– Projektowi nadawane są już ostateczne szlify i sądzę, że założeń do ustawy możemy się spodziewać w okolicach końca maja – wskazuje Michał Królikowski, wiceminister sprawiedliwości.
Rewolucyjne wręcz
zmiany szykują się w spółce z ograniczoną odpowiedzialnością. Mają one pozwolić wspólnikom na obejmowanie udziałów beznominałowych, czyli pozbawionych wartości nominalnej. W konsekwencji oznaczałoby to zgodę na funkcjonowanie spółek praktycznie pozbawionych kapitału zakładowego. Dzisiaj musi on wynosić co najmniej 5 tys. zł (wcześniej było to 50 tys. zł).
– Dla wchodzącej na rynek spółki z branży IT, opartej na kapitale umysłowym i innowacyjności, zamrożenie kapitału może być dolegliwym, ale w gruncie rzeczy niepotrzebnym obciążeniem. Konstrukcja udziałów beznominałowych daje możliwość rozpoczęcia działalności bez wnoszenia 5 tys. zł, ale jednocześnie zwiększa odpowiedzialność za płynność spółki – wyjaśnia Michał Królikowski.
Zgodnie z założeniami będą mogły funkcjonować trzy typy spółek z o.o.: z kapitałem zakładowym, udziałowym (utworzonym z udziałów beznominałowych) i mieszanym.
Zdania na temat propozycji są podzielone. Niektórzy eksperci zachowują umiarkowany sceptyzym.
– Nie jestem do końca przekonany, czy powinno się przenosić na grunt kontynentalnego prawa spółek, jakim jest prawo polskie, instytucje zaczerpnięte z common law, takie jak udziały beznominałowe. Ich wprowadzenie może wręcz utrudnić obrót
prawny i nie powinno być dokonywane bez szerszej refleksji co do skutków nowelizacji również w innych dziedzinach prawa, jak np. prawo podatkowe – ocenia dr Radosław Kwaśnicki, partner zarządzający w kancelarii RKKW – Kwaśnicki, Wróbel & Partnerzy.
Jego niepokój budzi przede wszystkim model spółki z kapitałem mieszanym: zakładowym i udziałowym.
– Ten wariant może skomplikować prowadzenie działalności gospodarczej, prowadząc do nieprzejrzystości, zwłaszcza z perspektywy osób trzecich, struktury właścicielskiej spółek z o.o. Nie przesądzam, że jest to złe rozwiązanie, ale wymaga refleksji – analizuje
radca prawny.
Agnieszka Obrycka, prawnik z kancelarii CMS Cameron McKenna, dostrzega plusy, ale też minusy rozwiązania.
– Niewątpliwą zaletą jego wprowadzenia będzie uelastycznienie nieco skostniałej struktury majątkowej spółki z o.o. Po pierwsze, wspólnicy będą mogli wyjść z inwestycji, wycofując część bądź całość zaangażowanych środków bez potrzeby przechodzenia przez dosyć skomplikowaną procedurę obniżania kapitału zakładowego i zmiany umowy spółki. Po drugie, zaletą wpłat na kapitał udziałowy będzie brak konieczności podziału wkładów na część odpowiadającą wartości nominalnej udziału oraz na agio, czyli nadwyżkę przelewaną do kapitału zapasowego – tłumaczy.
– Z drugiej strony należy mieć na uwadze, że kapitał zakładowy jest czytelnym, zestandaryzowanym systemem rozwiązań. Zmienna w czasie wartość kapitału udziałowego uniemożliwi bieżące odzwierciedlenie jego wartości w umowie spółki oraz w rejestrze przedsiębiorców, co z kolei może mieć negatywny wpływ na bezpieczeństwo obrotu – zaznacza mec. Obrycka.
Z kolei Mateusz Bednarz, prawnik z kancelarii Gessel, nie kryje entuzjazmu.
– Trudno mi znaleźć jakieś negatywne aspekty pomysłu, tym bardziej że założenia zakładają wybór dla spółek z o.o. Czyli możliwość emisji udziałów z kapitałem zakładowym nadal będzie istnieć – mówi, zaznaczając jednak, że to jego prywatna opinia, a nie stanowisko kancelarii, w której pracuje.
– Da to szanse zwiększenia konkurencyjności polskiego prawa korporacyjnego, które w tym momencie dla podmiotów zagranicznych jest mało konkurencyjne. Tym samym poprzez wprowadzenie instytucji udziałów beznominałowych pojawia się szansa zwiększenia udziału Polski w europejskiej rywalizacji państw o przyciągnięcie kapitału – dodaje.
Krytycy najczęściej argumentują, że brak kapitału zakładowego może prowadzić do osłabienia pozycji wierzycieli. Żaden z zapytanych przez nas ekspertów nie dostrzega jednak takiego zagrożenia.
– Z punktu widzenia reprezentowanych przez nas firm to neutralna zmiana. Nie osłabi ona pozycji wierzycieli, bo – powiedzmy sobie szczerze – 5 tys. zł to nie jest duży pieniądz w obrocie gospodarczym – zauważa Bartosz Wyżykowski z PKPP Lewiatan. Zaznacza, że kompleksową opinię do projektu założeń jego organizacja prześle ministerstwu w najbliższym czasie.
– Kapitał zakładowy, zwłaszcza przy minimalnej wartości, nie wzmacnia marginesu wypłacalności spółek z o.o. w świetle kryteriów bilansowych, a w konsekwencji nie stanowi efektywnego instrumentu ochrony wierzycieli – dodaje Agnieszka Obrycka.
Co ważne, nowelizacja ma także przynieść dodatkowe rozwiązania, które pozwolą na realną weryfikację kondycji spółki z o.o. Najważniejszym z nich wydaje się obowiązek odkładania części zysku na kapitał zapasowy jako rezerwy na pokrycie ewentualnych strat.
– Każda spółka z o.o. będzie zobowiązana odkładać część zysku na wydzielonym funduszu. Dzięki takiej konstrukcji możliwe będzie dostosowanie zabezpieczenia interesów wierzycieli do rzeczywistej skali działalności spółki – tłumaczy wiceminister Królikowski.
– To dobre rozwiązanie, które od wielu lat funkcjonuje z powodzeniem w spółce akcyjnej – przyznaje Radosław Kwaśnicki.
Nowy obowiązek będzie dotyczył wszystkich spółek z o.o., a więc zarówno tych z kapitałem zakładowym, jak i udziałowym czy mieszanym. Pieniądze będą jednak odkładane wyłącznie w sytuacji, gdy podmiot wypracuje jakiś zysk.
Wspólnicy spółki z o.o. będą zaś musieli liczyć się z pewnymi ograniczeniami przy wypłacie dywidendy. Zanim do niej dojdzie, zarząd będzie musiał przeprowadzić test wypłacalności. Chodzi o badanie, czy wypłata zysku przez spółkę nie spowoduje utraty przez nią zdolności do wykonywania zobowiązań w toku zwykłej działalności w ciągu roku. Na tej podstawie zarząd będzie podejmował uchwałę zawierającą prognozę, która będzie następnie składana w sądzie rejestrowym. Przepisy zobowiążą go do dołożenia należytej staranności przy takim badaniu.
– Zakaz wypłaty dywidendy, gdy kondycja finansowa spółki nie jest dobra, wydaje się uzasadniony. Wspólnicy stanowią grupę, która w obliczu trudnej kondycji finansowej spółki powinna zostać zaspokojona w ostatniej kolejności – przekonuje Agnieszka Obrycka.
Dodatkowo zarząd ma też systematycznie badać kondycję spółki.
– Większe zaangażowanie zarządu w bieżące dbanie o sytuację finansową spółki z o.o. poprzez regularne badanie, co najmniej raz na kwartał, jej sytuacji bilansowej jest jak najbardziej uzasadnione – popiera propozycję Radosław Kwaśnicki.
Nowe obowiązki bez wątpienia poprawią sytuację kontrahentów, gdyż dadzą im większą wiedzę na temat kondycji spółek z o.o. Z drugiej jednak strony skomplikuje to działalność samych spółek i nałoży na zarządy sporo dodatkowych obowiązków, na co zwracają uwagę niektórzy eksperci.
– Chociaż co do zasady propozycje należy ocenić pozytywnie, to trudno nie zauważyć, że kłócą się nieco z samą naturą spółek z o.o. Co do zasady są to bowiem spółki mało sformalizowane, a wprowadzenie nowych obowiązków będzie oznaczać dla nich dodatkowe koszty. Może też generować problemy organizacyjne – zauważa Mateusz Bednarz.
Skostniała struktura spółek z o.o. dzięki reformie zostanie uelastyczniona