Pierwsze godziny handlu jeszcze nie wskazywały na wzrosty. Do godziny 11:30 indeks oscylował w pobliżu kreski. W międzyczasie o 10-tej opublikowano wstępny odczyt polskiego PKB za I kwartał. Okazał się on słabszy od oczekiwań, wyniósł +0,4%, zamiast spodziewanych 0,7%. Po odczycie indeks drgnął kilka punktów w dół i za nic nie chciał dalej spadać. Takie zachowanie musiało dodać bykom odwagi. O 11-tej poznaliśmy indeks instytutu ZEW.
Ten również okazał się nieco słabszy od oczekiwań, ale negatywnej reakcji znów nie było. W następnych dwóch bykom bez problemu, bez wzmożonych zakupów udało się przekroczyć wczorajsze maksima – WIG20 sięgnął 2365 pkt. Jeszcze śmielej byki zaatakowały po 13-tej. Tym razem poszły już spore zlecenia zakupu, które pociągnęły w górę głównie banki. W ciągu 3-kwadransów indeks osiągnął 2387 pkt. Zamknięcie wypadło na niemal tym samym poziomie – 2386 pkt.
Co ciekawe, dzisiejszy wzrost odbył się przy znacznym, niemal 2 proc. spadku cen miedzi. KGHM zatem nie mogła być motorem wzrostu, a mimo to zanotowała najwyższy obrót, choć spadła o 0,34%. Głównymi pociągowymi były: Pekao SA (+2,53%), PKO BP (+2,08%), TP SA (+3,76%), PGNIG (+2,98%). Wolumen obrotu był tylko nieco wyższy niż na kilku ostatnich sesjach, co świadczy o tym, że na tych poziomach brakuje podaży, skoro bez wielkich zakupów udało się wspiąć tak wysoko.
Wygląda zatem na to, że do końca tygodnia przyjdzie się zmierzyć indeksowi z poziomem 2400-2409 pkt. Jednak dzisiejszy wzrost nie miał podstaw fundamentalnych, a był reakcją na wczorajszą względną siłę rynku. Na ile popyt okaże się głęboki, a na ile krótkoterminowy i spekulacyjny? Przebicie oporu 2409 pkt. powinno przynieść odpowiedź.