Słabe dane z Europy, ożywienia nie widać
Już wiemy, że pierwszy kwartał w europejskiej gospodarce nie wyglądał dobrze. Francuski PKB drufwi kwartał z rzędu obniżył się o 0,2% q/q (jednocześnie był to trzeci spadek w ciągu czterech ostatnich kwartałów), wprowadzając Francję ponownie w oficjalną recesję. W Niemczech mieliśmy niewielki wzrost (0,1% q/q), ale wyraźnie poniżej oczekiwań (0,3%). Jeśli dodać do tego potwierdzoną już recesję w Hiszpanii i w zasadzie pewną we Włoszech, jasnym staje się, iż strefa euro pozostaje w recesji. Co więcej, w danych nie ma specjalnie pozytywnych elementów. We Francji spadał popyt konsumpcyjny, inwestycyjny oraz eksport. Gdyby nie pozytywny wpływ zapasów, odczyt byłby jeszcze słabszy. Niemcy wzrost zawdzięczają konsumpcji (widzimy tu zapewne efekt bardzo niskich stóp, z których Niemcy korzystają w największym stopniu), podczas gdy inwestycje i eksport były na minusie. Dane są słabe i jeśli w najbliższym czasie nie nastąpi poprawa EBC może szykować się do obniżki stopy depozytowej, a to byłoby bardzo niekorzystne dla euro.
Za pięć dwunasta…
Wczoraj w zasadzie nie było ważniejszych publikacji danych makro (pomijając niemiecki ZEW, który w zasadzie nie uległ zmianie). Amerykański rynek akcji nie potrzebuje jednak impulsów. Można wręcz powiedzieć, iż brak impulsów to impuls to kontynuowania hossy, która od pewnego czasu nie ma już nic wspólnego z sytuacją ekonomiczną. Wczoraj na zamknięciu sesji w USA indeks S&P500 przekroczył poziom 1650 pkt. (po raz pierwszy w historii).
Jednocześnie członek FOMC Charles Plosser powiedział, iż w jego ocenie stopa bezrobocia może spaść do 7% na koniec roku (według naszych projekcji, jeśli tempo poprawy na amerykańskim rynku pracy utrzyma się, stanie się tak w październiku), a to oznacza, że – jego zdaniem – Fed powinien wycofać się z QE kompletnie do końca roku, a pierwszą decyzję o ograniczeniu zakupów powinien podjąć już na czerwcowym posiedzeniu. Plosser jest w Fed jastrzębiem i jego poglądy nie są reprezentatywne, ale wobec piątkowej wypowiedzi Bernanke (iż Fed jest zaniepokojony zachowaniem rynków finansowych) groźba zacieśnienia już w czerwcu zaczyna nabierać realnych wymiarów. Wyglądałoby to zatem tak, jak gdyby rynki rosły tym szybciej, im mniej czasu im pozostało.
Polski PKB wzrósł o 0,4% R/R
Wczoraj po raz pierwszy GUS podał wstępny szacunek kwartalnego PKB w przeciągu 45 dni od zakończenia kwartału. Według tych danych wzrost wyniósł 0,4%, a zatem był zbliżony do naszej prognozy na poziomie 0,5%. Kompozycję wzrostu poznamy dopiero na koniec miesiąca, ale naszym zdaniem jakikolwiek wzrost zawdzięczamy eksportowi netto (dynamika eksportu zapewne była pozytywna, podczas gdy importu – negatywna). Popyt krajowy zapewne wyglądał bardzo słabo, szczególnie ze względu na akumulację (inwestycje i zapasy). Naszym zdaniem ujemna była także roczna dynamika konsumpcji prywatnej. Dobrą wiadomością jest to, iż od następnego kwartału wzrost przyspieszy (nasza prognoza na ten moment to +1,1%), choć stanie się tak w dużej mierze ze względu na efekt bazy statystycznej.
PKB w Japonii, dane z USA
Poza wspomnianymi już danymi ze strefy euro, które raczej wiele nie wniosą nowego, przeważają dziś publikacje z USA. O 14.30 poznamy PPI oraz wskaźnik aktywności w rejonie Nowego Jorku, zaś 45 minut później produkcję przemysłową. Dane rzucą nieco światła na możliwość zmiany polityki na czerwcowym posiedzeniu, choć kluczowe tu będą jednak dane z rynku pracy. W Japonii w nocy (1.50, konsensus +0,7% q/q) dane o PKB. W Polsce o 14.00 inflacja za kwiecień. Dane pokażą, czy i kiedy Rada mogłaby po raz kolejny obniżyć stopy procentowe.
Nasza prognoza zakłada spadek inflacji z 1 do 0,8% R/R.