Na ten moment nie możemy jeszcze stwierdzić, czy bank spełnia warunki na wypłatę dywidendy, w szczególności ten dotyczący 75 proc. zysku - mówi Leszek Skiba, prezes Banku Pekao

Zapowiedzieliście w nowej strategii ESG, czyli zrównoważonego rozwoju, że chcecie w ciągu czterech lat – teraz już 3,5 roku, bo do końca 2024 r. – sfinansować zrównoważone projekty o wartości 8 mld zł. Żeby mieć odpowiednią perspektywę: jaka była wartość takiego finansowania udzielonego w 2020 r.? Ile kredytów dla firm rocznie udziela Bank Pekao?
Na koniec 2020 r. wartość zielonego finansowania wraz z organizacją emisji obligacji ESG naszych klientów przekroczyła 8 mld zł, z czego bezpośrednia ekspozycja bilansowa to ponad 4 mld zł. Oczywiście zakładamy dalszy wzrost zarówno po stronie aranżacji zielonych emisji, jak i bezpośredniego finansowania, tzn. mówimy o nowym finansowaniu wynoszącym co najmniej odpowiednio 22 mld i 8 mld zł.
Jakie branże są wykluczone z finansowania? Tylko górnictwo węgla kamiennego?
Do tego dochodzi wydobycie węgla brunatnego. Nie będziemy też finansować nowych projektów energetycznych opartych na węglu, jak np. nowy blok węglowy. Natomiast jeśli spółka energetyczna będzie budować elektrownię opartą na przyjaznych środowisku źródłach energii, to uznamy to za dobrą okazję. Chcemy wspierać transformację energetyczną, czyli projekty, których efektem będzie redukcja emisji CO2 w Polsce.
Nie ma chyba już żadnych planów inwestycji węglowych. Czyli rezygnujecie z tego, czego i tak nie należy się spodziewać.
Mówimy o polityce kredytowej na dłużej niż jeden rok. Transformacja klimatyczna i nierozłączna z nią transformacja energetyczna są dla nas ważne i chcemy się w nie poważnie zaangażować. Chcemy, żeby nasza strategia ESG odnosiła się do szerszych planów dotyczących transformacji energetycznej całej gospodarki. Te przemiany dokonują się nie tylko w Polsce, ale w całej Europie. Kibicujemy im i chcemy przyłożyć się do tego, żeby ten proces miał odpowiednią dynamikę i u nas.
Kiedy wygasają w Pekao ostatnie „wysokoemisyjne” umowy kredytowe?
Naszym celem w horyzoncie strategii do 2024 r. jest ograniczenie portfela wysokoemisyjnego w stosunku do 2020 r. zarówno nominalne, jak i procentowo. Ten portfel będzie stopniowo się zmniejszał, nie tylko dlatego, że taka jest nasza polityka, ale również dlatego, że same firmy chcą się zmieniać i aktywnie uczestniczyć w zielonej transformacji. Deklarujemy wyraźny spadek i tak już relatywnie niskiego udziału tych zaangażowań do 2024 r., natomiast nie widzimy uzasadnienia, aby już dziś składać deklaracje co do ostatniej złotówki zaangażowanej w takie finansowanie. To chyba byłoby też nieodpowiedzialne.
ESG to nie tylko kwestie klimatyczne. „S”, czyli wymiar społeczny: podczas prezentacji strategii zapowiadacie możliwość załatwienia wszystkich spraw w banku w formule cyfrowej. Czy to oznacza, że będzie można od początku do końca cyfrowo przejść procedurę dotyczącą zaciągnięcia kredytu hipotecznego? Inwestycyjnego?
Chodzi o to, żeby klient indywidualny we wszystkich procesach mógł korzystać z dostępu zdalnego. Mamy podobne aspiracje w stosunku do klientów firmowych.
To oddziały nie będą potrzebne…
Bankowość we współczesnym świecie przechodzi od oddziału jako miejsca załatwiania konkretnych spraw do oddziału pełniącego funkcję doradczą. Zawsze powinien być ktoś, do kogo się przychodzi w trudnych sprawach. A przy okazji w oddziałach mogą być zaoferowane dodatkowe usługi. Nasze placówki już dziś pełnią różne funkcje. Nie ma planów radykalnej zmiany ich liczby. Myślimy raczej o optymalizacji. Przenoszenie placówek w miejsca, gdzie jest więcej ruchu – to faktycznie może następować.
Pytałem o w pełni zdalną sprzedaż hipoteki, bo to chyba najbardziej skomplikowany produkt dla klienta indywidualnego.
I to powinno być możliwe, ale do 2024 r. na pewno będą i tacy klienci, którzy będą chcieli złożyć wniosek w oddziale. Zresztą nasza deklaracja 100-proc. digitalizacji to oferta dla klientów, a nie obowiązek.
Bank chce być neutralny klimatycznie do 2030 r. Dziś pod względem emisyjności wypadacie lepiej niż konkurenci? Gorzej? Na przykład w przeliczeniu emisji gazów cieplarnianych na aktywa, pracowników?
Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie, ale zapewne nie ma tu wielkich różnic. Gdy za kilka lat będziemy się zastanawiali, czy przenieść się z budynku, w którym mamy centralę, emisyjność będzie jednym z kryteriów. Mamy też procesy związane z modernizacją oddziałów.
Zmieńmy temat – dlaczego kurs akcji jest nadal tak niski?
Nie komentujemy, czy cena akcji jest niska, czy wysoka, choć dziwi mnie opinia, że kurs jest niski. Zawsze staramy się prowadzić działania, które dążą do maksymalizacji zwrotu dla akcjonariusza. Zwróciłbym uwagę, że obecnie cena sięga powyżej 100 zł. W ciągu ostatniego roku cena naszych akcji prawie się podwoiła. To świadczy o tym, że rynek docenia nasze działania i utożsamia się ze strategią, którą realizujemy.
Po ile kilka lat temu PZU i Polski Fundusz Rozwoju kupowały akcje?
W momencie zakupu cena oscylowała w granicach 120–125 zł, ale warto pamiętać, że po pierwsze było to w innym środowisku stóp procentowych, które znacznie spadły, a po drugie Pekao wypłacił od tego czasu całkiem spore dywidendy. W tym roku również, o ile nadzorca pozwoli, planujemy wypłacić dywidendę naszym akcjonariuszom.
Z drugiej strony jest inflacja czy koszt pieniądza w czasie.
Tak, ale np. biorąc pod uwagę planowaną wypłatę dywidendy, jest perspektywa, by akcje szły do góry. W latach 2023–2024 powinniśmy mieć 10-proc. stopę zwrotu z kapitału. Więc i z kursem powinniśmy wrócić do takiego poziomu, że nikt nie będzie miał wątpliwości, że była to dla PZU i PFR bardzo dobra transakcja.
Czy po czwartkowej rekomendacji KNF dotyczącej możliwości wypłaty dywidendy Pekao spełnia warunki, żeby wypłacić maksymalną kwotę uchwaloną przez walne zgromadzenie, czyli 75 proc. zysku?
Na ten moment nie możemy jeszcze stwierdzić, czy bank spełnia warunki na wypłatę dywidendy, w szczególności ten na 75 proc. Czekamy na indywidualne wytyczne nadzoru i doprecyzowanie poziomu narzutu na wyniki stress testów (jednym z warunków dywidendy w wysokości do 75 proc. zysku będzie uwzględnienie wrażliwości kapitałów banków na niekorzystny scenariusz makroekonomiczny zakładany w ramach badania nadzoru – red.).
Czy po ratunkowym przejęciu Idea Banku w ramach procedury przymusowej restrukturyzacji Pekao ma apetyt na dalsze zakupy banków?
Jesteśmy bankiem, który oparł strategię na wzroście organicznym. To dla nas najlepsza droga. Potrzebujemy transformacji cyfrowej, więc mamy bardzo dużo wewnętrznych zadań do wykonania, aby mierzyć się z bankami, które są postrzegane jako najbardziej nowoczesne na rynku. Naszym celem na chwilę obecną jest transformacja cyfrowa i operacyjna, jak również zakończenie procesu integracji z Ideą.
Nowoczesne, czyli które?
Taką opinię ma mBank czy ING.
PKO BP?
Tu nie mamy poczucia, że odstajemy. Kluczowe dla nas są nie tylko aplikacje, które wszędzie są dość podobne, ale raczej procesy wewnętrzne, np. sprawne procesy kredytowe.
Wracając do konsolidacji. Patrząc na perspektywy Pekao, wiemy, że w pierwszym kroku powinniśmy dokonać wzmocnienia. Najpierw nabrać „rzeźby” w sensie kompetencji cyfrowych. Ale już teraz jest też miejsce na „masę”, czyli współpracę z nowymi klientami – taką, żeby nie mieli poczucia, że obsługa jest gorsza niż w innych bankach. Fuzje i przejęcia tak, ale to dalsza przyszłość.
Czy instytucja w typie mBanku jest w waszym obszarze zainteresowania? Pojawiły się ostatnio informacje, że znów może być wystawiony na sprzedaż.
Pomysł na to, żeby zbudować kompetencje cyfrowe dzięki fuzji, nie jest najlepszy. Poza tym nie mamy sygnału, że ten bank jest na sprzedaż. Jeśli temat sprzedaży miałby powrócić, to Pekao może rozmawiać, ale po 2024 r., kiedy będziemy mieć już tę lepszą „rzeźbę”.
Idea Bank był przejęty na początku stycznia. Ilu klientów, ile depozytów zostało po pół roku od przejęcia?
Idea od strony depozytowej to była głównie firma, która zachęcała wysokim oprocentowaniem. To znaczy, że miała klientów, którzy chodzą po różnych bankach i szukają najlepszych ofert. Klientów lojalnych po stronie depozytowej było mało. Taka struktura jest negatywna dla banku, bo podwyższa koszt finansowania. U nas, w obecnej sytuacji rynkowej, nie ma tak wysokiego oprocentowania, więc nic dziwnego, że mamy odpływ części depozytów. To nas nie martwi, bo taki scenariusz zakładaliśmy. W ciągu ostatniego roku w całym sektorze relacja depozytów do kredytów poprawiła się o 100 mld zł, z czego na Pekao przypada 30 mld zł. Już wcześniej byliśmy bardzo płynni, a teraz to „pływamy w płynności”.
Klienci Idei trzymają znacznie mniej środków na depozytach, ale zostają z nami, nie mamy trendu zamykania rachunków.
Czy zarządowi zostały wytoczone procesy za decyzję o przejęciu Idea Banku, jakie zapowiadał Leszek Czarnecki, poprzedni właściciel Idei?
Nie ma takich pozwów.
Pekao niedawno zapowiedział opłaty od wysokich depozytów walutowych klientów indywidualnych. Kiedy będą takie opłaty od depozytów złotowych?
Trudno w ogóle wyobrazić sobie taką sytuację w stosunku do klientów indywidualnych. W stosunku do korporacji te opłaty są powszechne. Klient indywidualny potrzebuje zaś szczególnej atencji.
Jakie przychody rocznie bank osiąga na takich opłatach od firm?
To jest kwota rzędu kilkunastu do „małych” kilkudziesięciu milionów. Trzeba pamiętać, że te opłaty wiążą się z tym, że z jednej strony bank nie zarabia na depozytach w środowisku zerowych stóp, a równolegle ponosi koszty działania i koszty regulacyjne – BFG i podatku bankowego. Jeśli pojawia się klient, który deponuje znacznie więcej środków niż standardowo, to takie salda depozytowe podwyższają nam składkę płaconą do BFG i opłaty z podatku bankowego.
Wiosną bank zapowiedział zwolnienia grupowe. One są już zakończone? Ile osób finalnie objęły?
Do 30 czerwca zamykamy cały proces, który objął 1110 osób. Do tego dochodzi 1250 osób, którym zostały zmienione warunki zatrudnienia. ©℗
Rozmawiał Łukasz Wilkowicz