Jeszcze niedawno na Narodowy Bank Polski, Radę Polityki Pieniężnej i prezesa Adama Glapińskiego spadały gromy za to, że zbyt późno zaczęto podnosić stopy procentowe. Teraz obrywają za to, że stopy idą w górę zbyt mocno. „Jak to? Nie dość, że wszystko drożeje, to jeszcze raty kredytów w górę!” – to uproszczony tok rozumowania.

Właśnie o to chodzi. Stopy podnosi się po to, żeby podrożał dostęp do pieniądza (i żeby było wyższe oprocentowanie depozytów). Ci, którzy kredyty spłacają, powinni przeznaczyć więcej na odsetki i tym samym mniej wydawać na wszystko inne. Ci, którzy zastanawiają się nad pożyczeniem pieniędzy, powinni zastanowić się drugi raz, i trzeci, i czwarty. Dotyczy to tak samo konsumentów, jak firm. Ma to służyć przyhamowaniu popytu, a w konsekwencji przełożyć się na ograniczenie inflacji.
Wyższe stopy to również mocniejszy kurs walutowy i niższe ceny towarów importowanych oraz spowolnienie u eksporterów. Ten mechanizm w takim kraju jak nasz jest nawet ważniejszy niż przełożenie ostrzejszej polityki pieniężnej na kredyty, ale to tym rynkiem się teraz zajmujemy. Bo to w odniesieniu do niego pojawiają się pomysły, jak ulżyć ludziom spłacającym zadłużenie. Lewica wczoraj pokazała swój projekt dopłat do oprocentowania hipotek. Chce też dyskutować „nad czasowym i pod pewnymi warunkami zamrożeniem stawki WIBOR”.
Pomoc ma pochodzić z Funduszu Dopłat prowadzonego przez Bank Gospodarstwa Krajowego. Służy on wsparciu kredytobiorców (firm), którzy wpadli w problemy przez pandemię. Teraz jego działalność miałaby być rozszerzona na osoby spłacające hipoteki.
Dopłaty mogłyby dostać osoby, które wzięły pieniądze z banku przed pierwszą podwyżką stóp z października ub.r. Warunek: rata kredytu na 1 lutego (czyli jeszcze przed ostatnią z dokonanych już podwyżek stóp) musi być o 30 proc. wyższa od „przeciętnego miesięcznego dochodu przypadającego na jednego członka gospodarstwa domowego na dzień 31 grudnia 2021 r.”.
Z perspektywy beneficjenta efektem dopłaty byłoby zmniejszenie oprocentowania o 2 pkt proc. Budżet miałby wyłożyć na to 3 mld zł w tym i 5 mld zł w przyszłym roku (może to błąd, bo w informacji towarzyszącej projektowi rozkład wydatków jest odwrotny).
Pomoc dla spłacających hipoteki to chwalebna rzecz, chociaż jest to ta bardziej zamożna część społeczeństwa. Ale na razie mamy głównie narzekania na wyższe raty w mediach społecznościowych. Faktycznych problemów ze spłatą nie widać w bankowych danych. Być może – jeszcze nie widać. Gdyby jednak się pojawiły, to warto przypomnieć, że BGK ma do dyspozycji również Fundusz Wsparcia Kredytobiorców. Właśnie dla spłacających hipoteki. Nazwa najlepiej tłumaczy cel jego działania.
Na koniec generalna uwaga: im bardziej będziemy pomagać kredytobiorcom cierpiącym przez rosnące stopy procentowe, tym bardziej te stopy będą musiały pójść w górę, żeby sprowadzić inflację do celu banku centralnego. Coraz mniejsza będzie grupa tych, na których podwyżki stóp faktycznie zadziałają. I coraz bardziej kosztowne będą „tarcze” chroniące przed wysokim oprocentowaniem. ©℗