wzrostem cen wywołanych większymi kosztami produkcji – tłumaczy Andrzej Gantner.
Z danych CMR wynika, że największe spadki sprzedaży mają miejsce w grupie napojów gazowanych. W ciągu roku, liczonego od kwietnia 2021 r. do marca 2022 r., popyt na nie zmalał o 14 proc. Tu też jednak nastąpił największy wzrost ceny – o 35 proc. Sprzedaż soków, nektarów i napojów niegazowanych zmalała pod względem ilości o 3 proc. przy wzroście ceny o 8 proc. Wśród produktów, które mają dodatnią dynamikę, są tylko napoje energetyczne – ich sprzedaż zwiększyła się o 9 proc. oraz woda – o 2 proc.
O pewnym sukcesie może więc mówić resort zdrowia, który dążył do ograniczenia sprzedaży słodkich napojów, a przez to spożycia cukru przez konsumentów. Dietetycy zwracają uwagę, że od 2010 r. liczba osób zmagających się z otyłością wzrosła o ponad 23 proc. Dziś zmaga się z nią 8 mln dorosłych osób. A to ogromne koszty dla systemu, dlatego każda zmiana, która je ograniczy, jest dobra. Koszty bezpośrednie leczenia otyłości przekraczają już 5 mld zł, a wraz z kosztami pośrednimi jest to 15 mld zł – wynika z ostatniego raportu „Otyłość – epidemia XXI w.” przygotowanego przez Fundację Republikańską. Z szacunków NFZ przygotowanych na potrzeby raportu „Cukier, otyłość – konsekwencje”, wynika natomiast, że w 2025 r. na leczenie chorób związanych z otyłością wydamy o 0,3–1,0 mld zł więcej niż w 2017 r. Do tego czasu bowiem spodziewany jest wzrost liczby chorych na otyłość o 1,5 mln. ©℗
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama